Nie masz konta? Zarejestruj się

Wspomnienia obok pretensji

11.07.2007 00:00
Centralna kotłownia na osiedlu Chemików w Alwerni już nie grzeje. Pozostały ciepłe wspomnienia pracowników. Zagotowało się też ze złości w niektórych mieszkaniach. „Napiszcie prawdę, dlaczego kotłownia przechodzi na odpoczynek” - to fragment listu do redakcji.
Centralna kotłownia na osiedlu Chemików w Alwerni już nie grzeje. Pozostały ciepłe wspomnienia pracowników. Zagotowało się też ze złości w niektórych mieszkaniach. „Napiszcie prawdę, dlaczego kotłownia przechodzi na odpoczynek” - to fragment listu do redakcji.
Najpierw parę zdań o historii ciepłownictwa na osiedlu Chemików. Rozruch pierwszej kotłowni, należącej do zakładów chemicznych, nastąpił w grudniu 1972 r. Ogrzewała trzy nowo wybudowane bloki. Kotły były żeliwne, nowoczesne palniki austriackie zapalały się - jak mówi Stanisław Szala, kierownik kotłowni - płynnym, pięknym płomieniem. Potem wybudowano na osiedlu kolejne trzy bloki i nagle nowoczesne kotły stały się mało wydajnymi kociołkami.

Parowozy uratowały osiedle
„Wtedy ktoś wpadł na pomysł zainstalowania starych kotłów parowozowych (lokomobile) i podłączenia do nich palników gazowych” - pisze w „Alchemiku” Zbigniew Klatka. Tą osobą był Czesław Nawrocki. Szukał w Krakowie, nie znalazł. Na dwa kotły natrafił wreszcie w skansenie parowozów w Przemyślu w 1978 r., trzeci dokupiono później.
- Jeśli śmieszyła nas scena z serialu „Alternatywy 4”, w której do ogrzewania bloku wykorzystano lokomotywę, to warto zauważyć, że być może taki pomysł zaczerpnięto z Alwerni - mówi Zbigniew Klatka, prezes spółki Soc-Al, do której kotłownia należy od stycznia 1998 r.

Prośba palaczy
65-letni Józef Spuła z Alwerni przez 6 lat pracował jako palacz w kotłowni na osiedlu Chemików. 24 kwietnia tego roku na jego dniówce zakręcono wszystkie kurki na zawsze.
- W energetyce spokój to podstawa. Tak, spokój to najważniejsze - powtarza. - Dlaczego? Żeby nie chwycić się tego, czego nie potrzeba; żeby niechcąco nie przekręcić jakiegoś zaworu. Para ma kilkaset stopni Celsjusza - mówi.
Zmiana trwała 8 godzin. Palacz w gazowej kotłowni cały czas kontrolował, czy wszystkie urządzenia działają prawidłowo. Właściwie tyle, i aż tyle.
- Porządek musiał być, żeby czasem coś pod nogami się nie zawieruszyło, bo tragedia gotowa - wtrąca 67-letni Stanisław Szala, kierownik alwerniańskiej kotłowni.
- I jeszcze prosiło się Boga, żeby nie wyłączyli prądu i gazu. Później palacz miał dodatkową robotę, bo musiał od nowa uruchamiać urządzenia - dodaje Józef Spuła.

Kontrole głównego energetyka
Sześciesięcioparolatkowie wspominają noce, zimne jak diabli. Grzało się wtedy, ile fabryka dawała.
- Na limit gazu! Nieraz było tak, że przydało się więcej ciepła wydusić, a kotły nie dawały rady - rozkłada ręce Józef Spuła. - Tak się działo, gdy było na termometrze minus dwadzieścia stopni i więcej. Tutaj, na osiedlu, przez 95 procent dni w roku wieje wiatr. Gdy termometr pokazuje minus dwadzieścia pięć, to w rzeczywistości jest minus czterdzieści - tłumaczy.
Pamięta takiego jednego szefa, głównego energetyka w zakładach chemicznych. Nie chce podawać nazwiska. Zaglądał do kotłowni dość często. Szukał butelek po alkoholu. Sprawdzał, czy palacze nie piją.

Nieprawdziwe informacje?
Kotłownia już nie grzeje, za to w niektórych mieszkaniach zawrzało. „Napiszcie prawdę, dlaczego kotłownia przechodzi na odpoczynek. Kto i jak się przysłużył do tego? Zapytajcie tych, którzy zostali zmuszeni do budowy małych kotłowni i dlaczego są finansowane we własnym zakresie przez niebogatych ludzi” - napisali w liście do redakcji ,,mieszkańcy bloków, którymi rządzi Z. K”., czyli Zbigniew Klatka, prezes spółki Soc-Al, obecnie administrującej siedmioma wspólnotami.
Zbigniew Klatka:
- Spółdzielnia mieszkaniowa (zarządza blokami nr 8, 9, 10, 11, 12, 13) oraz wspólnota numer dwa wypowiedziały umowy na odbiór ciepła z naszej kotłowni. Postanowiły wybudować swoje przyblokowe kotłownie. W tej sytuacji utrzymywanie kotłowni-staruszki przestało się opłacać. Pomyśleliśmy o nowej, centralnej kotłowni, dla siedmiu wspólnot, którymi zarządzamy. Cztery zadecydowały jednak (nr 1, 3, 4, 14), że każda sfinansuje sobie we własnym zakresie budowę przyblokowej kotłowni. Pozostały trzy wspólnoty (nr 5, 6, 15), którym spółka Soc-Al, za swoje pieniądze, wybuduje kotłownie przyblokowe. Umowa przewiduje, że po 10 latach przejdą na własność tych wspólnot. Informacje zawarte w liście do redakcji są nieprawdziwe.
Może być jeszcze tak, że anonimowymi autorami listu są pozostający w mniejszości członkowie tych wspólnot (nr 1, 3, 4, 14), które same zadecydowały o budowie za własne pieniądze przyblokowych kotłowni.
Łukasz Dulowski

Na zdjęciu: Stanisław Szala, kierownik nieczynnej już kotłowni na os. Chemików w Alwerni, oraz palacz Józef Spuła. Właściciel obiektu, spółka Soc-Al, chce go wynająć, najlepiej pod działalność handlowo-usługową.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 28 (793)
  • Data wydania: 11.07.07

Kup e-gazetę!