Nie masz konta? Zarejestruj się

Uchroń mnie, Boże, od przyjaciół...

29.06.2005 00:00
Opinia
Siedem osób zasiadło przy wspólnym stole, by podyskutować o problemach małego i średniego biznesu i konieczności utworzenia Centrum Integracji i Rozwoju Przedsiębiorczości. Szkopuł w tym, że na spotkaniu zabrakło głosu przedsiębiorców z prawdziwego zdarzenia, a o problemach biznesu mówili urzędnicy i przedstawiciele instytucji, które póki co zajmują się głównie polityką.
Cóż to jest Centrum Integracji i Rozwoju Przedsiębiorczości? To projekt wypracowany podczas warsztatów Lokalnego Ożywienia Gospodarczego Powiatu Chrzanowskiego. Jego celem jest stworzenie punktu konsultacyjno-doradczego pod skrzydłami Agencji Rozwoju Małopolski Zachodniej. Po co komu taki twór? W każdej gminie działają już przecież okienka przedsiębiorczości, tymi zagadnieniami zajmuje się też Agencja Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej, bardzo profesjonalnie prowadzi je Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego. Mimo to, pojawiła się kolejna próba powołania do życia instytucji, która będzie lekiem na wszelkie zło dla właścicieli firm.
Na spotkaniu organizacyjnym o problemach biznesu rozprawiali m. in. Tomasz Czubek, bardzo nieśmiały prezes Agencji Rozwoju Małopolski Zachodniej S.A., Stefan Adamczyk, prezes Zrzeszenia Przedsiębiorców Ziemi Chrzanowskiej i Józefa Zielińska, szefowa Gminnego Centrum Informacji w Chrzanowie. Wspólnie doszli do tak odkrywczych wniosków, jak ten, że w powiecie chrzanowskim jest bardzo wysokie bezrobocie, na rynku jest za dużo sklepów, a za mało zakładów wytwórczych i brakuje wykwalifikowanych robotników. Jak mantrę powtarzano konieczność wykorzystania dogodnego położenia Chrzanowa między Śląskiem a Krakowem. S. Adamczyk nostalgicznie przypominał czasy, gdy w Chrzanowie handlowano końmi, a w Rynku było kilka gospód. Błyskotliwie zauważył też, że w powiecie jest tylko jeden kaletnik, a sklepów z torebkami bardzo dużo. Na głos zastanawiał się, czemu nie ma więcej tych rzemieślników, skoro zapotrzebowanie na ich towar nie słabnie.
„Zróbmy coś, zróbmy, bo na razie to jest tu sennie” - zgadzali się ze sobą dysputanci.
Chwała Bogu, że tej odkrywczej dyskusji nie przysłuchiwali się przedsiębiorcy. Przeraziliby się zapewne, kto i w jaki sposób chce im pomagać. Na szczęście właściciele firm, zamiast w samo południe siedzieć w sali konferencyjnej starostwa powiatowego, rozliczali właśnie faktury, użerali się z ZUS-em, planowali robotę na lipiec, załatwiali rabaty, negocjowali ceny – po prostu pracowali. Bo na tym właśnie polega biznes, nie na dyskutowaniu o rzeczach tak oczywistych, jak wschody i zachody słońca.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 26 (689)
  • Data wydania: 29.06.05

Kup e-gazetę!