Piłkarz u ginekologa
Futboliści z powiatu chrzanowskiego nie muszą przechodzić szczegółowych badań w poradni medycyny sportowej, żeby brać udział w rozgrywkach piłkarskich. Wystarczy zaświadczenie od lekarza rodzinnego. Dla klubów jest to tańsze rozwiązanie. Czy jednak warto ryzykować życie i zdrowie zawodników?
O medycynie sportowej najwięcej mówi się przy okazji zgonu sportowca, i to najczęściej znanego. Ostatnio temat wrócił. Tym razem przy okazji śmierci polskiej sportsmenki Kamili Skolimowskiej.
Uprawnienia niekonieczne
Zgodnie z ustawą o sporcie kwalifikowanym, aby zawodnik mógł uprawiać jakąkolwiek dyscyplinę, musi przedstawić zaświadczenie wydane przez lekarza uprawnionego do orzecznictwa sportowo-lekarskiego.
Teoria to jedno, praktyka drugie. Wystarczy przyjrzeć się piłce nożnej, najpopularniejszej na naszym terenie.
- Nie ma obowiązku, żeby piłkarz musiał mieć zaświadczenie od lekarza uprawnionego do orzecznictwa sportowo-lekarskiego. Musi je tylko aktualizować co sześć miesięcy. Bardzo często przychodzą zawodnicy z pieczątką od lekarza rodzinnego. Raz ktoś przyniósł zaświadczenie od ginekologa. Od razu powiedziałem mu, żeby nie żartował - mówi trener piłkarski Tomasz Ryba, który przyznaje, że wszyscy gracze powinni być dopuszczeni do gry tylko za zgodą lekarza medycyny sportowej.
PZPN robi swoje
Bartłomiej Gębala, wiceprzewodniczący Kolegium Sędziów w Podokręgu Piłki Nożnej w Chrzanowie, podczas prowadzonych meczów ma obowiązek sprawdzić zaświadczenia lekarskie zawodników.
- Niejednokrotnie zdarzało się, że któryś z nich nie został dopuszczony do gry, ponieważ badania były nieaktualne. Nie spotkałem się, by cały zespół miał z tym problem i mecz musiałby zostać odwołany. Nie wyobrażam sobie, by któryś z sędziów pozwolił na grę komuś bez badań lekarskich. Gdyby coś się stało, to on poniósłby konsekwencje - zaznacza.
Jak się okazuje, ustawa o sporcie kwalifikowanym nie zawsze idzie w parze z ustaleniami związków sportowych.
- Zgodnie z postanowieniami Polskiego Związku Piłki Nożnej, do gry na poziomie amatorskim można dopuścić piłkarzy, którzy mają zaświadczenia wydane przez lekarza, który nie ma uprawnień do orzecznictwa sportowo-lekarskiego. Podjęliśmy uchwałę dopuszczającą taką możliwość w odniesieniu do zachodniej części województwa, gdyż brakuje tam specjalistycznych poradni sportowych - przyznaje Stefan Komendałowicz, sekretarz Wydziału Gier Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Lekarzy nie brakuje
W powiecie chrzanowskim jest trzech lekarzy z uprawnieniami orzecznictwa sportowo-lekarskiego. Jeden przyjmuje w Diabecie a dwóch w Zakładzie Lecznictwa Ambulatoryjnego w Chrzanowie.
- To wystarczająca liczba, żeby przyjąć i przebadać wszystkich sportowców z powiatu chrzanowskiego. Jeżeli nie ma obostrzeń prawnych, nikogo nie zmusimy do tego. Trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy warto ryzykować zdrowie lub nawet życie zawodnika? - zastanawia się Marek Rokicki, lekarz upoważniony do orzekania w sporcie amatorskim.
- Nie ma możliwości, żeby którykolwiek z moich piłkarzy przyszedł bez zaświadczenia od lekarza medycyny sportowej. Czuję się za nich odpowiedzialny - uważa Władysław Bębenek, trener Arki Babice.
Juniorzy za darmo
- Od lata współpracujemy z poradnią medycyny sportowej w chrzanowskim Diabecie, gdzie chłopcy robią poszczególne badania specjalistyczne - mówi Jacek Pająk, trener UKS w Trzebini.
W przypadku sportowców, którzy nie ukończyli 21. roku życia, badania są refundowane z Narodowego Funduszu Zdrowia.
- To nie jest ekstraklasa czy pierwsza liga. O obecności lekarza na każdym meczu to już nawet nie ma co liczyć. Dlatego tym bardziej gracze powinni być przebadani przez specjalistę - uważa Jacek Pająk.
(MK)
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze