Nie masz konta? Zarejestruj się

To nie relikt

15.02.2006 00:00
O współczesnym obliczu związków zawodowych z Andrzejem Urygą, prawnikiem, szefem jaworznickiej delegatury NSZZ Solidarność regionu Śląsko-Dąbrowkiego, obejmującej zasięgiem Chrzanów, rozmawia Alicja Molenda

Od pewnego czasu słychać opinie, że związki zawodowe mają coraz mniejszy wpływ na ochronę interesów pracowniczych. Słychać, że prowadzenie przez niektóre działalności gospodarczej w macierzystych zakładach pochłania je dużo bardziej niż walka o godziwe zarobki, przestrzeganie prawa pracy. Teza, że niektórzy związkowcy siedzą w kieszeniach pracodawców i dbają o prywatne interesy nie chcąc się im narażać, też jest powszechnie znana. Co Pan na to?
- Mówienie, że związki zawodowe to niepotrzebny relikt jest absurdalna. Ich rola była i jest bardzo istotna, choć obecnie nie mają w kraju jakiejś specjalnej pozycji. Jest ich mniej z racji likwidacji zakładów pracy, ale w istniejących trwają. Ilość członków pozostaje w zasadzie na niezmiennym poziomie. Pojawiają się też w firmach nowe organizacje. W przypadku NSZZ Solidarność stosunkowo nowy jest związek w chrzanowskim oddziale PKO BP S.A., tworzy się organizacja w Valeo. Żeby pracownicy nowych firm mogli się zorganizować, potrzeba czasu, choćby z powodu dużej rotacji ich załóg i pewnych obaw np. jak zareaguje pracodawca. Podjęcie decyzji o zawiązaniu organizacji związkowej w firmie wymaga dziś tyle samo odwagi i determinacji co dawniej. Związkowcy nie wszędzie są mile widziani.
Ilu zdeterminowanych potrzeba, aby w zakładzie pracy powstał związek zawodowy?
- Ustawa mówi, że potrzeba co najmniej 10 pracowników chętnych wstąpić w szeregi związku. Gdy taka grupa w firmie się znajdzie, komórkę zakładową można utworzyć.
Odkąd w Polsce pojawiły się supermarkety powszechnie uważa się, że to tam najczęściej łamane jest prawo pracy. Media donoszą o procesach wytaczanych ich właścicielom nie wypłacającym nadgodzin, łamiących przepisy dotyczące czasu pracy, bhp itp.
- Jest tych naruszeń faktycznie sporo, ale nie najwięcej. Elementarne przepisy kodeksu pracy łamane są najczęściej w firmach, gdzie jest paru pracowników. Tam zwykle obowiązuje prawo dżungli: nie podpisuje się żadnych umów, umowy cywilno-prawne zastępują umowy o pracę, notorycznie nie wypłaca się wynagrodzeń itd. O tym się mniej pisze, ale tak jest.
To w takiej sytuacji potrzebny jest dobry prawnik, a nie związki zawodowe. Na kogo mogą liczyć oszukani przez pracodawców w małych firmach ludzie?
- Na mój dyżur, pełniony w chrzanowskiej delegaturze Małopolskiego Regionu NSZZ Solidarność w Chrzanowie, po porady z zakresu prawa pracy przychodzą nie tylko związkowcy. Przez wiele lat przewinęło się tu tysiące osób, większość to pracownicy firm, gdzie żadnych związków nie ma. Pomoc prawna to jeden z elementów naszego indywidualnego działania.
To wróćmy do pozycji związków zawodowych w zakładach pracy. Co wtedy, gdy zarząd związku jest zbyt zależny od pracodawcy i przestaje reprezentować interesy załogi a dba o własne?
- Każda taka sytuacja wymaga dogłębnego wyjaśnia, a najlepszym momentem do oceny działaczy są wybory władz organizacji związkowej. Wtedy trzeba mieć odwagę i taką moralną ocenę związkowcom wystawić. Nie sprawdzili się, wybrać innych, a siedzenie związkowców w kieszeni pracodawcy jest oczywiście naganne. Trzeba też pamiętać, że skończyły się czasy związków wojujących. Dziś zaczyna się nie od strajku czy sporu zbiorowego, ale od negocjacji. Relacje związkowców z pracodawcą muszą być poprawne, choć są sytuacje, gdzie jedynym wyjściem jest pokazanie na stole pięści.
Wiele związków prowadzi dziś na terenie swoich zakładów pracy działalność gospodarczą. Tak jest np. w rafinerii, elektrowni. Czy to normalne zjawisko?
- Gdy przynosi ona zyski przeznaczane na statutową działalność związku, to nie widzę w tym nic złego. Przestrzegałbym tylko przed popadaniem w daleko idącą zależność od właściciela czy zarządcy majątku firmy, a taka zawsze istnieje. Pewnej granicy przekroczyć nie można. Gdy jest to niemożliwe, trzeba wybierać: działalność albo związek.
W kilku firmach związkowcy zasiadają w radach nadzorczych. To ich nowa rola. Pozytywna?
- Ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji wskazała, że przy prywatyzacji spółek państwowych przedstawiciele załogi, m.in. związkowcy, trafiali do takich rad z mocy prawa. Rady nadzorcze pełnią m.in. funkcje kontrolne. Związkowcy sprawdzają się tu znakomicie. Jeśli zasiadając w tych radach wspierają zarządy w dobrych rzeczach, to świetnie dla firmy.
Dobrym przykładem jest tu chrzanowski Fablok. Prywatyzacja pracownicza w tej firmie to zasługa związkowców.
Jaki wpływ na zarządzanie i strategie firmy mogą mieć reprezentanci załogi? Niedawno związkowcy z rafinerii skarżyli się, że niewiele wiedzą na temat planów nowego zarządu co do przyszłości grupy kapitałowej i to budziło ich niepokój.
- Bezpośredniego wpływu na zarządzanie firmą związki mieć nie mogą. Jeśli jednak relacje z pracodawcą są prawidłowe, to mądrzy menedżerowie, szczególnie ci z zewnątrz, powinni wykorzystać potencjał wiedzy na temat zakładu tkwiący w ludziach stąd. Kreowanie wizerunku menedżera omnipotenta jest złe i świadczy o braku pokory. Każda branża, każda firma, wymaga dogłębnej znajomości. Tego w podręcznikach zarządzania wyczytać się nie da, co nie znaczy, że świeże spojrzenie z zewnątrz nowego kierownictwa nie może sytuacji poprawić. Związkowcy mogą natomiast zapoznawać się ze sprawozdaniami finansowymi firm mających osobowość prawną, które tajne nie są, a stanowią najlepsze źródło wiedzy, z którego można wyciągać wnioski.
Na koniec problem bezradności związków zawodowych. Z takim mamy do czynienia w trzebińskiej Grevicie. Pracownicy umysłowi (wcześniej szwaczki) znów nie otrzymali wynagrodzeń.
- Sytuacja Grevity jest trudna, a jej problem tkwi w zarządzaniu. Trudna jest w tej sytuacji rola związków zawodowych.

Dyżur prawnika
środa 8-13
Chrzanów,
al. Henryka 31


Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 7 (721)
  • Data wydania: 15.02.06

Kup e-gazetę!