Zapowiadana przez ministra edukacji narodowej - Romana Giertycha, amnestia dla uczniów, którzy nie zdali na maturze jednego z przedmiotów, zastała większość dyrektorów naszych szkół na urlopie.
Zamieszanie i ogólne zdziwienie zapanowało w większości placówek. Bo to, co ucieszy osoby, które nie zdały, budzi niesmak u absolwentów z ilością punktów predestynującą ich do otrzymania zasłużonego świadectwa. Maturę oblał w Polsce co piąty uczeń. 50 tys. z nich mimo to, we wrześniu dostanie cenzurkę.
Według planowanych zmian w systemie oceniania maturzystów, każdy, kto zda co najmniej cztery z pięciu egzaminów maturalnych (ustnych i pisemnych) i uzyska łączny wynik co najmniej 30 proc., zda maturę i otrzyma świadectwo dojrzałości. Tym samym ci, którzy nie zdali jednego przedmiotu i wcześniej szans na uzyskanie matury nie mieli, teraz dostali od ministra nie lada bonus.
- To niesprawiedliwe. Niektórym osobom kompletnie nie zależało na tym żeby się uczyć, żeby zdać. Teraz ma się okazać, że wielu tym ludziom minister tak po prostu „odpuści”. Myślę, że dla wielu moich rówieśników, zwłaszcza tych ambitnych, ta sytuacja jest nie do przyjęcia– usłyszeliśmy od Marty, tegorocznej maturzystki z Trzebini.
- Wśród 28 osób, które w naszej szkole matury nie zdały, na pewno znajdą się takie, które we wrześniu dostaną świadectwo. Na razie nie jesteśmy jednak w stanie zweryfikować dokładnej liczby takich uczniów. Na pewno ci absolwenci się cieszą, ale jak mają to zrozumieć osoby, które nie zdały jednego przedmiotu w roku ubiegłym? Przypuszczam, że chodzi tu głównie o pozyskanie potencjalnych wyborców – mówi Mirosława Sojka z sekretariatu II LO w Chrzanowie, która przejęła ster obsługi administracyjnej pod nieobecność dyrekcji.
- Nie mamy pojęcia, jak to wszystko ma wyglądać. Jesteśmy bardzo zaskoczeni tą decyzją. Sądzę, że lepszym pomysłem byłoby stworzenie warunkowego roku zerowego na studiach, dla uczniów, którzy nie zdali matury. Ambitniejsi na pewno będą próbować ją zdać w przyszłym roku. To mogłoby być dla nich szansą na kontynuację wymarzonego kierunku. W obecnej sytuacji odnoszę wrażenie, że prestiż tego najważniejszego egzaminu po prostu spada – usłyszeliśmy od Ewy Wrzeszcz, dyrektor LO w Sierszy, która nie poszła jeszcze na urlop. (es)