Nie masz konta? Zarejestruj się

Lont już płonie

31.10.2006 00:00
W zespole pałacowo-parkowym starostwo zorganizowało debatę na temat „Stan zasobów wód podziemnych oraz zaopatrzenie w wodę ludności powiatu chrzanowskiego”. Referaty wygłosili naukowcy oraz przedstawiciele lokalnych zakładów i samorządowcy.

W zespole pałacowo-parkowym starostwo zorganizowało debatę na temat „Stan zasobów wód podziemnych oraz zaopatrzenie w wodę ludności powiatu chrzanowskiego”. Referaty wygłosili naukowcy oraz przedstawiciele lokalnych zakładów i samorządowcy.
O zasobach wód podziemnych w naszym powiecie mówił prof. dr hab. inż. Jacek Motyka z AGH. Jest tu kilka pięter
wodonośnych, a w nich szereg Głównych Zbiorników Wód Podziemnych (GZWP) oraz kilka Użytkowych Poziomów Wód
Podziemnych (UPWP). Największe znaczenie ma zbiornik wód podziemnych GZWP-452 Chrzanów o zasobach 82,5 tys. m3
na dobę i średniej głębokości ujęć 150 metrów.

Co grozi wodom
Na ich potencjalne zagrożenia wskazał inny naukowiec z AGH zaproszony na debatę - dr inż. Mariusz Czop. Jego zdaniem,
jeziorko w Górce i będąca obecnie prywatną własnością hałda byłych Zakładów Metalurgicznych w Trzebini, niosą dla wód
podziemnych zagrożenia o charakterze lokalnym. Za to likwidacja kopalni Siersza i ZG Trzebionka stwarzają zagrożenia
regionalne.
- Już w trakcie zatapiania Sierszy pojawiają się pierwsze symptomy zmiany stosunków wodnych. Po 90 latach uaktywniły się
na przykład źródła Młoszówki, a w lasach pojawiły się pierwsze rozlewiska – stwierdził prelegent.
W związku z likwidacją KWK Siersza, zdaniem doktora Czopa może nastąpić zanieczyszczenie GZWP Tychy-Siersza (w
tym eksploatowanego przez chrzanowski RPWiK ujęcia wody „Lech”). Niebezpieczeństwo jest związane głównie z
podwyższoną zawartością siarczanów, pochodzących z wtórnych procesów utleniania minerałów zawierających siarkę, a
obecnych powszechnie w węglu.
Jeszcze większe niebezpieczeństwo jest związane z planowaną likwidacją ZG Trzebionka. Jak podkreślił dr inż. Robert
Frączek, kopalnia Trzebionka drenuje wody GZWP Chrzanów, stanowiącego źródło zaopatrzenia w wodę mieszkańców
Chrzanowa i Trzebini. I w tym przypadku likwidacja kopalni doprowadzi do wzrostu siarczanów i metali ciężkich. Zagrożenie
niesie też zajmujący aż 64 hektary staw osadowy Trzebionki. Potencjalne niebezpieczeństwo stwarzają tam wody odciekowe,
zawierające ponadnormatywne lub podwyższone poziomy siarczanów, cynku i ołowiu.
- Ze wszystkich symulacji przeprowadzonych przez naukowców nie wyłania się zbyt optymistyczny obraz po likwidacji
Trzebionki. Za 6-10 lat z obecnych 76 tysięcy m3 wody na dobę na skutek zanieczyszczeń zostanie nam tylko jakieś 19
tysięcy m3. Co prawda wszystkie wyliczenia wskazują na to, że zanieczyszczenia będą miały okresowy charakter, jednak
staniemy przed poważnym dylematem. Nic dziwnego, że przygotowujemy alternatywę dostarczania wody ze Śląska – kolejny
już raz przedstawił powagę sytuacji prezes RPWiK-u, Emil Tobolski.

Co po zatopieniu Trzebionki
W dyskusji najaktywniejsi byli przedstawiciele Balina - Marek Mamica i Jolanta Głowacz.
- Dlaczego w dzisiejszym spotkaniu nie uczestniczy nikt ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń? Czemu wokół składowiska
odpadów w Balinie nie ma piezometrów? – mnożył pytania Marek Mamica.
- Działam w komisji zagrożeń wodnych przy prezesie Wyższego Urzędu Górniczego. Nawet my nie mamy dostępu do danych
z procesu zatapiania Sierszy, które są owiane tajemnicą. Co do zagrożeń wynikających z zatapiania Trzebionki, musimy
sobie postawić fundamentalne pytanie. Czy stać nas będzie na wydawanie dużych pieniędzy, które tylko zminimalizują
długotrwały proces degradacji wód zbiornika GZWP-452? A może wystąpić do ministra środowiska o skreślenie tego zbiornika
z wykazu? Wtedy nikt nie będzie miał pretensji do władz, że zdegradowały wodę – zgłosił kontrowersyjny wniosek prof. dr
hab. inż. Andrzej Szczepański z AGH.
- Ale przecież po upływie iluś lat ta woda znów będzie dostępna i nie warto jej spisać na straty – zaoponował prezes Tobolski.
Dyskutanci zwrócili też uwagę na to, że co prawda ustanowione zostały Obszary Najwyższej Ochrony (ONO) i Obszary
Wysokiej Ochrony (OWO) wód podziemnych, jednak nikt ich jeszcze prawnie nie usankcjonował. Naukowcy byli też zdania,
że nawet monitoring składowiska w Balinie może nie dać odpowiedzi na pytania, czy degraduje ono środowisko.
- No bo na dobrą sprawę, to czego mielibyśmy szukać, by dowieść szkodliwości składowiska? Jak ktoś mi powie, to chętnie
wykonam takie badania. Przykładowo, nawet zlokalizowanie w wodach podziemnych chlorków nie będzie świadczyło, że one
pochodzą ze składowiska – zauważył profesor Motyka.
- Lont został zapalony i trzeba zrobić wszystko, by nie doszło do wybuchu – podsumowała dyskusję wicestarosta Stanisława
Klimczak.

Komentarz
Jedynym pożytkiem z tej debaty, była wymiana poglądów między wszystkimi zainteresowanymi ochroną wód podziemnych.
Uczestniczące w niej osoby prezentowaną tam wiedzę mają od dawna. Może trzeba było z debatą poczekać na okres po
wyborach, by i nowi samorządowcy na początku kadencji poznali zagrożenia związane z zanieczyszczeniem wód
podziemnych.
Marek Oratowski

Na zdjęciu: Prof. Andrzej Szczepański z komisji zagrożeń wodnych przy prezesie Wyższego Urzędu Górniczego: - Nawet my nie mamy dostępu do danych z procesu zatapiania Sierszy, które są owiane tajemnicą

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 44 (758)
  • Data wydania: 31.10.06

Kup e-gazetę!