Nie masz konta? Zarejestruj się

Zadymiary

20.07.2005 00:00
Damskie bójki stają się codziennością. Dziewczyny potrafią zaatakować bez powodu, albo motyw jest kompletnie błahy.
Damskie bójki stają się codziennością. Dziewczyny potrafią zaatakować bez powodu, albo motyw jest kompletnie błahy.
Sobota, grubo po północy. W jednym z libiąskich pubów młodzież bawi się przy dyskotekowej muzyce. Nagle do wychodzącej z lokalu dziewczyny podbiega kilka nastolatek.
Szarpią, kopią, wyzywają
Przewracają ją na ziemię i zaczynają okładać pięściami. Momentalnie dołączają do nich kolejne koleżanki. Pomagają znokautować ofiarę. Kopią tam, gdzie popadnie, szarpią za włosy, wyzywają. Dyskoteka trwa nadal. Muzyka gra. Tylko sala pustoszeje, bo większość młodych woli przyglądać się bójce. Wśród nich jest wielu chłopców. Z uśmiechniętych twarzy można wnioskować, że panów to bawi. Nie kwapią się więc do pomocy. Żadnemu nie przyjdzie do głowy, by rozdzielić dziewczyny.
Przy napadniętej kłębi się kilkanaście dziewczyn. Mają po 16, 17 lat. Nie zważają na nic. Jedna z nich nieco oddala się od miejsca zdarzenia, by odetchnąć. Przypomina sobie, że przecież jest w ciąży.
Awantura trwa kilkanaście minut. Kończy się szczęśliwie, dziewczyny się dogadują. Widowisko dobiega końca. „Publiczność” wraca na parkiet.
Każdy z każdym
Podobny przebieg damskich bójek można obserwować w niemal każdą sobotę przed libiąskim pubem przy ul. 11 Listopada.
W sondzie internetowej „Przełomu” zapytaliśmy: Czy kiedykolwiek byłeś świadkiem damskiej bójki? 53,8 proc. respondentów przyznało, że przyglądało się takiemu wydarzeniu, 5,8 proc. widziało bijące się dziewczyny i próbowało je rozdzielić, a 40,4 proc. nigdy nie spotkało się z takim zjawiskiem.
- W minioną sobotę bili się wszyscy: i dziewczyny, i faceci. Każdy z każdym. W ciągu jednego wieczora doszło do kilku przepychanek – relacjonują dwudziestoparolatkowie z Libiąża, którzy pili piwo w sąsiedniej knajpie.
- Jak to jest, że tutaj nikt nikogo nie zaczepia, a kilka metrów dalej dochodzi do takiej szarpaniny? – zastanawiają się klienci pubu.
Trzeba podkreślić, że w klubach są ochroniarze, którzy dbają o porządek w lokalu. Jednak to, co dzieje się poza terenem pubu (najczęściej na parkingu po drugiej stronie ulicy), nie jest już pod kontrolą bramkarzy, ale policji. W piątki i soboty radiowozy przejeżdżają ul. 11 Listopada częściej niż zwykle. Problem w tym, że przeważnie jest już po bójce.
- Każdy wie, że z ochroniarzami trzeba dobrze żyć. I to w każdej knajpie. W razie bójki ochrona broni tego, kogo zna. Jeśli masz znajomego bramkarza, to wiadomo, że nic ci nie grozi – mówi Bartek, mieszkaniec Flagówki.
Jego 18-letnie koleżanki: Beata, Ania i Kasia potwierdzają te słowa i podkreślają, że liczy się jeszcze jedno: znajomi, którzy w razie kłopotów pomogą.
Nie wiadomo, dlaczego młodzież tak upodobała sobie dyskusję na pięści. Motywów jest kilka.
- Laska może zaatakować drugą, kiedy jest zazdrosna o chłopaka – wyjaśnia Ania.
- Można dostać „za twarz” – dodaje Monika. – To znaczy, że popatrzysz się na jakąś agresorkę, a nie powinnaś.
Kolejna przyczyna agresji?
- Jeśli któraś jest lepiej ubrana. Można oberwać też za to, że pokazało się więcej ciała. Wtedy wiadomo, że chłopak będzie się oglądał za tobą, chociaż idzie akurat ze swoją dziewczyną – wylicza Beata.
Dziewczyny piorą, gdzie popadnie. Szarpią za włosy, wbijają paznokcie, kopią (nawet jeśli są na obcasach). Nie jest to honorowa walka: jeden na jednego. Kiedy znajdzie się ofiara, dobiega do niej cała solidarna grupa agresorki.
Z biletem wstępu
- Faceci też już nie trzymają się żadnych zasad. Z góry wiadomo, że jeśli ktoś jest słabszy, to nie ma szans. Może w sumie powalczyć, ale i tak zostanie znokautowany. Czasem też bywa, że ten przegrany wraca w odwecie z grupą kolegów i wtedy to dopiero się dzieje. Można dostać za wszystko: za to, że do kogoś przypadkiem dobiłeś, że jesteś z innego osiedla albo innej miejscowości. No i o dziewczynę. Jeśli dobierałeś się do jakiejś zajętej laski, możesz mocno oberwać od jej gościa – relacjonuje Bartek.
W których miejscach w Libiążu najłatwiej oberwać?
- Teraz już nie ma reguły. Kiedyś się mówiło, że idąc na Obieżową, trzeba mieć „bilet wstępu”, bo jeśli nie, to jesteś ugotowany. Teraz czasy się zmieniły, na Obieżową można chodzić – mówi Bartek.
- No tak, ale teraz to samo mówi się o Flagówce. Tu też przecież łatwo dostać, jeśli jest się z innego osiedla, choćby z kopalni – zauważa Monika.
Nastolatki nie umieją jednoznacznie określić przyczyn agresywnych zachowań rówieśników.
- Może chodzi o szpan, że potem wszyscy się ciebie boją? – mówi Bartek.
- To samo jest z dziewczynami. W każdej grupie znajdzie się taka prawdziwa zadymiara, która potem przewodniczy reszcie – sumuje Ania.
Moi rozmówcy podkreślają, że najbardziej oczywistym powodem agresji jest alkohol i używki. Bez tych „dopalaczy” w Libiążu byłoby na pewno o wiele bezpieczniej.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 29 (692)
  • Data wydania: 20.07.05

Kup e-gazetę!