Nie masz konta? Zarejestruj się

Na szczycie człowiek widzi swoją małość

02.07.2008 00:00
Nadanie tytułu profesora zwyczajnego traktuję jako dowód uznania dla tego co robię od wielu lat – mówi Zbigniew Bonderek, trzebinianin, pracownik naukowy na Wydziale Odlewnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Nadanie tytułu profesora zwyczajnego traktuję jako dowód uznania dla tego co robię od wielu lat – mówi Zbigniew Bonderek, trzebinianin, pracownik naukowy na Wydziale Odlewnictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Michał Koryczan: - Sporo osób myli tytuły profesora zwyczajnego z nadzwyczajnym, myśląc, że ten drugi ma wyższą rangę.
Zbigniew Bonderek:
- Mój wnuk Fryderyk, zaraz po tym, jak dowiedział się o nadaniu mi tytułu, zapytał, dlaczego zostałem zdegradowany, bo wcześniej byłem nadzwyczajnym, a teraz tylko zwyczajnym profesorem.

Odlewnictwo to dość specyficzna dziedzina.
- Po raz pierwszy byłem w odlewni jako uczeń szkoły średniej. Zobaczyłem, że nie ma gałęzi przemysłu, która nie byłaby związana z odlewnictwem. I już wiedziałem co będę chciał robić w przyszłości.

Ale po studiach został pan na uczelni.
- Planowałem, że po uzyskaniu tytułu magistra pójdę do przemysłu. Tym bardziej, że wszystkich obowiązywały wówczas nakazy pracy. Jednak kierownik katedry zaproponował, żebym został na uczelni. Zbyt długo się nie zastanawiałem.

Profesor Bonderek jest autorem licznych publikacji naukowych oraz 26 patentów.
- Najbardziej z nich cenię technologię uzyskiwania nowego stopu z aluminium, o wyższych właściwościach. To efekt wielu lat pracy i doświadczeń oraz złożonych procesów. Znalazł on bardzo duże zastosowanie w różnych gałęziach przemysłu.

Jako nauczyciel akademicki wypromował pan wielu magistrów.
- Pod moją opieką tytuł magistra uzyskało 126 osób. Można ich spotkać w Niemczech, na Ukrainie, a nawet w Kanadzie czy Australii, gdzie często zajmują wysokie stanowiska. Bardzo cieszy mnie to, że potrafili odnaleźć się na rynku pracy, w zupełnie nowym otoczeniu.

Widać, że nie odstajemy od innych krajów. Nieliczni zdecydowali się na karierę naukową.
- Podczas 45 lat pracy wypromowałem dwóch doktorów. Płace w pracy naukowej są nieporównywalne z tym, co można zarobić w przemyśle. Poza tym nie każdy jest stworzony do kariery naukowej. Dziś niezwykle ważne jest, żeby potrafić pracować
wspólnie. Postęp w przemyśle jest tak duży, że wyniki trzeba osiągać jak najszybciej, czyli zespołowo.

Co jest dla pana przyjemniejsze: egzaminowanie studentów, czy badania naukowe?
- Jeśli mam do czynienia ze studentami, którzy rzeczywiście się uczą, to jest to ogromna przyjemność. W przypadku, gdy traktują to jak „odbębnienia”, to lepiej zajmować się badaniami naukowymi, gdyż to zawsze daje efekty.

Największa satysfakcja z pracy naukowej…
- Kiedy słyszę, że moi wychowankowie odnoszą sukcesy i w pracy zawodowej uznawani są za najlepszych.

Nie czuje pan znużenia?
- Nie, bo ciągle pracujemy nad czymś nowym. Ostatnio zajmujemy się artystycznym odlewnictwem użytkowym.

Największa pasja pozazawodowa…
- Zawsze pociągała mnie turystyka górska. Stojąc na szczycie, człowiek widzi swoją małość.
Rozmawiał Michał Koryczan

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 27 (843)
  • Data wydania: 02.07.08

Kup e-gazetę!