Nie masz konta? Zarejestruj się

Och Paryż

20.07.2005 00:00
Niedaleko od Chrzanowa, Krzeszowic i Olkusza, a zwłaszcza od Trzebini, znajduje się Paryż. Jest dzielony na Górny i Dolny.
Niedaleko od Chrzanowa, Krzeszowic i Olkusza, a zwłaszcza od Trzebini, znajduje się Paryż. Jest dzielony na Górny i Dolny.
W porównaniu z pierwowzorem jest to metropolia w przeciwnym tego słowa znaczeniu. A to oznacza, że przed nim świetlana przyszłość. Podczas opracowywania walorów turystycznych Krzeszowic uznano, że na północ od miasta nie ma nic ciekawego. Czy aby na pewno należało porzucać to mienie turystyczne, gdzie diabeł mówi dobranoc, a i to nie codziennie. Przyjedźcie, zobaczcie.

Legendarna przeszłość
Według niektórych Paryżem zwał ten teren pewien przedsiębiorca, który na tutejszych kopalniach galmanu zbijał majątek i nie miał zamiaru powracać do swojej ojczyzny, gdyż to tu był jego Paryż. Ziarnem prawdy w tej legendzie jest fakt istnienia w tej okolicy wielkiej kopalni rud galmanowych. Osada była po prostu osiedlem przyzakładowym. Pierwotnie mogła nazywać się Paradyż. Słowem tym określa się tę część widowni w teatrze, z której jeszcze widać scenę, ale tylko dzięki lornetce można zobaczyć co jest grane. Tę hipotezę uzasadnić można poprzez specyficzne zainteresowania właściciela tutejszych dóbr. Maniakalnie zajmował się teatrem. Być może dlatego dolinka na północ od wsi, skąd wypływa Filipkówka, nazywa się Sztuczki. A poza tym, mamy jeszcze miasto Paradyż, w którym produkują płytki ceramiczne.

Widoki
Paryż Górny rozbudował się na krawędzi uskoku. To dlatego główna droga, ostatnio wyasfaltowana, jest taką straszną wyrypą. Znad wsi rozciąga się wspaniały widok, który uzasadnia tezę o Paradyżu. W porywach widać stąd Beskidy, ale i bliższe tereny zachwycają. Patrząc znad wsi na południe, widzimy na przeciwległym stoku las Gąszcze, zza którego wyłania się zabudowa Psar. Jeśli rozejrzymy się uważnie wokół, to zauważymy, że wszystkie wzniesienia mają w przybliżeniu tę samą wysokość. Tak wygląda peneplena, czyli obszar wielkiego zrównania trzeciorzędowego, w którym nieco bliżej naszych czasów siłami natury powstały głębokie doliny.

Krajobraz po kopalni
Jeśli dochodziliśmy do wsi od strony Galmanu, to po lewej stronie mijaliśmy pole eksploatacyjne Przykra, a po prawej stronie pole Katarzyna. Wchodząc do wsi, wśród pól mijamy po lewej stronie drogi wieżę stacji przekaźnikowej. To lokalna wieża Eiffla. W Paryżu nie stwierdziłem sklepów. Lokalna gastronomia sprowadza się do śniadania na trawie. Znaczy się wiktuały przynosimy z sobą, ale stroje bohaterów słynnego obrazu Maneta nie obowiązują.
Opodal skrzyżowania drogi do Ostrężnicy z drogą do Paryża, rośnie okazała sosna, pamiątka z czasów, gdy nie było tu lasu. Świadczy o tym jej przysadzista, krępa sylwetka. To bardzo dobry znak drogowy, gdyż tabliczki z nazwą miejscowości próżno tu szukać. Podobno stanowi zbyt łakomy kąsek dla kolekcjonerów osobliwości. Tutejszą kopalnię można zwiedzać tylko odgórnie, gdyż pozostała po niej lada jako zrekultywowana powierzchnia. Tedy pokonawszy szczęśliwie centralny, stromy trakt wiodący przez wieś, skręcamy w prawo, aby wejść do lasu. Tu dawniej płynął ciek, którym w XVI wieku górnicy spuścili poziom wodonośny Koziego Brodu. Zatem, wędrując lasem, przemierzamy sztolnię. Jest ona przez większą część roku sucha. Po lewej stronie mamy już Trzebinię. Tu w pewnym momencie zauważamy różnej wielkości płaskie przestrzenie. To pozostałości zakładu wzbogacania rud, czyli osadniki. Bliżej szczytu wzniesienia coraz liczniejsze stają się kolejne szyby i szybiki. Są one znakomicie zamaskowane siłami natury. W wielu z nich wyrosły spore drzewa. Inne pokrywają kępy paproci i łany jeżyn. Te różnej wielkości zagłębienia, sprawiające wrażenie lejów po bombach, to efekt pobieżnej rekultywacji. Aby dotrzeć do złoża głębiono szyb, nierzadko do znacznej głębokości. Rudę wybierano do momentu, gdy wszystko groziło zawałem. Kolejnym etapem była budowa podestu z bali na głębokości kilku metrów i zasypanie wszystkiego płoną skałą, tak, aby nic nie było znać. W końcu sprawa musiała się rypnąć i tak ukształtowała się rzeźba tego terenu. To jest krajobraz warpiowy, charakterystyczny dla sporych połaci ziemi chrzanowskiej, olkuskiej i będzińskiej.
Jeśli potraktujemy przemierzany las jako namiastkę Lasku Bulońskiego, to ze smutkiem skonstatujemy, że nocne, a zapewne i dzienne życie paryżan, polega na pewno na kontynuacji rekultywacji poprzez zasypywanie szybów śmieciami, w tym azbestem. Ciekawe, czy w Krzeszowicach wiedzą, kto im siusia do herbaty.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 29 (692)
  • Data wydania: 20.07.05

Kup e-gazetę!