Nie masz konta? Zarejestruj się

Targowisko jak mrowisko

24.09.2008 00:00
Czasy najazdów obcokrajowców na krzeszowicki jarmark już minęły – mówi Janusz Mitka, komendant Straży Miejskiej w Krzeszowicach.

Czasy najazdów obcokrajowców na krzeszowicki jarmark już minęły – mówi Janusz Mitka, komendant Straży Miejskiej w Krzeszowicach.

Ewa Solak: Co tydzień na targowisku dochodzi do kradzieży. Słyszy się już nawet opinie o „czarnym poniedziałku”.
Janusz Mitka: - Niestety, nie przyjeżdżają tu tylko sprzedający i kupujący. Pojawiają się też „kieszonkowcy”. Giną przeważnie portfele, rzadziej towar. Nie jest to jednak jakąś normą. Było wiele dni targowych, w które nie odnotowano zgłoszeń o kradzieży.

Zgłoszeń mogło nie być, a kradzieże owszem.
- Osoby poszkodowane kierowane są na krzeszowicki komisariat. Poniedziałkowy jarmark stale obsługuje jeden dwuosobowy patrol. Dodatkowo wspomaga go drugi, z radiowozem, obsługujący także miasto. Bardzo często uruchamiany jest jeszcze dodatkowy patrol mieszany strażnik – policjant.

Podobno na targu można kupić broń i nielegalny alkohol.
- Nie odnotowaliśmy przypadku sprzedaży broni palnej. Stwierdziliśmy natomiast próby sprzedaży alkoholu, czy też posiadania większej jego ilości. Sprawy te każdorazowo przekazywane były krzeszowickiej policji. Amatorów kupna nielegalnego alkoholu powinny odstraszać przykłady zatruć, o jakich informują media.

Zna pan historię pijanego woźnicy, którego koń sam odwiózł wieczorem po jarmarku do domu?
- Dziś na jarmark konie już nie przyjeżdżają. Ale nie tak dawno zdarzyło się, że jeden ze sprzedających po poniedziałkowym targu wrócił do domu we wtorek. Tak pohandlował, że noc spędził w izbie wytrzeźwień. Ale takie przypadki to raczej rzadkość.

Przed świętami przyjeżdża tu mnóstwo osób. Wśród nich są również obcokrajowcy. Niektórzy nie rozumieją po polsku ani słowa. Sprawdzacie legalność ich pobytu?
- Faktycznie, czasem krzeszowickie targowisko odwiedza nawet trzy tysiące osób. Wtedy jest jak w mrowisku. Jednak czasy najazdów obcokrajowców zza wschodniej granicy już się skończyły. Spośród nich najwięcej handluje tu Ormian. Jest też kilku Ukraińców. Są nam znani od lat i posiadają legalnie zarejestrowane firmy. Czasem przyjeżdżają Rumuni i Bułgarzy, będący obywatelami Unii, więc niepotrzebujący wiz. Wszystkich obowiązuje natomiast posiadanie ważnego zezwolenia na handel. Ci, którzy go nie mają, muszą opuścić teren targowiska. Odwiedza je często straż graniczna, szczególnie zainteresowana obcokrajowcami.

Krzeszowicki cotygodniowy jarmark od lat cieszy się ogromnym zainteresowaniem kupujących. Na co powinni uważać i czego się wystrzegać?
- Koniecznie trzeba dobrze zabezpieczyć dokumenty i pieniądze. I trzymać je osobno, najlepiej w wewnętrznych kieszeniach kurtki. W żadnym razie nie w siatce na zakupy, czy tylnej kieszeni spodni. Planując zakup cenniejszej rzeczy, najpierw dobijmy targu, a dopiero potem wyjmujmy portfel z pieniędzmi. Warto brać potwierdzenie o zakupie od sprzedawcy i zastrzec sobie możliwość oddania, bądź wymiany towaru, w przypadku niesprawności lub zmiany decyzji. Bez paragonu handlujący może odmówić przyjęcia zwrotu.
Rozmawiała Ewa Solak

Na zdjęciu: Janusz Mitka, komendant Straży Miejskiej w Krzeszowicach

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 39 (855)
  • Data wydania: 24.09.08

Kup e-gazetę!