Nie masz konta? Zarejestruj się

Handel na ugorze

08.06.2005 00:00
Chrzanów
Po ponad 30 latach targ na Szpitalnej w Chrzanowie przestał istnieć. Większość handlowców nie miała pojęcia, że nastąpi to 1 czerwca.
Dezorientacja, zaskoczenie, zamieszanie. Tego doświadczyli zarówno klienci, jak i handlowcy z placu targowego przy Szpitalnej w Chrzanowie w zeszłym tygodniu. Gdy przyjechali tu jak zwykle – pierwsi kupować, drudzy sprzedawać – zastali plac zamknięty na cztery spusty.
W poniedziałek, 30 maja, spółka TESCO podpisała akt notarialny z gminą, stając się tym samym właścicielem działki, za którą zapłaciła ponad 10 mln zł brutto. Nowy właściciel zdecydował – koniec z handlowaniem do czasu wybudowania marketu.
Pierwsi handlowcy zjechali do Chrzanowa ok. szóstej rano. Na Szpitalnej przywitała ich zamknięta brama.
- Co się dzieje? – pytali siebie nawzajem.

Zamieszanie
O tym, że TESCO wygrało przetarg na kupno placu, wiedział każdy. Każdy liczył jednak, że jeszcze przez jakiś czas targowisko będzie czynne.
- Przecież jeszcze w zeszłym tygodniu facet, który zbierał opłaty za handlowanie w imieniu gminy, mówił, że za tydzień spokojnie możemy tu handlować – Czesław Porębski, który przyjechał z towarem do Chrzanowa aż z Proszowic, z trudem panował nad nerwami.
Równie, a może bardziej zdenerwowany był Wiesław z Kalwarii Zebrzydowskiej. Pobrał od klientów zaliczki na meble. Był z nimi umówiony na środę. A tu targ zamknięty.
- Słyszeliśmy, że do końca wakacji wszystko będzie po staremu. Dlaczego wcześniej nie poinformowano o zamknięciu targu, nie rozwieszono wywieszek? Dlaczego gmina nie zapewniła nam zastępczego placu? Przecież handel na targowisku to dla nas źródło utrzymania, miejsce pracy, dlaczego nikt nie wziął tego pod uwagę? – te pytania kupców pozostały jednak bez odpowiedzi.
Zdezorientowani zatrzymali się na placu przy PKS-ie, należącym do właścicieli centrum handlowego Max. Zgodę na handlowanie ma tu jednak niewielu. Kolejni chętni już jej nie otrzymali.
- Zmarnują mi się jarzyny, co ja teraz z nimi zrobię? – zastanawiała się jedna z kobiet.
Inna pomstowała na chrzanowskie władze.
- Chyba pojadę z tymi ogórkami i pomidorami pod urząd i wyrzucę je tam burmistrzowi – grzmiała.

Złość
Ostatecznie część kupców odjechała, głównie ci z rozsadami i odzieżą. Część rozłożyła swe stoiska przy płocie zamkniętego placu – na pobliskiej łące i piasku. Inni po prostu ustawili się w dwóch rzędach na przyległym parkingu (notabene należącym do TESCO). Nieliczni udali się na Kąty, gdzie niegdyś funkcjonowało targowisko, gdy to przy Szpitalnej przechodziło modernizację.
- Ja tu handluję od dwóch lat jarzynami i nie narzekam. Przynajmniej nie muszę płacić takich ciężkich pieniędzy jak na Szpitalnej. Takie stoisko, jakie mam na Kątach, tam kosztowałoby mnie miesięcznie 450 zł. Tutaj płacę tylko kilkadziesiąt złotych – przekonywał jeden z kupców, Bogdan Żmudzki. – Inna sprawa, że handlowcy ze Szpitalnej powinni wcześniej wiedzieć o zamknięciu placu, by móc sobie zarezerwować miejsca gdzie indziej – dodał.
- Kupcy przyszli do mnie prosić o pozwolenie na handlowanie. Oczywiście wyraziłem zgodę. Miejsca mam tu dosyć, 2 hektary. Jest dostęp do wody, plac spełnia warunki. Moim zdaniem jednak wcześniej powinna pójść jakaś informacja z urzędu, że potrzebny będzie zastępczy targ – dziwił się Anatol Okoczuk, właściciel spółki Art-Mlecz z chrzanowskich Kątów.
W czwartek, czyli dzień targowy w Chrzanowie, zamieszanie nie było ani trochę mniejsze. Rano niektórzy handlujący porozkładali swe stoiska z warzywami przy zamkniętej bramie. Obok wisiała tektura z napisem: „Króliki sprzedajemy na Kątach”. Każdy handlował, gdzie mógł. Wśród stoisk postawionych przy płocie, w piachu i na trawie, klienci z trudem manewrowali między handlującymi odzieżą, sprzętem, żywnością. Niektórzy ulokowali się na parkingu należącym do TESCO.
- Władze mówią, że mamy sobie znaleźć sami miejsce do handlowania, no to sobie znaleźliśmy. Na tym parkingu. Bo niby gdzie mamy się teraz podziać? – zżymali się handlowcy.
Parking TESCO to jednak już prywatny teren. Nie można na nim handlować bez zgody właściciela. Kupcom uświadamiała to policja. Kupców legitymowano i pouczano. Na razie tylko tyle. A co będzie w przyszłym tygodniu?
Handlowcy pomstowali więc, a niezadowoleni klienci złorzeczyli chrzanowskim władzom.
- To skandal, co się tu dzieje. Powinni wcześniej nagłośnić w prasie, że zamykają targ, wskazać miejsce zastępcze. Niech pani napisze, że na taką władzę to już nie zagłosujemy! – wykrzykiwali.

