Nie masz konta? Zarejestruj się

Ten problem kiedyś znów wypłynie

06.07.2005 00:00
Rozmowa z Kazimierzem Mrowcem, przewodniczącym stowarzyszenia Pokolenia w Libiążu
Skąd wziął się pomysł utworzenia w mieście rad osiedlowych?
- Taka potrzeba istnieje od dawna. Nasze stowarzyszenie skupia ludzi z całej gminy: zarówno z obu sołectw, jak i z peryferyjnych dzielnic Libiąża. Widzimy co od kilku lat się dzieje: ogromna większość gminnych pieniędzy lokowana jest na Flagówce i nie zawsze są to udane inwestycje. My tymczasem chcielibyśmy zwrócić uwagę burmistrza Arkita na te części miasta, w których nie bywa. Tam też żyją ludzie, którzy borykają się z różnymi problemami, chociażby drogowymi.
Czy do ich rozwiązywania nie wystarczą gminni radni? Przecież to nikt inny jak sami mieszkańcy oddawali na nich głosy w wyborach...
- To prawda, ale zauważyliśmy, że ci radni, z kilkoma wyjątkami, głosują tak, jak chcą tego władze miasta. Podejrzewam, że przez to przynajmniej część radnych w następnych wyborach nie zdobędzie już takiego poparcia jak parę lat temu.
Sądzi pan, że powstanie rad osiedlowych zmieniłoby sytuację w gminie?
- Oczywiście, przecież rady z powodzeniem działają w sąsiednich miastach: Chrzanowie, Trzebini. Chodzi nam o zwracanie uwagi włodarzy miasta na problemy nawet najmniejszej uliczki w gminie. Rady osiedlowe patrzyłyby również burmistrzowi na ręce, a on musiałby się liczyć z tą opinią publiczną.
Kilka tygodni temu w Libiążu odbyły się konsultacje z mieszkańcami na temat utworzenia osiedli. Wzięło w nich udział zaledwie kilkanaście osób. A może libiążanom wcale nie zależy na radach?
- Nie zgadzam się z tą oceną. Rozmawiam z sąsiadami, znajomymi i wszyscy powtarzają, że przydałyby nam się osiedla. Władze urządziły konsultacje w ten sposób, by zniechęcić mieszkańców do udziału w nich. Ogłoszeń było niewiele, niektóre ktoś pozrywał. Na jednej z sesji burmistrz zapowiadał, że zostaną zorganizowane w kilku miejscach w mieście. Tymczasem konsultacje odbyły się tylko na Flagówce. Spora część mieszkańców miała trudności z dojechaniem na miejsce. Poza tym ci, którzy podpisali się pod wnioskiem o utworzenie rad (180 osób – przyp. aut.), stwierdzili, że raz już się w temacie wypowiadali i nie ma sensu robić tego znowu.
Sądzi pan, że gdyby głosowanie odbyło się w czterech miejscach miasta (Pokolenia proponują, by Libiąż podzielić na cztery osiedla), frekwencja byłaby wyższa?
- Jestem tego pewien. Tym razem nie udało nam się powołać do życia osiedli. Ale to nie koniec. Prędzej czy później ten problem znowu wypłynie, niekoniecznie od osób związanych z Pokoleniami. Libiąż jest dużym miastem i powinien posiadać rady osiedlowe.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 27 (690)
  • Data wydania: 06.07.05

Kup e-gazetę!