Nie masz konta? Zarejestruj się

Szpitalni wandale

24.10.2007 00:00
W minioną środę rano dwa wozy strażackie mknęły na sygnale w stronę Szpitala Powiatowego w Chrzanowie. Bynajmniej nie na ćwiczenia. Strażacy jechali z pełną świadomością, że przy Topolowej wybuchł groźny pożar.

W minioną środę rano dwa wozy strażackie mknęły na sygnale w stronę Szpitala Powiatowego w Chrzanowie. Bynajmniej nie na ćwiczenia. Strażacy jechali z pełną świadomością, że przy Topolowej wybuchł groźny pożar.

Tymczasem na jednym z korytarzy ktoś uruchomił ręczny ostrzegacz pożarowy (ROP). Może i powinien to zrobić każdy, widząc ogień. Wystarczy zbić szybkę i wcisnąć czerwony guziczek. Tym razem w ten sposób zabawił się nieodpowiedzialny szaleniec.

System działa poprawnie
- Za pośrednictwem tego przycisku uruchamiana jest bezpośrednia łączność alarmowa szpitala z Państwową Strażą Pożarną. Strażacy reagują wówczas natychmiast, nie sprawdzając, czy alarm jest prawdziwy, czy fałszywy. Tak stało się i tym razem. Dwa pojazdy gaśnicze, gotowe do akcji, przyjechały po kilku minach. Niepotrzebnie. Fałszywy alarm i obecność strażaków pod szpitalem na pewno nie była obojętna dla pacjentów, ludzi chorych, którym staramy się zapewnić bezwzględny spokój i opiekę – mówi zdenerwowana dyrektor szpitala Ewa Potocka.

St. kpt. Piotr Filipek, dowódca jednostki Ratowniczeo-Gaśniczej PSP w Chrzanowie, wyjaśnia, że ręczne ostrzegacze są niezbędnym wyposażeniem przeciwpożarowym instytucji publicznych, czyli miejsc, gdzie gromadzi się w jednym czasie wielu ludzi. To właśnie szpitale, sale widowiskowe i kinowe, muzea, większe zakłady pracy. Niektóre z nich są obligatoryjnie podłączane do stanowiska kierowania straży. W naszym powiecie taką łączność ma 11 miejsc. Ręczne ostrzegacze pożarowe kierują równocześnie sygnał do centrali przeciwpożarowej w budynku, w którym są zamontowane. System wydziela wówczas strefę zagrożenia, włącza system oddymiania dróg ewakuacyjnych, zamyka niektóre drzwi. Pozwala to ograniczyć strefę rozprzestrzeniania się pożaru. Elementem systemu ostrzegania są też czujniki dymu i temperatury, sygnalizujące przegrzanie urządzeń, a nawet pojawienie się dymu z papierosa, palonego w miejscu niedozwolonym.

Złodzieje lubią gaśnice
Uwagę spostrzegawczych bywalców chrzanowskiego szpitala przykuwa jeszcze inny element systemu przeciwpożarowego w szpitalu, a właściwie brak tego elementu. Chodzi o gaśnice, które powinny wisieć w widocznych miejscach na korytarzach. Zamiast gaśnic wiszą tylko ich obudowy, bo czerwone butle z zawartością komuś się po prostu przydały.

- Większość skradziono, pozostałe schowaliśmy. Na obudowach umieszczamy tylko informacje gdzie się obecnie znajdują. Nie wiem, co ludzie z nimi robią. Niewykluczone, że przydają się również na działce – mówi oburzony bezmyślnością złodziei zastępca dyrektora szpitala ds. technicznych, Jan Szlęzak.

Ciągi komunikacyjne, czyli szpitalne korytarze, to miejsca, przez które przewija się - oprócz pacjentów i personelu - wielu ludzi przypadkowych. Wśród nich są zwykli złodzieje. Niedawno pisaliśmy, że ich łupem pada w szpitalu wszystko: zwykłe klamki w drzwiach, armatura sanitarna, wyposażenie, a nawet elementy sprzętu medycznego. Ostatnio nie darują nawet gaśnicom.

- Te osoby najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że brak gaśnic to ograniczenie możliwości stłumienia pożaru w zarodku. W przypadku szpitala mówimy o bezpieczeństwie blisko dwóch tysięcy ludzi jednocześnie: pacjentów, personelu, odwiedzających – komentuje st. kpt. Piotr Filipek.

Jak ustrzec tysiące metrów kwadratowych szpitalnego mienia przed złodziejami, jak złapać na gorącym uczynku żartownisia, który chciał sprawdzić, jak działa system gaśniczy szpitala?

- Nie jesteśmy w stanie ustawić ochroniarza w każdym miejscu. Rozbudowujemy sukcesywnie system monitoringu, ale obiekt jest ogromny. Mogę tylko zwrócić się do mieszkańców powiatu z prośbą. Wymagacie państwo od nas podnoszenia jakości usług medycznych i tym żądaniom staramy się sprostać. My tylko prosimy: nie niszczcie szpitala, reagujcie na akty wandalizmu, nie przymykajcie oczu na złodziei. Szpital to nasze wspólne mienie i wspólnie musimy o nie dbać – apeluje Ewa Potocka, dyrektor szpitala.
(AM)

Na zdjęciu: Zbicie szkła i naciśnięcie przycisku w ręcznym ostrzegaczu pożarowym oznacza natychmiastową reakcję straży pożarnej. Alarm wywołany przez nieodpowiedzialnego gościa chrzanowskiego szpitala w ubiegłą środę okazał się fałszywy.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 43 (808)
  • Data wydania: 24.10.07

Kup e-gazetę!