Nie masz konta? Zarejestruj się

Wyjeżdżamy stąd szczęśliwi

14.08.2007 00:00
Rozmowa z 80-letnim Samuelem Mandelbaumem, inicjatorem odnowy żydowskiego cmentarza w Chrzanowie, członkiem Chrzanower Young Men’s Association
Rozmowa z 80-letnim Samuelem Mandelbaumem, inicjatorem odnowy żydowskiego cmentarza w Chrzanowie, członkiem Chrzanower Young Men’s Association

Dom wieczności, dom życia, dobre miejsce. Tak Żydzi nazywają cmentarze. Dlaczego są one dla was takie ważne?
- Odwiedzanie i pielęgnowanie miejsca spoczynku najbliższych to wypełnianie piątego przykazania Dekalogu. Czcij ojca swego i matkę swoją. Według żydowskiego przekonania, jego przestrzeganie nie kończy się wraz ze śmiercią rodziców. Jest ważne także i później, poprzez czczenie ich pamięci, to znaczy przez zachowanie rytuałów, pamięci o rocznicy śmierci.

Przyjeżdżacie na cmentarze całymi rodzinami. Nad grobami pradziadków pochylają się bardzo młodzi ludzie, robią pamiątkowe fotografie i słuchają wspomnień rodziców. Podczas uroczystości na chrzanowskim cmentarzu widziałam kilka wielopokoleniowych rodzin ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec...
- Dobre miejsce, jak nazywamy cmentarze, ma inspirować do wspomnień, modlitwy, pobudzać do refleksji nad przemijaniem, wywoływać swoistą melancholię. Młodzi uczą się tu szacunku do przodków, utrwalają wiedzę o ich zajęciach, dobrych czynach. Potem powinni przekazać ją własnym dzieciom i utrwalać zwyczaj obchodzenia każdej rocznicy śmierci, bo my nie świętujemy wspólnego dnia zmarłych. W ten sposób trwa tradycja i czczone są imiona naszych przodków.

Żydzi poczuwają się do obowiązku dbania o cmentarze rozsiane po całym świecie. Chrzanowski kirkut czekał na renowację wiele lat.
- Podczas swego wystąpienia na cmentarzu prosiłem o przebaczenie, że nie zatroszczyliśmy się już wcześniej o godny stan cmentarza. Cmentarz nie musi wyglądać jak Ogród Eden, ale powinien być miejscem porządnym i zadbanym, powinien dawać nieograniczony dostęp do nagrobków o każdej porze roku. Kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy po wojnie, w 1994 roku, zacząłem szukać sprzymierzeńców. Do pracy przystąpiliśmy dopiero dwa lata temu. Renowacja cmentarza nie byłaby możliwa bez finansowego wsparcia Rabina Davida B. Halberstamma, chrzanowskiej Young Men&Associacion i jeszcze wielu innych osób. Nieocenione jest jednak wsparcie gminy Chrzanów i osobiste zaangażowanie burmistrza Ryszarda Kosowskiego, rozumiejącego względy historyczne, moralne i ludzkie.

Czy każdy potomek Żydów chrzanowskich może już bez problemu odnaleźć w Chrzanowie macewę nad grobem przodków?
- To nie jest możliwe, bo nie zachował się do dziś cały cmentarz żydowski. Kiedyś sięgał do torów kolejowych. Niemcy zrobili na części drogę, a w latach 60. miasto przeznaczyło trochę jego gruntów pod inwestycje. Cieszymy się jednak, że na ocalałej części, która przez wiele lat porastała trawą, stanęły już wszystkie przewrócone macewy (ponad 3 tys.), że wyremontowano bramę, ogrodzenie. Czekają nas jeszcze drobne prace wykończeniowe, ale mam nadzieję, że na finał katowicka gmina wyznaniowa podpisze z miastem Chrzanów umowę określającą zasady opieki nad cmentarzem i jego pielęgnacji.

Żydowskie zwyczaje są dla katolików nieco tajemnicze, oryginalne. Dlaczego na przykład, opuszczając cmentarz, Żydzi myją przy bramie ręce?
- Bo zmarli są nieczyści. W naszej tradycji organizuje im się szybki pochówek, najlepiej w dniu śmierci, bo należy im się już wtedy spokój i cześć. W Jerozolimie niedopuszczalne jest przechowywanie zwłok przez noc. Pogrzebów nie organizuje się tylko w szabat.

Tydzień temu blisko 200 Żydów z całego świata, w tym grupa ortodoksów (chasydów), miało okazję zobaczyć efekt renowacji chrzanowskiego cmentarza. Jak go odebrali?
- To była prawdziwa euforia. Przed oficjalną uroczystością rozpierzchli się po cmentarzu i szukali grobów bliskich. Zastali je uporządkowane, zadbane. Tylu podziękowań za to dzieło, jako inicjator, nie dostałem nigdy w życiu. Wieść o tym, co zrobiliśmy w Chrzanowie na pewno rozejdzie się szybko po świecie i Żydzi chętnie będą tu przyjeżdżać, by odwiedzić miejsce spoczynku przodków. Dla nas ma to wymiar religijny, ale na pewno skorzysta też miasto Chrzanów, które nam, dawnym jego mieszkańcom, bardzo się podoba. Cieszy odnowiony rynek, dawna hala mięsna przy 3 Maja (dziś obiekt handlowo-usługowy) i inne miejsca, z którymi związane są wspomnienia z naszej młodości. Na pewno chętnie będziemy tu wracać. Trzeba jeszcze popracować nad nawiązaniem kontaktów przez młodsze pokolenie. Może poprzez istniejącą w Ameryce organizację skupiającą chrzanowskich Żydów? Będę starał się im uzmysłowić, że dzisiejsi chrzanowianie to wspaniali i otwarci ludzie, mający format mieszkańców dużego miasta. Reasumując, zapewniam, że po uroczystości oddania do użytku odnowionego cmentarza wszyscy wyjeżdżamy stąd szczęśliwi.
Rozmawiała Alicja Molenda

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 33 (798)
  • Data wydania: 14.08.07

Kup e-gazetę!