Nie masz konta? Zarejestruj się

Bezpańskie, czyli sąsiada

30.05.2007 00:00
Na naszych osiedlach nie ma ani bezpańskich psów, ani niczyich dzieci. Te dzieci mają rodziców, a psy właścicieli – naszych sąsiadów. - Na klatkach palą papierosy a czasem nawet ogniska. Ubliżają ludziom, wyzywają ich. Przesiadują do nocy na ławkach przed blokami. Żyć się nie da. Trzeba tę młodzież gdzieś z tych klatek wyprowadzić! – apelował rozemocjonowany spółdzielca na zebraniu grupy członkowskiej osiedla ZWM w Trzebini.

Na naszych osiedlach nie ma ani bezpańskich psów, ani niczyich dzieci. Te dzieci mają rodziców, a psy właścicieli – naszych sąsiadów. - Na klatkach palą papierosy a czasem nawet ogniska. Ubliżają ludziom, wyzywają ich. Przesiadują do nocy na ławkach przed blokami. Żyć się nie da. Trzeba tę młodzież gdzieś z tych klatek wyprowadzić! – apelował rozemocjonowany spółdzielca na zebraniu grupy członkowskiej osiedla ZWM w Trzebini.
Z kolei w Libiążu, na podobnym spotkaniu spółdzielców, na dobre rozgorzała dyskusja o puszczanych samopas psach, których odchodami zapaskudzone jest całe osiedle.
Mieszkańcy domagają się więc wzmożonych patroli policji i straży miejskiej. Część – na razie bardzo nieliczna – dodaje, że żadne patrole nie pomogą, jeśli po prostu nie odważymy się zwrócić uwagi sąsiadowi. Bo najczęściej wiemy przecież czyje to dzieci nie dają nam żyć, i czyj to pies biega samopas po osiedlu.
Problem w tym, że w blokach są miłośnicy czworonogów i ich zażarci przeciwnicy.
- Te psie g... są mniej szkodliwe, niż te kości i inne odpadki wyrzucane przez okno. Nie czarujmy się, że tego nikt nie widzi. Dla mnie pies to zdrowie – w obronie właścicieli czworonogów stanął w Libiążu jeden z nich, gdy padła propozycja, by zakazać trzymania psów w blokach (ostatecznie nie znalazła ona większej grupy zwolenników).
Czasem rzeczywistość dorównuje filmowej fikcji.
- Ja zrobiłem zdjęcie psu, który załatwia się pod moim oknem. Wszystko na zdjęciu elegancko widać, właściciela psa – też. Jak zwracałem mu uwagę, to mi powiedział, że nigdzie nie jest napisane, że pies nie może się tam załatwiać – kolejny spółdzielca opowiada sytuację niczym z kultowego „Dnia świra” Marka Koterskiego.

Winni są ludzie, nie psy
- W mieści prowadzony jest monitoring. Dzięki niemu nałożyliśmy już sporo mandatów na właścicieli, którzy nie sprzątają po swoich psach. To są niemałe, bo 200-złotowe kary – podkreśla wiceburmistrz Libiąża Jacek Latko. – Próbujemy edukować, mamy pojemniki na psie odchody – wymienia.
Ciążący na właścicielu obowiązek sprzątania po psie jest zapisany w uchwale o utrzymaniu czystości i porządku w gminie. Padła więc propozycja, by informację o tym rozwiesić na klatkach schodowych, aby każdy mógł ją sobie przeczytać.
Niestety, z obserwacji libiąskiej Straży Miejskiej wynika, że bezpańskich zwierzaków ciągle przybywa.
- Co roku odwozimy do schroniska około 80 psów. Czy państwo widzicie, by ich ubywało? Bo ja nie! – pytał retorycznie p.o. komendant SM Grzegorz Widor.

Patrole nie załatwią sprawy
W Trzebini przed problem „bezpańskich” psów wysunął się problem „bezpańskiej” młodzieży, która swym wulgarnym zachowaniem terroryzuje nieraz całe osiedle.
- A gdzie są rodzice tych dzieci? – pytali przytomnie zaproszeni na zebranie spółdzielców policjanci, gdy proszono ich o wzmożenie patroli przed blokami, a nawet w klatkach.
O więcej odwagi zaapelowała do sąsiadów Teresa Jarczyk.
- Mówimy tu cały czas o bezpańskich dzieciach, bezpańskich psach. Ale przecież te dzieci mają rodziców, a psy właścicieli. Przecież my wiemy, czyje to są dzieci, czyje to są psy – zauważyła. – Rozmawiajmy z tymi ludźmi. Wiem, że w ten sposób można sobie narobić wrogów, ale wydaje mi się, że to jedyny skuteczny sposób, by tę sytuację zmienić.
Grażyna Kaim


KOMENTARZ
Faktycznie, nie lada odwagi trzeba, by stanąć oko w oko z sąsiadem i powiedzieć mu o nagannym zachowaniu jego dziecka. Poza tym, aktów młodzieńczej zemsty (wulgarne napisy w miejscach publicznych, poniszczone wycieraczki) doświadczył już niejeden odważny mieszkaniec bloku. Bywało i gorzej. Im powszechniejsze będzie jednak odważne reagowanie, tym trudniej będzie młodym je piętnować.
Co do problemu z psami, to, jak słusznie zauważył jeden ze spółdzielców w Libiążu, winni są ludzie, a nie psy. Pamiętam organizowaną przed paroma laty przez naszą gazetę akcję „Odkupmy się”. Właściciele czworonogów, pytani przez reporterów czy sprzątają - a częściej: dlaczego nie sprzątają po swoich pupilach - stukali się palcem w głowę, komentując ironicznie, że jeszcze nie zwariowali.
W odniesieniu do obydwu problemów patrole policji i straży miejskiej są konieczne, ale jak powiedziała pani Teresa, wyłącznie one na pewno ich nie rozwiążą.
Grażyna Kaim

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 22 (787)
  • Data wydania: 30.05.07

Kup e-gazetę!