Więcej pijanej młodzieży, dzikich wysypisk śmieci i kłusowników. Ubiegły rok nie był łatwy dla straży miejskiej – podsumowuje Grzegorz Widor, p.o. komendanta Straży Miejskiej w Libiążu.

Współpraca straży miejskiej z policją nie wystarczy, by mieszkańcy czuli się bezpiecznie. Wsparciem będą dodatkowe patrole prywatnych firm ochroniarskich.

- Szukamy najlepszych ofert. Chcielibyśmy już na wiosnę zacząć z nimi współpracę. Takie firmy do kilku minut po zgłoszeniu zjawiają się na miejscu. Policjantów i strażników jest zbyt mało, by patrolować wszystkie ciemne zaułki w gminie. Niestety, mamy problem z nietrzeźwą młodzieżą, która przesiaduje wieczorami na przystankach, w parkach, lub włóczy się po ulicach – zauważa burmistrz Jacek Latko.

- Do tej pory odwoziliśmy dzieci do domów. Najczęściej jednak rodziców nie interesowało, co dzieje się z ich pociechami. Nie wyciągali więc konsekwencji. Jeśli teraz zatrzymamy nietrzeźwego niepełnolatka, odwieziemy go do domu, lecz sprawę skierujemy do sądu rodzinnego, a informację o zdarzeniu podamy do wiadomości dyrektora szkoły – informuje Grzegorz Widor, p.o. komendanta Straży Miejskiej w Libiążu.

Straż chce włączyć się także w walkę z kłusownictwem.

- Myśliwi donoszą nam coraz częściej o przypadkach kłusownictwa na terenie gminy. Niedawno znaleźli w lesie sarnę. Złapała się we wnyki i zmarła z wycieńczenia – informuje Jacek Latko.

- Wraz ze strażą rybacką i leśną zamierzamy co najmniej raz w miesiącu kontrolować, czy nie jest łamane prawo przy połowie ryb w Wiśle i nie odbywają się nielegalne polowania na zwierzynę. Te służby mają odpowiedni sprzęt, który ułatwi walkę z kłusownikami – zapowiada komendant Widor.

W ubiegłym roku libiąscy strażnicy miejscy wystawili 311 mandatów na łączną kwotę 28.620 zł. Do sądu skierowali 25 spraw, natomiast pouczeń udzielili aż 1.306.

(MB)