Nie masz konta? Zarejestruj się

Świetlica pod lasem

06.02.2008 00:00
Trzeba wreszcie wykończyć świetlicę! – apeluje radny Tadeusz Kozub. - Te pomieszczenia, które są aktualnie, w zupełności wystarczają – twierdzi z kolei burmistrz Jacek Latko.

Trzeba wreszcie wykończyć świetlicę! – apeluje radny Tadeusz Kozub. - Te pomieszczenia, które są aktualnie, w zupełności wystarczają – twierdzi z kolei burmistrz Jacek Latko.


- Którędy do świetlicy w Kosówkach? - Kawał drogi od centrum Libiąża. Od ronda przy ul. Krakowskiej trzeba jechać w kierunku Chełmka i kilkanaście metrów dalej skręcić w pierwszą uliczkę w prawo. I teraz cały czas prosto, aż pod las.

Dla osób, które nie znają Libiąża, znalezienie świetlicy w Kosówkach nie jest proste.

W piątkowe przedpołudnie przy ulicy Wilczej w Libiążu (dzielnica Kosówki) stoi czworo dzieci.

- Na kartce jest napisane, że dziś o 9 był wyjazd do kina. Ja to za bardzo nie lubię bajek oglądać i wolałbym pograć w rzutki albo ping-ponga na świetlicy. Szkoda, że zamknięte – wtrąca jeden z chłopaków. - Mamy ferie i nudy straszne tu u nas na wsi. Niestety, w tym roku nigdzie nie pojedziemy. Na polu trochę za zimno, żeby się bawić, a świetlica akurat dziś jest zamknięta.

Strach pod lasem
- A dajcie ludzie spokój z taką świetlicą! Mieszkam przy ulicy Słonecznej, niby niedaleko, ale bałabym się posyłać syna pod sam las. Dzieci idą do świetlicy po szkole, by poczekać na rodziców, którzy z pracy później wracają. A w zimie to szybko się ciemno robi – zagaduje młoda matka.

- Nie przesadzaj – wtrąca koleżanka. – Nigdy nic złego żadnemu dziecku się nie stało. Plac wokół świetlicy jest oświetlony. Poza tym, wszyscy się tu znają. Jakby nie ta świetlica, to dzieci by się lumpiły po lasach.

- My tu na tych Kosówkach to odcięci jesteśmy od reszty Libiąża. Młodzi muszą mieć jakieś miejsce dla siebie. Bo gdzie niby mają czas spędzać? Do centrum za daleko. Od lat radni się kłócą tylko o pieniądze na wykończenie tej świetlicy, ale chyba nic z tego nie będzie – do rozmowy włącza się starszy mężczyzna.

- A po co, skoro i tak dzieci tam mało przychodzi? – odpowiada kobieta.

Potrzebny remont
- Świetlice trzeba wreszcie wykończyć. Budynek jest piękny z zewnątrz, ale w środku kupa roboty. Na razie gotowy jest korytarz, pomieszczenie po bibliotece i pokój kierownika. A cała góra i duża sala na dole się marnują. Jakby się ją zrobiło porządnie, to mógłby ktoś ją wynajmować, wesela robić, imprezy. Sama sala by zarobiła na utrzymanie całego budynku – twierdzi radny Tadeusz Kozub. - Kiedyś mieliśmy świetlicę w Kosówkach, którą mieszkańcy wybudowali w czynie społecznym, ale zburzono ją i wybudowano nową. Nie skończono roboty, choć już jedenaście lat mija. Odkąd jestem radnym, już drugą kadencję, co rok składam wnioski, by w budżecie pieniądze na remont uwzględnili. W tym roku też będę walczył. Musi się w końcu udać.
Magda Balicka


Dla „Przełomu”
Jacek Latko, burmistrz Libiąża:
- Kilka lat temu zakład Termoplast z siedzibą w Kosówkach chciał wykupić od gminy tę świetlicę. Proponował około 600 tys. zł, by urządzić tam swoje biura i ekspozycję. Byliśmy skłonni pozbyć się świetlicy. Budynek jest bardzo duży, a dzieci przychodziło niewiele. Zaczęły się jednak protesty mieszkańców, więc zakład wycofał się ze złożonej oferty. Jeśli natomiast chodzi o remont, nie wiem, czy jest teraz taki sens. Te pomieszczenia, które do tej pory wyremontowano w zupełności wystarczą do użytku dla dzieci, które tam przychodzą.

Na zdjęciu: Budynek świetlicy w Kosówkach

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 6 (822)
  • Data wydania: 06.02.08

Kup e-gazetę!