Nie masz konta? Zarejestruj się

Prezesie, wykup grunty

24.05.2005 00:00
Do drugiej w nocy dyskutowali o swoich bolączkach spółdzielcy z osiedla Północ.
Do drugiej w nocy dyskutowali o swoich bolączkach spółdzielcy z osiedla Północ. Jednogłośnie zobowiązali zarząd do wykupu od gminy gruntów pod blokami.
Na zebranie przyszła ponad setka osób. Tak dużą frekwencję zapewniły wybory do rady nadzorczej i na zebranie przedstawicieli oraz sprawa odrębnej własności mieszkań.

Jesteśmy
w skansenie

Zarząd spółdzielni postanowił, że grunty będą przekazywane na własność spółdzielcom tylko w tych blokach, w których większość jest zainteresowana wykupem (jak choćby w bloku przy ul. Mieszka I 15a, gdzie na tak jest 87 proc. lokatorów). W pozostałych przypadkach spółdzielnia, oprócz odrębnej własności mieszkań, przekaże grunty w użytkowanie wieczyste.
- Z ankiety opublikowanej na łamach „Biuletynu” wynika, że tylko 10 proc. spółdzielców zainteresowanych jest wykupem gruntu. Trudno więc uszczęśliwiać kogoś na siłę. Tym bardziej, że wykup wszystkich gruntów od gminy kosztowałby nas ponad półtora miliona złotych. Pieniędzy na ten cel nie przewidzieliśmy w żadnych planach finansowych spółdzielni – argumentował prezes Aleksander Biegacz.

O co naprawdę
chodzi

- Ankieta nie ma żadnego umocowania prawnego. Trzeba było najpierw wyjaśnić o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi – zauważył ktoś z sali.
- Mija rok od momentu, gdy rada miejska podjęła uchwałę umożliwiającą wykup gruntu pod blokami za 14 proc. wartości rynkowej. Tymczasem prezes jeszcze nie przystąpił do jej wykonania. Większość spółdzielni w kraju już się z tym uporała. Tylko my jesteśmy jeszcze w jakimś skansenie. Przecież użytkowanie wieczyste i własność to nie to samo. Tymczasem u notariusza każdy zapłaci tyle samo, niezależnie od tego, czy weźmie grunt w użytkowanie wieczyste, czy wykupi. Dopiero mając ziemię na własność można spać spokojnie. Tymczasem nam opowiada się bajki, że jest małe zainteresowanie. I straszy się dużymi kosztami, choć ta operacja to jakieś 150-200 zł na mieszkanie. Przecież można to ściągnąć z czynszu – przekonywała Urszula Fujita.

Po dobroci
albo przez sąd

Grupa spółdzielców wystosowała skargę na zarząd spółdzielni do rady miejskiej. Powiadomiono też prokuraturę.
- Jeśli grunty nie zostaną wykupione od gminy, będziemy masowo składać indywidualne wnioski do sądu. Tylko że koszty postępowania obciążą całą spółdzielnię – zagroziła Urszula Fujita. Jej wystąpienie sala nagrodziła brawami.
- Trzeba było zamiast ankiet dać ludziom wnioski o wykup gruntu i sprawa byłaby załatwiona – zauważyła Danuta Zielińska.
Takie wnioski rozdawane na zebraniu cieszyły się dużym wzięciem.
Jednogłośnie (98 osób za) podjęto uchwałę zobowiązującą zarząd spółdzielni do natychmiastowego wykupienia gruntów od gminy. Wobec tego z sali padła propozycja, by każdy metr kwadratowy mieszkania obciążyć na poczet kosztów wykupu. Nie uzyskała akceptacji.
- Najpierw musimy wiedzieć, ile będziemy płacić – argumentował Julian Orzechowski.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 21 (684)
  • Data wydania: 24.05.05

Kup e-gazetę!