Żółty pył, osiadający na ulicach w pobliżu Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Handlowego Kopalnia Dolomitu w Libiążu, psuje wizytówkę miasta.
Kurz i brud to codzienność. Okna w domu stale zamazane. Ogródki niszczeją. Strach zjeść warzywa czy owoce pokryte pyłem! – denerwuje się Zygmunt Sroka, mieszkaniec ul. Głogowej w Libiążu, oddalonej od kopalni tylko o kilkadziesiąt metrów.
- Jeśli ktoś chce wyjść na spacer, polecam gumiaki. Dobrze, że w tym roku nie było śniegu i dużych roztopów. W przeciwnym razie żółta maź rozniosłaby się dalej. I jeszcze ten hałas maszyn. Nie milknie dniami i nocami, także w weekendy – twierdzi pan Zygmunt. Po raz kolejny prosi burmistrza o pomoc.
- Nie możemy tego lekceważyć. Musimy w końcu coś zrobić. Chcemy uchodzić za gminę przyjazną i otwartą na zewnętrznych inwestorów. Tymczasem przyjezdni, wjeżdżając do miasta od strony Chrzanowa, muszą się upaprać żółtą mazią. Pierwsze wrażenie nie jest najlepsze. Można by pomyśleć o specjalnych myjkach do maszyn. Samochód wjeżdżający na drogę publiczną ma być czysty. Natomiast jeśli hałas nie milknie w godzinach nocnych, trzeba to zgłaszać na policję - przekonuje libiąski radny, Andrzej Olszowski.
Tadeusz Arkit, burmistrz Libiąża:
- Byłem ostatnio u znajomych, mieszkających w pobliżu kopalni. Rzeczywiście, hałas jest uciążliwy. Rozmawiałem o tym z komendantem policji. Okazało się, że nie odebrał żadnej skargi. Nie ulega wątpliwości, że trzeba rozwiązać ten problem, ale musimy wziąć pod uwagę również to, że kopania dolomitu to jeden z większych zakładów pracy w Libiążu.
- Mieszkam na Pniakach, w pobliżu kopalni. Dobrze rozumiem radnego Srokę. Mnie też przeszkadza hałas i pył dolomitowy, ale jest już lepiej. Podwyższyliśmy wał przy drodze i posadziliśmy pas zieleni. Gdy podrośnie, będzie naturalną barierą dla pyłu. Zakład zobowiązał się do mycia drogi raz w tygodniu – dodaje wiceburmistrz Jacek Latko.
Magdalena Balicka

Na zdjęciu: Zabrudzona ul. Kamienna w Libiążu