Nie masz konta? Zarejestruj się

Podpalili Włodarza

11.01.2006 00:00
Kiedy w piątek płonął dawny motel „U Włodarza” w Alwerni, tłum gapiów stał jak wryty. Nie tyle z powodu tańczących jęzorów ognia, co wspomnień, które w dwie godziny poszły z dymem. - To był duży pożar, w tym roku chyba największy w województwie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że jego przyczyną było podpalenie. W kilku miejscach rozlano płyn łatwopalny i podłożono ogień. Policja szczegółowo bada sprawę – twierdzi dowodzący akcją st. kpt. Marek Bębenek z JRG PSP Chrzanów.
Kiedy w piątek płonął dawny motel „U Włodarza” w Alwerni, tłum gapiów stał jak wryty. Nie tyle z powodu tańczących jęzorów ognia, co wspomnień, które w dwie godziny poszły z dymem.
- To był duży pożar, w tym roku chyba największy w województwie. Ze wstępnych ustaleń wynika, że jego przyczyną było podpalenie. W kilku miejscach rozlano płyn łatwopalny i podłożono ogień. Policja szczegółowo bada sprawę – twierdzi dowodzący akcją st. kpt. Marek Bębenek z JRG PSP Chrzanów.

Splunąć na ognisko
Dowódca miał twardy orzech do zgryzienia, zwłaszcza przez pierwsze 20 minut akcji (pożar zgłoszono o 9.42). Budynek - prawie cały z drewna, do tego kryty eternitem, strzelającym przy wyższych temperaturach w niebo jak petardy, a pobliski hydrant nie nadawał się do niczego.
- „Włodarz” pali się ino bucy, a strażacy wody nie mają. To są dopiero numery! – nie wytrzymał z komentarzem któryś z przechodniów.
Hydranty w pobliżu rozbroili prawdopodobnie złomiarze. Dowódca wysłał więc wozy bojowe do zakładów chemicznych i na Rynek. Napełnianie jelcza o pojemności 6 tys. litrów trwa ok. 20 minut, a wody do gaszenia wystarcza ledwie na 5 minut.
- To tak, jakby splunął na ognisko – porównuje wymownie st. kpt. Bębenek.
Jeden zastęp wchodzi do wnętrza opuszczonego od kilku lat obiektu. Trzeba przecież mieć pewność, że w środku nikogo nie ma. Wieje grozą, bo dach zaczyna się sypać. Strażacy zostawiają węże i wybiegają na zewnątrz. W chwilę potem część konstrukcji zapada się. Tłum gapiów oddycha z ulgą.

Bubel olimpijski
Albin Baran, naczelnik gminy Alwernia w latach 1973-1990, doskonale pamięta, jak w 1979 r. przystąpiono do wznoszenia zajazdu turystycznego.
- Obiekt budowano na olimpiadę w Moskwie, zaplanowaną na 1980 rok. Władze chciały stworzyć po drodze bazę noclegowo-gastronomiczną dla turystów z byłej NRD lub Czechosłowacji, wybierających się do Związku Radzieckiego – wspomina.
Już w 1978 r. prezydium rządu PRL postanowiło, że w całym kraju powstanie ok. 60 takich moteli.
- W województwie krakowskim przydział dostały trzy miejscowości: Zielonki, Dobczyce i właśnie my – mówi Marian Włodarski, przez 22 lata prezes Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Alwerni.
To on wziął kredyt na postawienie zajazdu i zakupił działkę o pow. 1,2 ha. Potem, w 36 kontenerach, przyjechały gotowe elementy do złożenia.
- Chyba w Elblągu wykonywano je na zamówienie Szwedów, którzy w pewnym momencie stwierdzili, że Polacy produkują buble i nie zapłacili za towar. W efekcie tego obiekty wybudowano w kraju – tłumaczy Marian Włodarski.
Od jego nazwiska wzięła się też nazwa motelu - „U Włodarza”.

Świetność poszła z dymem
Przed godz. 11. przyjechały dwie cysterny z Oświęcimia i Krakowa, każda po 18 tys. litrów. Ogień udało się opanować pięćdziesiąt minut później, gdy 87 strażaków z 25 zastępów zużyło ponad 100 tys. litrów wody.
Motel spłonął w jednej trzeciej. Był ubezpieczony przez obecnego właściciela. Wstępnie straty oszacowano na ok. 200 tys. zł. Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie wszczęła postępowanie przygotowawcze w sprawie ustalenia przyczyn pożaru.
Jeszcze w południe tłum gapiów, głównie płci męskiej, stał wzdłuż ul. Mickiewicza. Niejeden rozmarzył się, wspominając, ile tutaj wódki wypił, ile walców przetańczył, ile zdobył kobiecych serc.
A wszystko „U Włodarza”, gdzie była kawiarnia, restauracja i 35 miejsc w trzygwiazdkowym hotelu; gdzie hulano na sylwestrach, weselach i zwykłych potańcówkach. Niektórzy wzdychali, że szkoda, że obecni właściciele obiektu, którzy nabyli go w lipcu 2003 r., nie zdążyli przywrócić mu dawnej świetności. 

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (716)
  • Data wydania: 11.01.06

Kup e-gazetę!