Nie masz konta? Zarejestruj się

Zużyjemy mniej mydła

25.02.2009 00:00
Z ujęcia Włodzimierz, należącego do likwidowanych Zakładów Górniczych Trzebionka, już nie pobiera się wody pitnej.

Z ujęcia Włodzimierz, należącego do likwidowanych Zakładów Górniczych Trzebionka, już nie pobiera się wody pitnej. Nasza kranówka jest teraz bardziej miękka, bo miesza się ją z kranówką śląską.

Ujęcie Włodzimierz stanowiło przez wiele lat podstawowe źródło zaopatrzenia dla mieszkańców Chrzanowa i Trzebini. Ludzie przywykli do smaku tej zmineralizowanej, głębinowej wody. Ta, która przypływa z Dziećkowic, jest wodą powierzchniową i pochodzi z rzeki Soły.

Trzeba się przyzwyczaić
Średnia twardość wody dostarczanej z pozostałych ujęć Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Chrzanowie (głównie z Żelatowej i Matyldy) wynosi 250-300 mg węglanu wapnia na litr. Natomiast woda z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów ma w litrze średnio 80-90 mg CaCO3. Jest zatem znacznie mniej twarda, co oznacza, że przy myciu się zużyjemy mniej mydła.

- To, że odbiorcy w Chrzanowie czy Trzebini zużyją mniej mydła, nie stanowi jedynej zalety naszej wody. Ona jest po prostu smaczna, tylko trzeba się do niej przyzwyczaić - zapewnia kierownik Zakładu Uzdatniania Wody w Dziećkowicach Tomasz Biedalak.

Ozonowana i filtrowana
Woda zgromadzona w zbiorniku Dziećkowice jest tłoczona pompami do komór wstępnego ozonowania, następnie płynie do osadników, a stamtąd na filtry. Podczyszczoną wodę poddaje się ponownemu procesowi ozonowania i ponownej filtracji, tym razem na komorach wypełnionych węglem aktywnym.

- To bardzo nowoczesny i skuteczny proces oczyszczania wody. Nasze laboratorium prowadzi stałe badania, gwarantujące dochowanie wszelkich wymogów - zapewnia kierownik Biedalak.

Do Chrzanowa woda z Dziećkowic płynie dwoma rurociągami do trzech zbiorników na os. Kąty. Stąd jest dostarczana do odbiorców w Trzebini oraz w Chrzanowie. Z tym, że z Chrzanowa płynie dalej, do Libiąża.

Popatrzymy inaczej
- Obecnie wody z Dziećkowic mamy w wodociągach nie więcej, jak dziesięć procent. Jest ona droższa, więc będziemy korzystać z własnych ujęć dokąd tylko się da - informuje Emil Tobolski, prezes RPWiK.

To stopniowe wprowadzanie innej wody pozwoli mieszkańcom z czasem przestać dostrzegać różnice w smaku kranówki. Bo zgodnie z ekspertyzami naukowców, po zatopieniu ZG Trzebionka wszystkie podziemne ujęcia w okolicy - w ciągu kilku lat - ulegną coraz większemu zasiarczeniu. W takim stopniu, że uzdatnianie przestanie się opłacać. A wtedy inaczej popatrzymy na Dziećkowice.
Bogumił Kurylczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 8 (876)
  • Data wydania: 25.02.09

Kup e-gazetę!