Nie masz konta? Zarejestruj się

Za mało, by żyć, za dużo, by umrzeć

27.05.2009 00:00
W Chełmku nie ma budynku socjalnego. Administracja wypatruje więc śmierci lokatorów.

W Chełmku nie ma budynku socjalnego. Administracja wypatruje więc śmierci lokatorów.

Centrum miasta, kamienice oddalone o kilkaset metrów od urzędu miasta są w opłakanym stanie. Żyją w nich starsi, schorowani, ale i biedni ludzie. Nie brakuje marginesu. Gros nie ma łazienek. Korzystają ze wspólnej, usytuowanej w korytarzu. Dlaczego? Bo w mieście brakuje budynku socjalnego. Czy to się zmieni?

- Jak można żyć w takich warunkach? - płacze Krystyna Lichorobiec, mieszkanka Chełmka. Kobieta jest schorowana. Na regale w mieszkaniu o powierzchni 12 m kw. zalega sterta lekarstw. Niewielki pokój robi za sypialnię, kuchnię, pokój gościnny, a nawet za łazienkę i ubikację.

- Ze wspólnej łazienki nie da się korzystać. Używają jej zaledwie trzy osoby - mówi. - Żebym w tym wieku nie miała ubikacji... - dorzuca.

Pokazuje kolejne dokumenty, na dowód, że warunkami w jakich żyje i ona, i inni mieszkańcy budynku przy ul. Klonowej12, zainteresował się nawet sanepid.

- Nic to jednak nie daje, jak było, tak jest - żali się Lichorobiec. - Teraz objawił się jeden facet, by sprzątać. Robi to jednak od wielkiego dzwonu. Jest brudno, śmierdzi. Nie ma na gościa siły - dodaje kobieta.

Przekonuje, że Administracja Domów Mieszkalnych w Chełmku w ogóle nie reaguje na prośby i monity. Kobieta wspomina czasy, kiedy w kamienicy żyło się dobrze. Metraż mieszkania był taki sam, ale wokół żyli ludzie, z którymi dało się dojść do porozumienia.

- Od kiedy zakwaterowali lumpów, nie da się żyć - żali się.

Zdzisław Kurdybacha, prezes Administracji Domów Mieszkalnych, przekonuje, że w mieszkaniu o powierzchni 12 m kw. nie da się wydzielić łazienki. Rozwiązanie widzi w łączeniu kilku niewielkich mieszkanek w jedno.

- Wówczas można by zrobić porządne lokum - mówi. - Żeby jednak w ten sposób rozwiązać sprawę, musimy gdzieś wykwaterować część ludzi. Tylko gdzie? - zastanawia się Kurdybacha.

Konieczny jest budynek socjalny, a tego w mieście brakuje.
- Czekamy więc, aż sprawa rozwiąże się sama. W niewielkich mieszkankach często żyją starsi ludzie. Naturalną koleją rzeczy jest, że umierają. Wówczas zwalniają te mieszkania - kończy prezes ADM.

Zapytany o budynek socjalny, przyznaje, że są plany jego budowy. - Może zacznie powstawać w przyszłym roku - mówi Kurdybacha.

- Byłbym bardzo ostrożny z takim stwierdzeniem - mówi jednak Andrzej Saternus, burmistrz gminy.
Przyznaje, że nad budową obiektu socjalnego i on, i wszyscy radni Chełmka, zastanawiają się od dawna, ale to wielomilionowa inwestycja i na razie na podobną nie ma pieniędzy. Ludziom, w tym Krystynie Lichorobiec, jeszcze długo przyjdzie żyć w spartańskich warunkach kilkaset metrów od magistratu.

Kobieta do Chełmka zjechała z końcem lat siedemdziesiątych. Wówczas miasteczko było krainą miodem i mlekiem płynącą. Dotarła tu za pracą. Robota była w Południowych Zakładach Przemysłu Skórzanego w Chełmku. Zakład jednak upadł. Kobieta wylądowała na rencie. Dzisiaj jednak i tej nie ma. Odebrali. Żyje z zasiłku.

- Mam 390 złotych miesięcznie. Do tego dojdzie czasami dodatek mieszkaniowy - płacze. - To zbyt mało, by żyć, ale za dużo by umrzeć - podsumowuje zrozpaczona kobieta.
Tadeusz Jachnicki

Na zdjęciu: Krystyna Lichorobiec nie może znieść warunków, w jakich przyszło jej żyć

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 21 (889)
  • Data wydania: 27.05.09

Kup e-gazetę!