Nie masz konta? Zarejestruj się

Fachowcy coraz słabsi

13.12.2006 00:00
Szkoły zawodowe mają dziś uczyć zawodu i przedsiębiorczości, ale na razie nie są w stanie sprostać temu zadaniu.
Sposób kształcenia w szkołach zawodowych rzadko zadowala dziś pracodawców, mających coraz częściej do czynienia z niedouczonymi absolwentami wielu kierunków. Technicy i tzw. robotnicy wykwalifikowani mają dziś znacznie gorsze przygotowanie teoretyczne i praktyczne niż przed laty, a winny jest sposób ich kształcenia. Czują to i uczniowie, i ich nauczyciele. Gdzie szukać przyczyn?

Stary, dobry system
Mariusz Wacławek, dyrektor Powiatowego Centrum Edukacji w Chrzanowie, uważa, że ostatnia reforma systemu oświaty miała fatalny wpływ na plany nauczania we wszystkich typach szkół zawodowych.
- Najgorsze w skutkach okazało się zmniejszenie o połowę liczby godzin kształcenia zawodowego, w szczególności praktycznego i praktyk zawodowych. Fatalne konsekwencje ma też skrócenie czasu nauki i wprowadzenie kształcenia ogólnozawodowego – wylicza słabe strony obecnego systemu dyrektor Wacławek.
W starym systemie edukacji zawodowej aż dwa lata szkolne przeznaczone były na praktyki. Teraz skumulowano je w jednym roku, ograniczając do czterech tygodni, a w niektórych zawodach do dwóch. Skromny wymiar praktyk skutkuje brakiem doświadczenia zawodowego i słabymi umiejętnościami manualnymi, które są też związane ze słabym wyposażeniem szkolnych warsztatów, odbiegającym od wymagań współczesnego rynku pracy.
Uczestnicy powiatowej debaty oświatowej zauważyli, że absolwentom szkół zawodowych bardzo brakuje również dodatkowych kwalifikacji i uprawnień. Co prawda nie są one przewidywane przez programy nauczania i standardy egzaminacyjne, ale pytają o nie pracodawcy. Szkół nie stać na ich finansowanie. Absolwent może liczyć na zdobycie dodatkowych kwalifikacji dopiero jako podopieczny urzędu pracy. A przecież nie o produkcję bezrobotnych chodzi w systemie kształcenia zawodowego.

Jak z tego wyjść?
Co kuleje w systemie obecnego kształcenia zawodowego, wszyscy dobrze wiedzą. Lokalni eksperci (Renata Bębenek, Małgorzata Bigaj, Lucyna Pitala, Jerzy Kasprzyk, Zbigniew Klatka, Tadeusz Adamczak, Mariusz Wacławek), pracujący w zespole kształcenia zawodowego, powołanym w celu przeprowadzenia debaty oświatowej, sformułowali kilka wniosków.
Ich zdaniem - konieczne jest wprowadzenie do szkół bardzo efektywnego kształcenia modułowego. Chcą też apelować do ministerstwa edukacji o wydłużenie nauki w technikach i dokonanie zmian w programach nauczania wszystkich szkół zawodowych, a zwłaszcza zwiększenia ilości godzin kształcenia praktycznego oraz zwiększenie nakładów finansowych na finansowanie dodatkowych kwalifikacji dla uczniów.
A co trzeba zrobić na gruncie lokalnym?
- Trzeba rozbudować i wyposażyć bazę Centrum Kształcenia Praktycznego w Chrzanowie o nowoczesne środki technodydaktyczne i technologiczne. CKP ma być miejscem nabywania i certyfikowania nowych kwalifikacji przez uczniów, absolwentów, pracowników i bezrobotnych. Trzeba rozszerzyć współpracę z pracodawcami, w celu zbudowania bazy danych dotyczących kwalifikacji pracowników potrzebnych na dzień dzisiejszy oraz najbliższą przyszłość. Musimy też budować u uczniów świadomość konieczności kształcenia ustawicznego i posiadania dodatkowego stażu poprzez udział w pracach sezonowych, a nawet wolontariat - jako elementu doświadczenia zawodowego. W PUP powinna powstać baza danych o pracodawcach chętnych do przyjęcia wolontariuszy – sumuje wnioski ekspertów dyrektor PCE Mariusz Wacławek.


KOMENTARZ
Jedna lokalna debata oświatowa na pewno nie uzdrowi systemu kształcenia zawodowego. Wynika z niej na pewno pełna świadomość problemów i finansowej niemocy organu prowadzącego szkoły zawodowe. Chodzi głównie o wyposażanie warsztatów szkół zawodowych i fundusze na dodatkowe kwalifikacje. Jak na dłoni widać też, że kształcenie zawodowe bez porozumienia z pracodawcami nie ma sensu. Przytoczone podczas debaty przykłady wzięte z Niemiec uczą, że tamtejsi dyrektorzy szkół zawodowych otwierają kierunki kształcenia wyłącznie w porozumieniu z pracodawcami. U nas rzeczywistość jest tymczasem taka, że np. Fablok rozpaczliwie poszukuje w całej Polsce spawaczy, bo lokalny rynek pracy dać mu ich nie jest w stanie.
Jeszcze w latach 90. wiele zakładów uczestniczyło w kształceniu zawodowym, organizując praktyki na własnym terenie. Wiele z nich prowadziło klasy przyzakładowe. Ten system kształcenia odszedł w niepamięć, ale przykład branży górniczej uczy, że trzeba do niego wracać.
Alicja Molenda


Na zdjęciu: Mariusz Wacławek, dyrektor Powiatowego Centrum Edukacji w Chrzanowie

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 50 (764)
  • Data wydania: 13.12.06

Kup e-gazetę!