Nie masz konta? Zarejestruj się

Objazd na własne ryzyko

29.08.2007 00:00
Mieszkańcy Chrzanowa zrobili to, czego nie był w stanie zrobić powiat, kosztem kilkuset tysięcy zł: urządzili 200 m objazdu w czynie społecznym. I teraz będą go bronić… jak prawdy.

Mieszkańcy Chrzanowa zrobili to, czego nie był w stanie zrobić powiat, kosztem kilkuset tysięcy zł: urządzili 200 m objazdu w czynie społecznym. I teraz będą go bronić… jak prawdy.
- Prawda jest prosta. My nie mamy pretensji o zamknięcie wiaduktu nad ul. Borowcową na czas jego remontu. Nie zgadamy się tylko z urzędniczym absurdem, a jest nim wytyczenie wielokilometrowego objazdu, kiedy można było urządzić ten, dwustumetrowy. I kiedy już go sami wykonaliśmy, teraz Powiatowy Zarząd Dróg próbuje nam go zamknąć, żeby postawić na swoim – mówi mieszkaniec ul. Borowcowej, który zatrzymał się przed torami, by przepuścić sąsiada.
Wszyscy kierowcy się tu znają i podchodzą do siebie życzliwie. Jak zapewniają, nie ma mowy o żadnej kolizji na tym dzikim objeździe. Żeby tylko kolej nie utrudniała im życia.
- Nasypaliśmy na tory kamienia, tak, żeby szlak kolejowy był przejezdny, a auta nie wpadały w dziury między szynami. Ale w poniedziałek kolejarze usunęli kamienie i musimy teraz jeździć ostrożniej oraz wolniej. Czy to zwiększyło nasze bezpieczeństwo? – pyta kolejny kierowca. Zatrzymał się przy torach i z powrotem poukładał na miejsce kilka kamieni. Tak robi prawie każdy.
Czy to przenoszenie kamieni nie okaże się syzyfową pracą? Kolej już zwróciła się do Urzędu Miejskiego w Chrzanowie „o niedopuszczenie do odbudowy zlikwidowanego dzikiego przejazdu” oraz do policji „o sprawowanie nadzoru”.
- Jak dotąd ani policja, ani burmistrz, w korzystaniu z objazdu nam nie przeszkadzają. A kolej może zawiesić tablicę, że przejazd odbywa się na własną odpowiedzialność. I najlepiej, żeby zobowiązała maszynistę pociągu, który tędy kursuje raz na tydzień, aby przed wiaduktem zagwizdał – proponują mieszkańcy.
W sporze o to, kto ma zamknąć dziki objazd, wszystko zaczyna się i kończy na kolei. Na absurdalnych prawach, jakimi rządzi się PKP.
- Kiedy próbowaliśmy zalegalizować krótki objazd remontowanego wiaduktu przy ul. Borowcowej, kolej przedstawiła nam warunki nie do zrealizowania. Oświadczono na piśmie, iż trzeba urządzić tam przejazd kategorii A, czyli taki ze szlabanami i budką dróżnika. Koszt jego wykonania, użytkowania, a potem likwidacji, mógłby sięgnąć nawet dwóch milionów – informuje Grzegorz Żuradzki, dyr. Powiatowego Zarządu Dróg.
I dlatego objazd poprowadzono daleką trasą, z czym nie chcą się pogodzić mieszkańcy.

Maszynista protestuje
O urządzonym w czynie społecznym, dzikim objeździe, poinformował PZD prezes firmy Żelazowa. Bo to u niego protestował maszynista pociągu kursującego na bocznicę zakładową. Poskarżył się, iż na torach leżą kamienie, a ponadto jeżdżą przez nie auta.
- Wtedy właśnie zawiadomiłem burmistrza Chrzanowa, prosząc o podjęcie działań, czyli ustawienie barier. Podobne zawiadomienia wysłałem na PKP, do Nadleśnictwa Chrzanów, oraz na policję – wyjaśnia dyr. Żuradzki.

Burmistrz odmawia
Zdaniem burmistrza Chrzanowa, dziki objazd nie biegnie po gruntach gminy. Tylko kolejno: przez teren Lasów Państwowych(od strony Zagórza), teren PKP, oraz działkę należącą do Powiatowego Zarządu Dróg. Zatem burmistrz żadnej bariery na objeździe nie postawi, gdyż nie może naruszać cudzej własności.
Zdaniem dyrektora PZD, objazd zaczyna się (od strony Chrzanowa) skrętem w prawo z ul. Metalowców, a kończy na ul. Kamiennej. Są one obie drogami gminnymi, zatem to burmistrz powinien wydać polecenie zamknięcia obu zjazdów.
- Powiedzmy to wprost: problem dzikiego objazdu jest problemem kolei i to PKP ma pilnować, czy ktoś przez tory przejeżdża, czy nie – twierdzi Ryszard Kosowski.

Kolej wymaga
Tymczasem PKP, a dokładnie Zakład Linii Kolejowych w Krakowie, Sekcja Eksploatacji w Trzebini, zwróciła się do PZD o „likwidację dzikiej drogi, stanowiącej dojazd do dzikiego objazdu”.
Z kolei burmistrza Chrzanowa PKP obarczyła zadaniem „wykonania zabezpieczenia po obu stronach toru, uniemożliwiającego wjazd na tor”.
Na koniec PKP wystąpiła do Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie, by „sprawowała nadzór” nad torami.

Policja ostrzega
- Za przechodzenie torów w miejscu niedozwolonym grozi 50 zł mandatu. Natomiast kierowcy za przejazd torów w miejscu niedozwolonym mogą zapłacić do 500 zł – ostrzega nadkomisarz Dariusz Pogoda, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego KP Policji.
I zapowiada, że osoby łamiące te zakazy będą karane mandatami.
Dodaje przy tym, iż policja nie jest od sprawowania nadzoru nad torami. PKP ma bowiem swoje służby ochrony. Zatem niczego więcej nie powinna wymagać, niż lotnych kontroli. A te, jak wszędzie na drogach, są prowadzone.

Beton tężeje
Tymczasem prace przy remontowanym wiadukcie postępują. W poniedziałek (27 sierpnia) zakończono wylewanie płyty głównej.
- Beton tężeje 28 dni. Jak łatwo obliczyć, termin zakończenia prac przypada na poniedziałek, 24 września. I tak pewnie będzie, gdyż nic nie zapowiada żadnych, technicznych niespodzianek – uważa dyrektor Żuradzki.
Pozostały zatem jeszcze trzy tygodnie udręki. Doprawdy, na tym przykładzie można zrozumieć słuszność powiedzenia, że kolej to państwo w państwie. I tak, jak na przejeździe w Kroczymiechu, dziesiątki aut muszą ustąpić pierwszeństwa kilku pasażerom, tak tu setki mieszkańców muszą tracić czas i pieniądze z powodu jednego pociągu na tydzień.
Bogumił Kurylczyk

Na zdjęciu: Auto na pierwszym planie jedzie od strony Chrzanowa, po przekroczeniu torów minie się z autem jadącym od strony Zagórza

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 35 (800)
  • Data wydania: 29.08.07

Kup e-gazetę!