Nie masz konta? Zarejestruj się

Podrzucony smród

10.08.2005 00:00
Ponad 35 ton odpadów zwierzęcych ujawniono w bolęcińskim lesie, w rejonie byłej jednostki wojskowej. Prawdopodobnie są to ścinki z garbarni.
Ponad 35 ton odpadów zwierzęcych ujawniono w bolęcińskim lesie, w rejonie byłej jednostki wojskowej. Prawdopodobnie są to ścinki z garbarni.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pochodzą one z zakładu znajdującego się poza terenem powiatu chrzanowskiego. Miały trafić do odbiorcy na Śląsku, który jednak nie zajmował się utylizacją tego rodzaju odpadów. Prawdopodobnie również przewoźnik nie miał stosownych zezwoleń na ich transport. Dla dobra śledztwa kontrolujący nie chcą jednak ujawniać szczegółów.

Siedem wywrotek
O odkryciu w lesie odpadów zaalarmowali policję mieszkańcy Bolęcina. Na miejsce, oprócz funkcjonariuszy, przyjechali trzebińscy urzędnicy, pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Krakowa, Sanepid-u, a także Nadleśnictwa Chrzanów (właściciel terenu). Zastali górę ścinek zwierzęcych, z której unosił się smród.
- Ujawniliśmy tam siedem wywrotek odpadów. Prawdopodobnie pochodzą z jakiejś garbarni - informuje Ryszard Opiała, zastępca rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie.
Wskazywać na to może niebieski proszek (sole chromowe), używany przy produkcji skór.

Ukarać najsurowiej
- Z tego, co mi wiadomo, nie są to odpady poubojowe, ale ścinki pochodzące z mizdrowania, czyli ściągania tkanki tłuszczowej przy obróbce skór w garbarni – uważa Tadeusz Januszek, nadleśniczy Nadleśnictwa Chrzanów.
Nakazanie utylizacji odpadów, jeśli znajdują się one w miejscu do tego nieprzeznaczonym, leży w gestii włodarza gminy.
- Decyzji burmistrza spodziewamy się w najbliższych dniach. Jeśli sprawcy nie uda się ustalić, wówczas my, jako właściciel terenu, będziemy zmuszeni ponieść koszty utylizacji. Nie wiem, jaka byłaby to kwota, ale pewnie spora. Dwa lata temu na terenie naszego nadleśnictwa już raz ujawniliśmy takie znalezisko: wywrotkę odpadów zwierzęcych w rejonie Szczakowej. Sprawcy nie udało się ustalić. Za utylizację zapłaciło więc nadleśnictwo. Nie mam słów oburzenia dla ludzkiej bezmyślności. Jeśli sprawca będzie ujawniony, moim zdaniem powinien być jak najsurowiej ukarany. Zakładowi, który w taki sposób pozbywa się odpadów, powinno się zakazać prowadzenia tego rodzaju działalności - twierdzi nadleśniczy.

Miejsce oznakowano
Na razie odpady wciąż znajdują się w lesie. Nadleśnictwo oznakowało miejsce ostrzegawczą, biało-czerwoną taśmą. Pobrano już próbki do badań. Choć nie można mówić o zagrożeniu epidemiologicznym, to jednak odpady z pewnością są niebezpieczne ze względu na zawarte w nich substancje chemiczne.
Burmistrz Adam Adamczyk zapowiada wydanie decyzji o utylizacji w niedługim czasie.
- Wedle wstępnego rozeznania, utylizacja może kosztować ok. 20-30 tys. zł - uważa burmistrz.
W magistracie przygotowywana jest już decyzja o nakazie utylizacji dla Nadleśnictwa. Instytucja ta zapewne zdecyduje się dochodzić na drodze sądowej pokrycia kosztów usunięcia odpadów przez winnego. Oczywiście, jeśli uda się go ustalić. Ewentualnego sprawcę czeka też odpowiedzialność karna za spowodowanie zagrożenie dla świata roślinnego i zwierzęcego. Grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wczoraj krakowski WIOŚ wysłał do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 32 (695)
  • Data wydania: 10.08.05

Kup e-gazetę!