Nie masz konta? Zarejestruj się

Jazda z pijanymi

29.06.2005 00:00
Krzeszowiccy policjanci nie mogą odstawiać pijanych do izby wytrzeźwień
Od kilku lat żadna z miejscowości, którą obejmuje swym zasięgiem krzeszowicki komisariat policji, nie podpisuje umów z izbą wytrzeźwień. Czy to oznacza, że w tej okolicy problem pijanych stwarzających zagrożenie dla siebie bądź innych zniknął?
Nie. Ale nie ma też przepisów zmuszających gminy do podpisywania umów z izbami wytrzeźwień. Apele policji nie odnoszą skutku. Co zatem dzieje się z nietrzeźwymi zgarnianymi z ulic Krzeszowic i okolicznych miejscowości?
- Do izby wytrzeźwień nie możemy ich zawozić, bo samorząd nie ma podpisanej umowy. Najczęściej odstawiamy więc do miejsca zamieszkania. Jeśli nietrzeźwy jest jednocześnie sprawcą przestępstwa, np. kierował pod czyimś adresem groźby karalne, wówczas trafia do policyjnej izby zatrzymań w Krakowie, gdzie potem wykonywane są dalsze czynności wobec niego jako sprawcy – tłumaczy komendant policji w Krzeszowicach, Włodzimierz Warzecha.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy na ulicy leży pijany w sztok delikwent bez dokumentów, z którym nie sposób nawiązać kontaktu. Do domu nie można go zawieźć, bo nie wiadomo, gdzie mieszka. Pozostawić też go nie można.
- Gdy nietrzeźwy leży w miejscu publicznym, popełnia wykroczenie. Jako sprawcę wykroczenia możemy go również zawieźć do policyjnej izby zatrzymań. Najpierw jednak musi zbadać go lekarz – wyjaśnia Warzecha.
Chodzi o stwierdzenie, czy stan tej osoby pozwala na przebywanie w policyjnym areszcie (czy jest skutkiem upojenia alkoholem, czy może wynika też z innej przyczyny).
Gdyby krzeszowiccy policjanci mogli odwieźć nietrzeźwego do izby, tam na miejscu stwierdziłby to lekarz. Ponieważ nie mogą, muszą najpierw udać się na pogotowie (do Balic) lub izbę przyjęć w szpitalu w Krakowie. Dopiero stamtąd mogą odstawić nietrzeźwego do policyjnej izby zatrzymań. W sumie zajmuje im to więcej czasu.
- Mamy więcej jazdy i więcej problemów – podsumowuje komendant.
Niestety, na razie nic wskazuje na to, by sytuacja ta miała się zmienić. Pijanych nie ubywa. Średnio krzeszowiccy stróże prawa zgarniają z ulic miasta i okolicznych miejscowości 20-30 nietrzeźwych miesięcznie.
Dla „Przełomu”:
Wiesław Jagiełło, burmistrz Krzeszowic:

- Kilka lat temu mieliśmy umowę z izbą wytrzeźwień w Krakowie. Zrezygnowaliśmy z niej ze względu na koszty. Ściągalność opłat za pobyt w izbie od jej pacjentów była bardzo słaba. Przy tym pewien odsetek osób tam odwożonych z Krzeszowic (np. z dworca PKP) to nie byli mieszkańcy naszej gminy. A główny ciężar kosztów spadał na samorząd. Moim prywatnym zdaniem, możliwość odwożenia pijanych do izby sprawia, że policja idzie po najmniejszej linii oporu i zawozi tam nietrzeźwych, czy trzeba czy nie trzeba. Dlatego nie przewiduję możliwości, byśmy ponownie podpisali umowę z izbą.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 26 (689)
  • Data wydania: 29.06.05

Kup e-gazetę!