Nie masz konta? Zarejestruj się

Przeprowadzka do pałacu

25.02.2009 00:00
Ochotnicze Hufce Pracy kojarzą się tradycyjnie nie najlepiej. - Nowy budynek daje nam dodatkową szansę na pozbycie się stygmatów OHP - mówi Witold Kasprzycki, kierownik Ośrodka Szkolenia i Wychowania w Trzebini.

Ochotnicze Hufce Pracy kojarzą się tradycyjnie nie najlepiej. - Nowy budynek daje nam dodatkową szansę na pozbycie się stygmatów OHP - mówi Witold Kasprzycki, kierownik Ośrodka Szkolenia i Wychowania w Trzebini.

Budynek jest faktycznie imponujący. Jedyny tak okazały i tak wyposażony w Małopolsce. Młodzież z OHP ma tu właściwie pałac. Kadra również. Wszystkich teraz interesuje, co w tych pomieszczeniach wykluje się dobrego.

Budynek
Nowy gmach ma sześć kondygnacji: suterenę, parter, trzy piętra i poddasze. Najwyżej i najniżej urządzono pracownie do nauki zawodu. Klasy lekcyjne mieszczą się na drugim piętrze. Na parterze jest aula oraz stołówka z kuchnią.

- Średnio kondygnacje mają po 600 m kw. Zatem dysponujemy w sumie aż 3.600 metrami. Będzie co robić - uśmiecha się kierownik ośrodka Witold Kasprzycki.

Ośrodek objął niedawno, przechodząc tu z Komendy Wojewódzkiej OHP w Krakowie. Ma wiele planów i właśnie tę myśl nadrzędną, by młodzież znalazła tu perspektywy, których gdzie indziej nie miała.

Nowe perspektywy widać w każdym miejscu nowego budynku. Oto toalety przy stołówce. Nie powstydziłby się ich żaden dobry hotel. Albo aula - jak porządna sala konferencyjna.

I na dodatek właśnie zakończono pompowanie skażonej cieczy z pobliskiego jeziorka w Górce. Panorama z okien poprawiła się więc także.

Gospodarstwo
- Nasza młodzież to nie uczniowie, tylko młodociani pracownicy, zatrudnieni w tutejszym gospodarstwie pomocniczym. Zdobywają zawód, biorąc udział w wytwarzaniu sprzedawanych potem towarów. Dlatego też otrzymują miesięczne wynagrodzenie. Wychodzi im po sto albo nieco więcej złotych - wyjaśnia księgowa Monika Mysiura.

W auli urządzono wystawę produktów. Są elementy metaloplastyki, fartuchy i ubrania. Nie ma wyrobów kulinarnych, bo wiadomo, że te są krótkotrwałe.

- Zapraszamy na nasze obiady. Młodzież płaci po 6,5 zł. Każda inna osoba - 8,5 zł. Palce lizać! - zachwala pani Monika.

Zaproszenie obejmuje nie tylko posiłki, ale również pobyt w hotelu. Funkcjonuje on na trzecim piętrze nowego gmachu. Są jedynki, dwójki, trójki. Wszystkie pokoje z węzłem sanitarnym. Można się przespać także w apartamencie, który kosztuje za noc tylko 100 zł.

Młodzież
Młodzież dzieli się na dochodzącą (około 130 osób) i zamiejscową (62 osoby). Te ostatnie mieszkają w internacie. I pochodzą z różnych miejsc w Polsce. Jedna dziewczyna przybyła nawet z Zielonej Góry. Tu przyjmuje się każdego zainteresowanego nauką zawodu. Byle nie był jeszcze pełnoletni i posiadał zgodę rodziców czy opiekunów prawnych.

- Młodzież swoje defekty wychowawcze przynosi z domu, czy innego miejsca, gdzie przedtem była. Rozbudzamy w nich zainteresowanie poszukiwaniem własnego miejsca w świecie i własnego sposobu na życie. Przynajmniej połowie wychowanków udaje się z naszą pomocą znaleźć i jedno, i drugie - tłumaczy pedagog, Ewa Wentrys.

Drugie 50 proc. wychowanków też na ogół pozytywnie rokuje, szukając właściwych perspektyw. Większość z nich być może je znajdzie.

Pozostali raczej nie są skłonni szukać czegokolwiek, co satysfakcjonowałoby wychowawców. I ten margines (statystycznie 20 proc.) bynajmniej nie pomaga w wyzbywaniu się stygmatu OHP.
Bogumił Kurylczyk

Na zdjęciu: Monika Mysiura, Witold Kasprzycki i Ewa Wentrys

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 8 (876)
  • Data wydania: 25.02.09

Kup e-gazetę!