Nie masz konta? Zarejestruj się

Wagarowicz

04.05.2005 00:00
Jacka U. zabawa w kotka i myszkę
Jacek U., były dyrektor chrzanowskiego oddziału banku BPH S.A., oskarżony o działanie na szkodę firmy, już trzeci raz nie przyszedł na rozprawę.
Grozi mu od roku do dziesięciu lat więzienia za udzielenie w 2000 r. bez odpowiednich zabezpieczeń kredytów trzem firmom spoza naszego region.
Straty banku sięgają 7 mln 955 tys. zł. Sprawa wyszła na jaw trzy lata temu podczas kontroli. Bank zawiadomił prokuraturę. Oskarżony stawił się tylko na pierwszej rozprawie. Winę zrzucał na zastępcę i twierdził, że cała sprawa to wynik rozgrywek personalnych.
Na drugiej rozprawie, wyznaczonej w styczniu, ława oskarżonych była pusta. Mimo to pod jego nieobecność sąd przesłuchał cztery pracownice uczestniczące w procedurze przyznawania kredytów. Na początku marca miało dojść do trzeciej rozprawy. Jacek U. ponownie się nie stawił. Na godzinę przed rozprawą zadzwonił do sądu twierdząc, że uległ wypadkowi. Z jego relacji wynikało, że doznał urazów głowy i złamania nosa. Jednak nie dostarczył potem zaświadczenia lekarskiego usprawiedliwiającego niestawiennictwo.
Sąd wyznaczył więc kolejny termin rozprawy – 27 kwietnia. I tym razem były dyrektor się nie pofatygował. W odróżnieniu od sześciu świadków, którzy już po raz drugi niepotrzebnie przyszli na rozprawę. I nie kryli rozgoryczenia tą sytuacją.
- Co miesiąc nie będę tutaj niepotrzebnie przyjeżdżać z Krakowa – narzekała wezwana do złożenia zeznań kobieta.
- W kadrach patrzą krzywym okiem na te częste wyjazdy do sądu, bo za każdym razem muszę brać urlop – dodał inny świadek.
Wszyscy gotowi byli zeznawać pod nieobecność oskarżonego. Jednak wymogi proceduralne okazały się nieubłagane.
- Mam związane ręce. Trzy tygodnie temu wysłaliśmy pocztą wezwanie do oskarżonego. Awizo do tej pory nie wróciło. Ale to już nie wina sądu, tylko poczty. Tym samym nie ma pewności, że oskarżony został prawidłowo zawiadomiony o rozprawie. Przesłuchując świadków pod jego nieobecność mógłby nam zarzucić pozbawianie prawa do obrony – rozkładała ręce prowadząca sprawę sędzia Janina Płonka.
Przypomniała jednocześnie świadkom, że przysługuje im zwrot kosztów podróży oraz utraconych zarobków.
Już na korytarzu w rozmowie między sobą świadkowie proponowali, by Jacka U. siłą doprowadzić do sądu lub tymczasowo aresztować. Następna rozprawa ma odbyć się w czerwcu. Tym razem Jackowi U. wezwanie do wstawiennictwa w sądzie ma doręczyć policja. Jest szansa, że funkcjonariusze zrobią to skuteczniej od poczty.

  • Formalnie wszystkie proceduralne wymogi są spełnione. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że Jacek U. bawi się z sądem w przysłowiowego kotka i myszkę. A jedyną jego linią obrony jest unikanie stawienia się w sądzie.
  • Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

    • Numer: 18 (680)
    • Data wydania: 04.05.05

    Kup e-gazetę!