Nie masz konta? Zarejestruj się

Pamięć i strach do końca życia

15.02.2006 00:00
15 stycznia Ryszard Mastalski śmiertelnie zatruł się tlenkiem węgla w swoim mieszkaniu na Osiedlu Chemików w Alwerni. Dziesięć dni później jego brat, Janek, trafił na toksykologię. Przeżył. Chrzanowska prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.
15 stycznia Ryszard Mastalski śmiertelnie zatruł się tlenkiem węgla w swoim mieszkaniu na Osiedlu Chemików w Alwerni. Dziesięć dni później jego brat, Janek, trafił na toksykologię. Przeżył. Chrzanowska prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie.
Ryszard miał 45 lat, mieszkał z ojcem Julianem. Był zawodowym kierowcą ciężarówki, jeździł po całym świecie, lubił łowić ryby i kochał dzieci. W niedzielę wieczorem, 15 stycznia, rodzina znalazła go w łazience, w kabinie natryskowej. Lekarze wskazali zatrucie tlenkiem węgla jako wstępną przyczynę zgonu. 25 stycznia o mały włos nie dołączył do niego brat Janek.
- Kąpał się, nagle zadrżały mu nogi i wybiegł z łazienki. Trafił na toksykologię do krakowskiego szpitala – opowiada Michał Mastalski, trzeci z braci.
Rodzina pogodziła się ze śmiercią Ryszarda. Pan Julian chodzi po pokoju i powtarza, że co się stało, już się nie odstanie.
- Ale trzeba przestrzec innych, żeby uważali, bo szkoda ich życia – mówi.
Ma żal do administratora bloku – spółki Soc-al., że – jak twierdzi – informacje o „cichym zabójcy” wywiesiła na klatce dopiero po fakcie, czyli po tej tragedii.
- Poza tym, ktoś z administracji powinien przyjść i zapytać, co tak naprawdę stało się z Ryśkiem, a potem ostrzec innych. Tymczasem ja dowiaduję się pocztą pantoflową, że ludzie opowiadają niestworzone historie o przyczynach śmierci brata – denerwuje się Michał.
Zbigniew Klatka, prezes spółki Soc-al., zapewnia, że na bieżąco trafiają do mieszkańców informacje o tym, jak dbać o wentylację i piecyki.
- Zawsze jednak można zrobić więcej – przyznaje.
Prokuratura rejonowa wszczęła postępowanie w sprawie wyjaśnienia przyczyn śmierci Ryszarda Mastalskiego. Aktualnie opinię sporządzają biegli. Jednocześnie kominiarze z przedsiębiorstwa wielobranżowego Pol-Service z Tenczynka stwierdzili, że przewody kominowe były drożne, natomiast nie zadziałały zabezpieczenia odcinające dopływ gazu w piecyku.
- Została nam pamięć po Ryśku i strach, który zostanie do końca życia – wyznaje siostra Jolanta.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 7 (721)
  • Data wydania: 15.02.06

Kup e-gazetę!