Nie masz konta? Zarejestruj się

Bogu niech będą dźwięki

30.07.2008 00:00
Wykonawcy religijni są mało znani dla przeciętnego słuchacza – mówi Magdalena Kania z Chrzanowa.
Wykonawcy religijni są mało znani dla przeciętnego słuchacza – mówi Magdalena Kania z Chrzanowa.

Marek Oratowski: Muzyka chrześcijańska kojarzy się z ogniskiem i gitarą. Tymczasem jest to też poezja śpiewana, metal i hip-hop.
Magdalena Kania: - Zespołów chrześcijańskich przybywa, grają coraz profesjonalniej. W domu słucham tej łagodniejszej odmiany muzyki z religijnym przesłaniem. Mocniejsze brzmienia są dla mnie fajne na koncertach, kiedy można się wyszaleć. Problem polega na tym, że ta muzyka gości w komercyjnych stacjach radiowych i telewizji tylko przy okazji jakichś rocznic czy uroczystości. Żeby stale jej słuchać, trzeba włączyć którąś katolicką rozgłośnię albo wejść do internetu. Wykonawcy religijni są mało znani dla przeciętnego słuchacza.

Jak pani „zaraziła się” dźwiękami z religijnym tekstem?
- Dawniej nie byłam zbyt blisko Kościoła. Ale Bóg pisze prosto po krzywych liniach naszego życia. Za namową koleżanki dziewięć lat temu poszłam na pielgrzymkę do Częstochowy. Tamta atmosfera modlitwy i śpiewu to było coś dla mnie. Do tej pory dotarłam pieszo do Częstochowy pięć razy, w tym roku będzie szósty. Potem trafiłam do Oazy, a że od zawsze lubię śpiewać, dlatego razem z kilkoma znajomymi z tej wspólnoty stworzyliśmy zespół Magnifiki. Robiliśmy razem muzyczną oprawę niedzielnych mszy świętych w parafii Matki Bożej Różańcowej w Chrzanowie, graliśmy też na Parafiadach organizowanych przy okazji odpustu. Potem śpiewałam w zespole Ocean Serc przy akompaniamencie klawiszy, gitary, skrzypiec, bębenka i klarnetu. Jednak drogi członków zespołu dość szybko się rozeszły. Wtedy nawiązałam kontakt z młodzieżą z parafii świętej Barbary w Libiążu. Zagrałam w wystawionym przez nią mini-musicalu „Zraniony Pasterz”. Wspólnie przygotowaliśmy też koncert charytatywny. Z libiąskimi znajomymi Krzysztofem Bigajem i Dorotą Jarską nagrałam potem płytę charytatywną zatytułowaną „Sąsiednie planety”. Na co dzień zaś z kilkoma osobami prowadzę scholę dziecięcą przy parafii w Płazie. No i ciągle tworzę…

Najczęściej śpiewa Pani przy akompaniamencie gitary. Dużo powstało tych piosenek? O czym są?
- Inspiracją są słowa Pisma Świętego, wydarzenia z życia, przemyślenia modlitewne. Do tej pory powstało już kilkadziesiąt piosenek. Teraz powstają kolejne, do słów mojego serdecznego przyjaciela Darka Burdy. Niektórych utworów można posłuchać w internecie (http://pl.youtube.com/user/paskudanka ). Marzy mi się gra w zespole. Jednak znalezienie muzyków chcących grać utwory religijne nie jest łatwe. To kwestia zaszufladkowania tej muzyki, o czym mówiliśmy na początku. Poza tym cieszy mnie śpiewanie dla Niego w cichym, prostym kościele… I to mi na tę chwilę wystarcza.

Największy dotychczasowy sukces muzyczny?
- Tegoroczne wyróżnienie na XIII Salwatoriańskim Festiwalu Piosenki Religijnej w Trzebnicy koło Wrocławia. Na imprezie zaprezentowało się ponad dwieście osób z całej Polski. Zaśpiewałam dwie piosenki: autorską „Twoje ręce” i „Czekając na cud” do słów poezji księdza Twardowskiego. Najmilej wspominam ciepłe słowa na temat moich utworów i ich wykonań od osób zarówno mi bliskich, jak i zupełnie mi obcych.
Rozmawiał Marek Oratowski

Na zdjęciu: Magdalena Kania

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 31 (847)
  • Data wydania: 30.07.08

Kup e-gazetę!