Głowa powiatowego miasta i głowa powiatu nie mogą się ze sobą dogadać. I choć część samorządowców przekonuje, że to jeszcze nie otwarta wojna, lecz tylko różnica zdań, trudno oprzeć się wrażeniu, że wojenny topór już został odkopany.
Właściwie trudno wskazać dziedzinę, w której obaj panowie mają
jeśli nie to samo, to choć zbliżone zdanie. Poczynając od lokalizacji
urzędu pracy, przez sprzedaż placu targowego, na komunikacji międzygminnej
kończąc. Burmistrz Ryszard Kosowski i starosta Kazimierz
Boroń za każdym razem prezentują diametralnie odmienne
poglądy.
Ponoć zaczęło się już w zeszłym roku, gdy Boroń zasiadł na
stołku starosty. Miał odmienne niż Kosowski zdanie na temat przenosin
policji i prokuratury do budynku PEC-u. Kosowski dążył,
by czynić to jak najszybciej. Starosta - jak twierdzi burmistrz
- na początku -kontrowali te działania.
- Nieprawda. Owszem, początkowo myśleliśmy o ulokowaniu
na Jordana policji i urzędu pracy. Ten pomysł pojawił
się jeszcze za poprzedniego zarządu. Ale z czasem uznaliśmy,
że nie urząd pracy, lecz prokuratura powinna mieć tam siedzibę - odpiera zarzuty
BoroŃ.
Faktem jest jednak, że służby powiatowe jakby nie spieszyły się zbytnio z sądowym
regulowaniem spraw własnościowych obiektu przy Jordana 7. Pierwotnie mówiło
się, że w połowie roku będą one uporządkowane. Tak siĘ nie stało. Wskutek tego policja
ma związane ręce - nie może rozpocząć inwestycji, bo jej wewnętrzne przepisy nie
pozwalają na przekazywanie pieniędzy na obiekty o nieuregulowanej własności.