Ostatnio prawie nikt nie zdaje
Zmową egzaminatorów nazywają właściciele ośrodków szkolenia kierowców to, co dzieje się w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach.
- Od trzech miesięcy żaden z moich kursantów nie zdał za pierwszym razem egzaminu na prawo jazdy kategorii B - mówi Józef Kuć z trzebińskiego ośrodka szkolenia kierowców.
Były dyrektor katowickiego WORD-u Piotr Wcisło potwierdza, że ostatnio zdawalność spadła z ok. 40 do 16 proc. Dlaczego? Obecny szef tej instytucji - Roman Bańczyk, pomimo zaproszenia nie przyjechał w zeszły piątek na spotkanie w Olkuszu, na które przybyli szkoleniowcy m.in. z powiatu chrzanowskiego i olkuskiego.
- Dzwoniłam do niego później. Sekretarka powiedziała mi, że dyrektor nie ma dla mnie czasu - mówi Anna Kaczmarska z Ośrodka Szkolenia Kierowców w Olkuszu, główna organizatorka spotkania.
Egzaminatorom zarzucono, że „oblewają” za przysłowiowe byle co.
- Mówi się nam, jak szkolić przyszłych kierowców. Jednak na egzaminie okazuje się, że wiedza, jaką przekazaliśmy kursantowi, jest zła. Nie zdaje i słyszy jeszcze, że miał instruktora „do niczego”. To oznaczałoby, że wszyscy instruktorzy są do kitu, skoro ostatnio prawie nikt nie zdaje! - denerwują się szkoleniowcy.
Piotr Wcisło, były dyrektor katowickiego WORD-u:
- Jeśli młody egzaminator ma tylko kilkuprocentową zdawalność, a są teraz takie przypadki, to jest to nienormalne. Przeciętna zdawalność wynosi przynajmniej 20-40 procent.
Tłumaczy, że powodem tego zjawiska może być obowiązek przeglądania zapisów kamer z każdej jazdy.
- To stres i dla kierowców, i dla egzaminatorów. Gdy ja byłem dyrektorem, przeglądaliśmy tylko te jazdy, gdzie kursanci skarżyli egzaminatorów - dodaje.
Na stres i poprawkę muszą się nastawić kandydaci na kierowców z powiatu chrzanowskiego, którzy zdają egzamin głównie w ośrodkach katowickiego WORD-u, czyli w Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Gliwicach, Jastrzębiu-Zdroju i Tychach.
Łukasz Dulowski
Na zdjęciu: Józef Kuć
**********
W obecnej sytuacji wysyłanie kursantów na egzamin na Śląsk to po prostu naciąganie ich na kasę - mówi Józef Kuć, właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców w Trzebini
Nikt nie zdaje za pierwszym razem
Łukasz Dulowski: Jak wygląda zdawalność pańskich kursantów na prawo jazdy kategorii B w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach?
Józef Kuć: - Od trzech miesięcy nikt nie zdał za pierwszym razem.
A wcześniej?
- Zdawało około 30 procent. Chodzi głównie o jazdę, bo tak naprawdę tylko na tę część egzaminatorzy mają wpływ.
Na czym polega ten wpływ?
- Egzaminatorzy z aptekarską dokładnością oceniają umiejętność obsługi auta, a także wydają polecenia niezgodne z przepisami.
To źle, że wymaga się od kursanta dużej wiedzy o aucie?
- Jeden pan „z rozpędu” pomylił sobie zbiorniczek na płyn chłodzący ze zbiorniczkiem na płyn do spryskiwaczy. Zaraz się poprawił, ale nie było już dalszej rozmowy. A córce znajomego policjanta egzaminatorka kazała sprawdzić poziom oleju na gorącym silniku.
To niebezpieczne.
- I niezgodne z przepisami! Inny mój kursant jechał ulicą, gdzie był w pewnym momencie nakaz skrętu w prawo. Tymczasem egzaminator mówi do niego: „Proszę jechać prosto”. Pojechał. i oblał. Usłyszał, że nie patrzy na znaki.
Przecież egzaminatorzy nie mogą wydawać poleceń niezgodnych z przepisami ruchu drogowego.
- Ale tak robią! Czy nie zdają sobie sprawy, że postępując w ten sposób, stwarzają ogromne zagrożenie na drodze?!
Nadgorliwi egzaminatorzy, o których pan mówi, to głównie młodzi ludzie.
- I w większości przypadków nieposiadający doświadczenia instruktorskiego. Uważam, że każdy egzaminator powinien być wcześniej, minimum przez pięć lat, instruktorem nauki jazdy.
Pytanie trochę z innej beczki. Niech mi ktoś powie, dlaczego egzaminator musi mieć teraz wyższe wykształcenie? Może być muzykiem, byle by miał magistra. To absurd! Dlaczego nie mogą egzaminować fachowcy ze średnim, i w dodatku kierunkowym, wykształceniem?
Aptekarską dokładność można wytłumaczyć zamontowanymi w autach kamerami, ale dlaczego - jak pan twierdzi - utrudnia się kursantom zdanie egzaminu?
- Nie mam pojęcia. Wiem natomiast jedno: gdyby nie właściciele ośrodków szkoleniowych, dostarczający kursantów, to w WORD-ach nie mieliby roboty. W obecnej sytuacji wysyłanie kursantów na egzamin na Śląsk to po prostu naciąganie ich na kasę.
Rozmawiał Łukasz Dulowski
Część praktyczna egzaminu na prawo jazdy
![](/web/graf/st_s.gif)
![](/web/graf/st_s.gif)
![](/web/graf/st_s.gif)
![](/web/graf/st_s.gif)
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze