Nie masz konta? Zarejestruj się

Bikerzy na Buczynie

19.04.2006 00:00
Strachu trochę jest, a otarcia nóg i rąk to norma. Ale żeby tak porządnie się potłuc, to trzeba mieć po prostu pecha – zgodnie twierdzą bikerzy z okolic Tenczynka. Młodzi, którzy skaczą na rowerach.
Strachu trochę jest, a otarcia nóg i rąk to norma. Ale żeby tak porządnie się potłuc, to trzeba mieć po prostu pecha – zgodnie twierdzą bikerzy z okolic Tenczynka. Młodzi, którzy skaczą na rowerach.
Upodobali sobie wzgórze Buczyna, gdzie urządzili prawdziwy tor ekstremalnych przeszkód. Bikerzy zjeżdżają tutaj z Krakowa, Olkusza, Regulic, Chrzanowa i innych miast, gdzie brak im takich warunków do skoków.

Uwaga! Tam na dole!
Przedzieramy się wąską ścieżką wzdłuż ogrodzeń pobliskich domów. Wtem otwiera się przed nami przestrzeń upstrzonej wapiennymi skałkami polany. Na skarpie stoi kilkunastu chłopaków. Pięć metrów niżej spoglądają w górę ich koledzy. Czają się z aparatami fotograficznymi.
- Uwaga tam na dole! Arek zaraz będzie skakał – krzyczą ci z góry, gdy reszta zamiera w oczekiwaniu. Słychać tylko szelest zeszłorocznych liści.
Nagle nad skałką pojawiają się koła. Wszystko trwa kilka sekund. Arek Sęk wzbija się w powietrze, trochę jakby frunął, i nagle ląduje. Oddychamy z ulgą. Zdołał ominąć drzewa i w żadne nie trafił. Chłopaki gratulują udanego skoku.
- Ten to nigdy się nie boi. Największy z niego wariat – przyznają koledzy Arka.
Wszyscy są uzbrojeni w kaski, ochraniacze na ręce i nogi, specjalne buty, i inne niezbędne rekwizyty.

Starsi już się boją
Wchodzimy na skałkę. Wyjeżdżona przez rowery ścieżka między drzewami wiedzie najpierw na polankę, gdzie przy ognisku chłopaki pieką kiełbaski, a potem na kolejne etapy toru. Ponad 30 osób czeka ze swoimi rowerami. Otwierają sezon. Są też dziewczyny. Chłopcy śmieją się, że jeżdżą z nimi, żeby opatrywać rany.
- Nieprawda. My też skaczemy. Na początku trudno się było przemóc, ale z czasem strach da się pokonać – przekrzykują kolegów dwie Ewki z Olkusza.
- No i jaki doping mamy – puszczają jeszcze oko chłopcy.
Pozostała grupa już szykuje się do skoków. Stromy zjazd z górki, a potem dwa przeskoki przez kilkumetrowe dziury. Na te wszystkie doły, odskocznie, i inne elementy mają swoje nazwy: chopki, stoliki, wąwozy. Resztę trudno spamiętać.
- Jeździmy tu od lat i jesteśmy już kolejnym pokoleniem bikerów na Buczynie. Ci, którzy byli tu przed nami, sporo się napracowali nad przygotowaniem terenu. Ale już nie jeżdżą. Chyba się trochę boją. Bo, jak się jest dorosłym, to ma się większego stracha, że coś może się stać – twierdzi Adam Siuda z Tenczynka, który z piątką swoich kolegów niemal co dzień pokonuje te przeszkody na rowerze.

Zawsze jakiś upadek
Między kwitnącymi kępkami przylaszczek stoją rodzice Adama. Mama robi zdjęcia, tata przypatruje się z boku.
- Trochę się boimy, ale przecież nie zakażę dziecku jeździć. Tu przynajmniej nie ma alkoholu, papierosów, narkotyków. No i mają chłopcy co robić, nie przesiadują z piwem pod sklepem – mówi pani Janina.
Jest dumna z syna. Dopingowała go już na różnych zawodach, m.in. w mistrzostwach Polski na Wierchomli.
Kolega Adama, Piotrek Włodarczyk, podobnie, jak Bartek Tadeusz, Przemek Pałka i Krystian Młynarczyk nieraz już lądowali na ziemi. Nadgarstki obwiązują specjalną opaską, bo czasem bardzo bolą.
- Pokoziołkowałem już kiedyś solidnie. Dobrze, że miałem kask – przyznaje Piotrek.
- Bo nieważne, jak długo się jeździ, rok, czy pięć lat. Upadek zawsze może się zdarzyć – dodaje Bartek.
Z ludźmi spoza Tenczynka poznają się na gg. Tak najłatwiej nawiązać kontakt. W internecie kupują też sprzęt, który potem montują do rowerów.
- Tak rower kosztuje z osiem tysięcy, a do tego ciuchy, więc w sumie dziesięć wychodzi. Ale udało nam się znaleźć sponsora, trochę nam pomaga – cieszą się chłopaki. Za chwilę zjadą z kilkunastometrowej skarpy, na której zrobili specjalny wyskok.
I tak poskaczą jeszcze parę godzin po lesie. A drzewa będą im szumieć tak samo, jak pieszym turystom.
(ES)

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 16 (730)
  • Data wydania: 19.04.06

Kup e-gazetę!