Nie masz konta? Zarejestruj się

Oaza niepokoju

18.06.2008 00:00
Pod most mam iść?! Z dzieckiem chorym na mukowiscydozę?! – płacze z nerwów Zofia Dymiańczuk. Blisko 60 mieszkańców Domu Nadziei Oaza w Chrzanowie, którzy znaleźli tam schronienie przed bezdomnością i przemocą we własnych domach, do końca czerwca musi opuścić ośrodek. Nie chcą się z tym pogodzić, ale nie mają wyjścia.

Pod most mam iść?! Z dzieckiem chorym na mukowiscydozę?! – płacze z nerwów Zofia Dymiańczuk. Blisko 60 mieszkańców Domu Nadziei Oaza w Chrzanowie, którzy znaleźli tam schronienie przed bezdomnością i przemocą we własnych domach, do końca czerwca musi opuścić ośrodek. Nie chcą się z tym pogodzić, ale nie mają wyjścia.

Chrzanowskie starostwo chce tam otworzyć dom dziecka, a Czesław Uszyński - prezes oddziału Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego, prowadzącego Oazę, rezygnuje z działalności.

- Gdzie się podziejemy?! – pytają z obawą mieszkańcy

Żal zostawić to wszystko
Asfaltowy podjazd z ul. Skłodowskiej-Curie prowadzi pod budynek Oazy. Dom funkcjonuje tam od pięciu lat. Przez ten czas przez jego mury przewinęło się około 400 osób. Praktycznie z całej Polski.

- Żal zostawiać to wszystko. Ale myślę, że przyszedł czas, żeby odpocząć. Poza tym, po rozmowach w starostwie wiem, że dalsze funkcjonowanie ośrodka jest tutaj niemożliwe - mówi prezes Uszyński.

Część z mieszkających tam dziś ok. 60 osób może przenieść się do podobnego ośrodka w Jaworznie, albo w innym miejscu w Polsce. Może skorzystać z oferty domu pomocy w Stelli, ten jednak idzie pod młotek.

- Wystarczyło mi, że byłam tam z dziećmi przez kilka miesięcy. Już nigdy nie chcę tam wrócić. Warunki są gorsze, niż tutaj. A poza tym opłaty za pobyt o wiele wyższe - tłumaczy jedna z mam.

Wszędzie drożej, niż w Oazie
Pensjonariusze zbierają się na ławeczkach pod domem. Zza jego drzwi unosi się zapach gotowanego obiadu. Kilka osób pali papierosy.
- Od pięciu lat czekam na mieszkanie w Libiążu. Mam czwórkę dzieci, ale do domu wrócić nie mogę. Boję się męża. Nie stać mnie na wynajęcie mieszkania, a dla matek z dziećmi nie ma w okolicy dobrego i taniego ośrodka, gdzie mogłyby żyć. Za pobyt w domu samotnej matki w Chrzanowie razem z dziećmi musiałabym co miesiąc płacić ok. 1 tys. zł. A co im dam jeść? Za co książki do szkoły kupię? - dopytuje Joanna Bagińska.

- Z dziesięcioma kobietami w pokoju mam gdzie indziej mieszkać? – denerwuje się Iwona Kierc.

- Tu za 300 zł miesięcznie mamy dach nad głową i dobre wyżywienie. Dostaję 400 zł renty, a w Caritasie za pobyt chcą ok. 750 zł. Skąd te pieniądze wezmę? - wtóruje koleżanka.

- Faktycznie, w żadnym innym ośrodku pobyt nie jest tak tani, jak u nas. Ale za niektóre osoby płaci opieka społeczna - wyjaśnia Czesław Uszyński.

Nam tu dobrze
Ośrodki pomocy społecznej w gminach, gdzie mieszkańcy Oazy mieli ostatni meldunek, pokrywają koszty pobytu w chrzanowskim ośrodku. Ale tylko w sytuacjach, gdy nie są oni w stanie sami za to zapłacić.

- Pomagamy dwóm osobom z naszej gminy. Pozostali chrzanowianie sami radzą sobie pod względem finansowym – mówi Leszek Zięba, dyrektor chrzanowskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

W Oazie mieszka tylko 21 osób z naszego powiatu. Reszta to ludzie niemal z całego kraju.

- Tu nam jest dobrze – przyznaje Lucyna Ryga, kiedyś mieszkanka Jastrzębia.

- Nie chcemy stąd odchodzić! – dodaje Iwona Kierc z Chrzanowa.

Mieszkańcy są zdeterminowani, choć od dawna wiedzieli, że w Oazie wiecznie żyć nie będą. O planach starostwa mówiło się już pod koniec ubiegłego roku.

- Mieli czas, żeby to przemyśleć i przygotować się do przeprowadzki – podkreśla prezes Uszyński.

Problem wyjścia z bezdomności
- Umowa, mocą której stowarzyszenie mogło korzystać z budynku, obejmowała okres kilku lat. Obiekt jest własnością Skarbu Państwa, ale pojawiła się osoba prywatna, roszcząca sobie prawo do tego terenu. Sprawę ma rozstrzygnąć wojewoda, a do tego czasu konieczne jest zabezpieczenie obiektu – podkreśla wicestarosta Adam Potocki.

- Osobom z naszej gminy, którym dziś pomagamy, zabezpieczymy pieniądze, by opłacić inny ośrodek. Podobnie zrobią pewnie macierzyste gminy mieszkańców Oazy. Inną sprawą jest to, że ci ludzie muszą uświadomić sobie chęć wyjścia z bezdomności i podjąć decyzję co do swoich losów. Niektórzy wolą jednak przez całe życie asekurować się ośrodkami pomocy, pozostając na garnuszku opieki społecznej – zaznacza Leszek Zięba.

- Bardzo chętnie podjęłabym pracę. Ale jak mam to zrobić, gdy nie wiem, gdzie za tydzień wyląduję? – dopytuje Iwona Kierc.
Do 26 czerwca rzeczy mieszkańców Oazy mają zniknąć z ośrodka. Oni sami muszą się wyprowadzić do końca miesiąca.

- Nie wyjdziemy stąd! – protestują.
Ewa Solak

Na zdjęciu: Mieszkańcy Domu Nadziei Oaza w Chrzanowie do końca miesiąca muszą opuścić ośrodek. Nie chcą tego.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 25 (841)
  • Data wydania: 18.06.08

Kup e-gazetę!