Wyjaśnienia
W urzędzie burmistrz Chrzanowa Ryszard Kosowski tłumaczył, że o zamknięciu placu targowego było wiadomo wcześniej. Przez prasę przetoczyła się fala informacji o przetargu, informowano też, że handel będzie tu prowadzony do końca maja.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że informacja była słaba. Wywieszka o zamknięciu placu pojawiła się dopiero we wtorek, na dzień przed przyjazdem kupców.
- W poniedziałek po południu podpisywaliśmy akt notarialny z TESCO. Dopóki go nie podpisałem, nie mogłem przesądzać, czy aby na pewno dojdzie do skutku – tłumaczy burmistrz.
Przyznaje jednak, że termin podpisania umowy z TESCO był mu znany od dwóch tygodni.
Dlaczego gmina nie zadbała o zapewnienie zastępczego miejsca na targowisko?
- Kupcy są mobilni. Jestem przekonany, że zdołają się zorganizować. Nie chcę im przeszkadzać. W Chrzanowie są przecież miejsca, gdzie można handlować: na Kusocińskiego, przy Szpitalnej, na Kątach. Ogłosimy też przetarg na zagospodarowanie na ten cel placu przy Partyzantów – obiecuje burmistrz.
Dlaczego tych działań nie podjęto wcześniej?
- Podjęliśmy je. Na ogłoszony jakiś czas temu przetarg odpowiedziało dwóch zainteresowanych, którzy jednak ostatecznie wycofali swe oferty. Argumentowali, że dopóki działa targ na Szpitalnej, nie ma sensu uruchamiać następnego placu – wyjaśnia Kosowski.
Dodaje, że starał się przekonać TESCO, by jeszcze przez jakiś czas targ na Szpitalnej był czynny.
- Budowa supermarketu nie ruszy przecież od razu. Jednak przedstawiciele spółki tłumaczyli, że mieli złe doświadczenia w tym względzie w innych miastach. Kupcy, którym pozwoli handlować swoim terenie, potem nie chcieli się wynieść – wyjaśnia.

Rozgoryczenie
- Na targ na Szpitalną w czwartek przyjeżdżało kilkuset kupców. A na Kusocińskiego czy przy PKS-ie jest już ciasno. Gdzie jest to miejsce według burmistrza, na którym teraz moglibyśmy się wszyscy pomieścić? Chyba tylko na placu firmy Art.-Mlecz, bo chyba nie na tym ugorze przy Partyzantów, gdzie nawet dostępu do wody nie ma – oburzali się handlowcy.
Po południu handel na Kątach, przy PKS-ie, na łące przy ogrodzeniu zamkniętego placu, a także na parkingu TESCO zaczął się zwijać. Słychać było narzekania kupców na spadek obrotów. Wielu jednak zapowiedziało, że w przyszłym tygodniu przyjedzie handlować, bo nie widzi innego wyjścia. Prawdopodobnie na Kąty.
- W przededniu święta Chrzanowa spotkała nas w tym mieście taka przykra niespodzianka – odjeżdżali rozgoryczeni.


Dla „Przełomu”
Mariola Niedziela, do niedawna handlująca warzywami na placu przy Szpitalnej:
- To było dla mnie ogromne zaskoczenie, gdy zobaczyłam zamknięte bramy targowiska. Od osób zbierających opłaty targowe słyszeliśmy przecież, że do końca wakacji będziemy tam mogli handlować. Gmina powinna zadbać o jakieś miejsce zastępcze. Przecież nie można byle gdzie rozłożyć się ze stoiskiem. Dla wielu ludzii, podobnie jak dla mnie, handel to jedyne źródło utrzymania. W tym tygodniu rozłożyłam stoiska na Kątach. W czwartek trochę warzyw sprzedałam, ale w środę było tragicznie. Moim zdaniem, zabrakło informacji na czas. Zarówno dla handlowców, jak i dla klientów.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 23 (686)
  • Data wydania: 08.06.05

Kup e-gazetę!