Nie masz konta? Zarejestruj się

Połączyć trzy żywioły

05.12.2007 00:00
Żeby umożliwić zakładowi dalszy rozwój, trzeba zmienić formułę jego funkcjonowania, bo obecna już się wyczerpała – mówi na temat prywatyzacji w Zakładzie Lecznictwa Ambulatoryjnego Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa.

Żeby umożliwić zakładowi dalszy rozwój, trzeba zmienić formułę jego funkcjonowania, bo obecna już się wyczerpała – mówi na temat prywatyzacji w Zakładzie Lecznictwa Ambulatoryjnego Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa.

Uważa, mimo sprzeciwu działających w zakładzie związków zawodowych, że najlepsze byłoby powołanie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, ze 100-procentowym udziałem gminy. Pracownicy mieliby otrzymać gwarancje dotychczasowych warunków pracy i płacy.

Utrzymać jedność zakładu
- Takie przekształcenie nie jest sprawą prostą. Bo chodzi o połączenie trzech żywiołów: interesu pacjentów, pracowników ZLA oraz gminy. Samorząd byłby gwarantem i strażnikiem zmian, które mogą wyzwolić potencjał przedsiębiorczości wśród pracowników i zwiększenie satysfakcji wśród pacjentów – przekonuje dyrektor ZLA, Jacek Bojdoł.

Podkreśla, że przekształcenia muszą obejmować wszystkie placówki funkcjonujące w strukturze ZLA.

- Jestem przeciwny oddzielaniu któregokolwiek ośrodka zdrowia. Zakład trzeba traktować jako całość. Ani pracownicy, ani pacjenci, nic na tym nie stracą. Ponadto, w przyszłości będzie możliwość zagwarantowania pracownikom do 15 procent udziałów w spółce, przekazanych nieodpłatnie – mówi Bojdoł.

Zapowiada przeprowadzenie referendum wśród pracowników, którzy najpierw mieliby zostać szczegółowo zapoznani z zasadami funkcjonowania planowanej spółki.

Ograniczyć szarą strefę
- W nowej formule zakład miałby większe możliwości działania. Samodzielnie mógłby się starać o pieniądze z zewnątrz. Przy zakupie sprzętu nie musiałby, jak do tej pory, pytać gminy o zdanie. Korzyści z takiego przekształcenia są bardzo duże, dlatego nie zamykajmy mu możliwości rozwoju – przekonuje burmistrz Kosowski.

Według Jacka Bojdoła, powołanie spółki z o.o. ograniczyłoby tzw. szarą strefę działań. Co to oznacza?

- Mamy prawie 300 pracowników i nie da się wszystkich prowadzić za rękę. To, że niektórzy na państwowym sprzęcie udzielają świadczeń prywatnych, jest problemem nie tylko ZLA, ale zakładów w całym kraju. A jeśli pracownicy będą posiadać udziały, to nie będą przecież siebie okradać – dodaje Jacek Bojdoł.

Nie porównywać pacjentów ze śmieciami
- Obecnie relacje właściciela, czyli gminy, i zakładu są niedookreślone w prawie, i co najmniej dziwne, bo tak naprawdę odpowiadamy za zakład, na który zbyt dużego wpływu nie mamy. ZLA jest uzależniony od NFZ, ale gdy tylko tam coś złego się dzieje, samorząd, jako właściciel, musi na przykład wypełniać finansową lukę – dodaje Ryszard Kosowski.

- Pracowałem kiedyś w spółce i wiem, jak to wygląda. Nieistniejące już Usługi Komunalne też taką spółką były. I wszyscy wiemy, jak ich funkcjonowanie się skończyło – stwierdza sceptycznie radny Wiesław Bytomski.

- Nie można porównywać pacjentów ze śmieciami. Wtedy, gdy UK były likwidowane, istniał zupełnie inny układ rynkowy. Szkoda, że pan Bytomski nie zerknął nawet w dokumentację. Nie można porównywać tych dwóch zakładów, bo ich działalność różni się diametralnie – podkreśla radny Marek Rokicki.

Przed podjęciem ostatecznej decyzji w sprawie przekształcenia ZLA radni chcą również spotkać się z przedstawicielami związków zawodowych, by usłyszeć ich zdanie.
Ewa Solak

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 49 (814)
  • Data wydania: 05.12.07

Kup e-gazetę!