Nie masz konta? Zarejestruj się

Front runął

24.08.2005 00:00
LIBIĄŻ. Podczas wzmacniania fundamentów domu przy ul. Krasickiego doszło do wypadku
Dwóch pracowników firmy budowlanej zostało rannych, a trzyosobowa rodzina (starsze małżeństwo z niepełnosprawną córką) straciła dach na głową. To efekt wypadku, do jakiego doszło przy pracach budowlanych. Zawaliła się frontowa ściana domu.

To miała być profilaktyka
Ulica Krasickiego w Libiążu. Pod tym terenem Zakład Górniczo-Energetyczny Janina planuje wydobycie węgla. Ruszyć mają dwie ściany. Kopalnia zdecydowała się sfinansować wzmocnienie fundamentów znajdujących się tu budynków, czyli mówiąc fachowo - profilaktycznie zabezpieczyć je przed wpływami przyszłej eksploatacji górniczej. Między innymi dom państwa Z.
Roboty zlecono firmie z Zagórza (już nie po raz pierwszy). Fundamenty należało wzmocnić specjalnie wykonaną opaską.
- Rodzice mieli dostać odszkodowanie, ale woleli, by zamiast pieniędzy wykonano u nich prace - opowiada syn państwa Z., Wiesław.
To stało się w piątek. W domu był tylko pan Z. Żona wraz z córką pojechała do okulisty, do szpitala na Śląsku.
- Całe szczęście, że ojciec wtedy był w ogrodzie. Z jego relacji wiem, że pracownicy jedli śniadanie. Następnie dwóch poszło mocować zbrojenie - mówi Wiesław.
Ściana runęła w jednym momencie. Dwaj pracownicy ucierpieli. Jednego przygniotły odłamki gruzu. Z ranami głowy i ręki zabrano go do szpitala. Drugi doznał potłuczeń.
- Dostałem telefon do pracy. Szef zwolnił mnie wcześniej. Gdy przyjechałem, ojciec był po prostu w szoku. Nie mógł się uspokoić, płakał - wspomina syn.
Na miejsce przyjechali strażacy, inspektorzy nadzoru budowlanego - z kopalni i służb powiatowych. Zalecono wykonanie tymczasowych zabezpieczeń budynku i terenu. Do czasu sporządzenia ekspertyzy państwo Z. musieli opuścić swój dom. Ze względu na bezpieczeństwo. Prąd i gaz trzeba było odciąć. Gmina zaoferowała zastępcze lokum, ale państwo Z. nie skorzystali z tej propozycji.
- Sąsiadów mamy dobrych. Śpimy u nich. Bardzo nam pomagają w tych trudnych chwilach. A gotujemy w garażu, na butli. Na szczęście woda nie została odcięta - pan Z., choć od tragicznego zdarzenia minęło już kilka dni, wciąż jest roztrzęsiony.
- To cały dorobek życia moich rodziców - tłumaczy syn.
- Do tego domu wprowadziliśmy się w 1939 r. - wspomina ze łzami w oczach matka Wiesława.
Wiceburmistrz Libiąża Maria Siuda zapewnia, że gmina udzieli pomocy prawnej właścicielom uszkodzonego domu w staraniach o uzyskanie odszkodowania.
- Z tego co wiem, dom jest ubezpieczony - dodaje.
- Szczęście w nieszczęściu, że nikt nie zginął - te słowa cisną się na usta na widok kupy gruzu po zwalonej ścianie.
Właścicielka firmy wykonującej roboty tłumaczy, że teren jest niestabilny, bo podmokły. Prawdopodobnie znajduje się pod nim kurzawka wodna. Jej zdaniem, to główny powód, wskutek którego ściana „odkleiła” się od reszty domu. Ponadto był on rozbudowywany, przy tym też słabszy na spoiwach.

Czekają na ekspertyzę
Nad przyczyną zawalenia się ściany zastanawiają się wciąż właściciele domu, syn, sąsiedzi.
- Czy nie należało wzmacniać fundamentów po kawałku, po jednej ścianie, a nie do razu podkopywać się do ławic naokoło budynku? - rozważa Wiesław Z.
W powiatowym nadzorze budowlanym informują, że na podanie przyczyny katastrofy trzeba jeszcze poczekać.
- Zleciliśmy sporządzenie ekspertyzy, która odpowie na pytanie, czy budynek można odtworzyć. Rzeczoznawca wypowie się również na temat przyczyny zawalenia się ściany. Ekspertyza powinna być gotowa z końcem tygodnia - informuje Henryk Spuła, pracownik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Chrzanowie.
Nieoficjalnie mówi się, że dom raczej jednak będzie nadawał się do odtworzenia.
Tymczasem inspektorat wszczął postępowanie, które wykaże, czy prace prowadzone były zgodnie z budowlanymi przepisami. Wedle nich roboty pracowników winien nadzorować kierownik budowy (tego ponoć nie było w chwili wypadku). Na wykonanie tego rodzaju opaski wokół domu wymagane jest też pozwolenie na budowę. Na razie nie wiadomo, czy takie uzyskano.
W prokuraturze usłyszeliśmy, że w sprawie wszczęto śledztwo z art. 220 kodeksu karnego. Organy ścigania zbadają, czy nie doszło do narażenia pracowników na utratę zdrowia lub życia.
Tymczasem sen z powiek trzyosobowej rodziny spędza pytanie: czy i kiedy będą mogli znów zamieszkać pod własnym dachem?

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 34 (697)
  • Data wydania: 24.08.05

Kup e-gazetę!