W punkcie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Alwerni, działającym czasowo w urzędzie miejskim, wnioski o dopłaty składa codziennie kilkunastu rolników. Tyle samo, co w Biurze ARiMR w Chrzanowie.
- Zdarza się, że przychodzi do nas jeszcze więcej osób, niż w Chrzanowie - twierdzi doradca Bogusława Majchrowska.
- Na tysiąc wniosków, złożonych rok temu z całego powiatu, około pięćset było właśnie z Alwerni. W tej gminie jest stosunkowo najwięcej gospodarstw - tłumaczy przysłowiowy ruch w interesie.
Dodaje, że mógłby być znacznie większy. Według szacunkowych wyliczeń referatu podatków i opłat Urzędu Miejskiego w Alwerni, funkcjonuje tutaj ok. 1.300 gospodarstw rolnych powyżej hektara powierzchni. Wniosek złożył więc zaledwie co czwarty uprawniony do tego właściciel lub dzierżawca gruntów.
- Boją się, że dostając teraz dopłaty, w przyszłości, po jakiejś nieoczekiwanej zmianie przepisów, będą musieli nagle oddać te pieniądze. W strukturach unijnych nic takiego nie powinno się zdarzyć - uspokaja Majchrowska.
- Są też tacy, którzy po otrzymaniu dopłat obawiają się kontroli agencyjnych w swoich gospodarstwach. Rzeczywiście, tych trudno uniknąć - przyznaje.
Według jej obserwacji, większość rolników odwiedzających punkt ARiMR w Alwerni to ludzie po czterdziestce. Coraz częściej trafiają się jednak młode osoby, dotychczas nie zarejestrowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
W trybie normalnym wnioski są przyjmowane do 15 maja. Spóźnialscy będą mogli to zrobić jeszcze do 9 czerwca, ale każdy dzień zwłoki oznacza uszczuplenie korzyści o jeden procent. Bogusława Majchrowska zachęca, żeby jak najszybciej przyjść do punktu ARiMR.
- Na kilka dni przed 15 maja mogą się pojawić ogromne kolejki. Tym bardziej, że na tę chwilę niewiele przyjęliśmy wniosków. Nie ma nawet połowy z tego, co było rok temu - mówi.
Łukasz Dulowski

Wnioski są przyjmowane w: