Nie masz konta? Zarejestruj się

Na żwirownię nie ma mocnego?

04.05.2005 00:00
Problemy ze żwirownią ciągną się od lat. Na jej obecność narzekają mieszkańcy, gmina i starostwo.
Problemy ze żwirownią ciągną się od lat. Na jej obecność narzekają mieszkańcy, gmina i starostwo. Tym razem powód do zmartwienia jest jeszcze poważniejszy: zagrożone bezpieczeństwo przeciwpowodziowe.
Od kilku lat trwa odbudowa i modernizacja wałów wiślanych. Bezpośrednim powodem tych działań były ogromne zniszczenia spowodowane przez powódź z 1997 roku. W Gromcu wały mają długość 3,5 km.

Weto Kierczyńskiego
Na przeszkodzie w ich modernizacji stoi żwirownia i należące do jej właściciela 250 metrów, na których znajduje się fragment wału.
- O pozwolenie na budowę ubiega się inwestor przebudowy wałów, czyli Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Aby je uzyskać, Zarząd musi posiadać zgody właścicieli poszczególnych działek na wejście w teren. Artur Kierczyński, właściciel żwirowni, nie chce jej wydać – wyjaśnia wiceburmistrz Libiąża Jacek Latko.
W zeszłym tygodniu przedstawiciele gminy spotkali się z Kierczyńskim. Ten przedstawił swoje warunki: odstąpienie gminy od wszelkich działań zmierzających do wycofania się żwirowni z Gromca.
- Na to oczywiście nie możemy przystać. Jest jednak jeszcze jedno wyjście: MZMiUW może wszcząć procedurę wywłaszczeniową w stosunku do Kierczyńskiego. Odbudowa wałów jest bowiem dobrem wyższym mającym znaczenie dla całej społeczności. Niestety, ta procedura jest bardzo długotrwała – podkreśla wiceburmistrz.
Mimo tych problemów, modernizacja wałów w Gromcu będzie kontynuowana. Jeśli inwestorowi i gminie nie uda się porozumieć z właścicielem żwirowni i zostanie wszczęte postępowanie wywłaszczeniowe, wyremontowane zostaną pozostałe fragmenty wałów, a brakujące 250 metrów będzie czekać na rozstrzygnięcia prawne.

Gmina nie może
Żwirownia spędza sen z powiek gminnych urzędników od kilku lat.
- Nie jesteśmy stroną w sporze i niewiele możemy zdziałać. Kierczyński prowadzi w Gromcu wydobycie żwiru z Wisły bez pozwolenia wodno-prawnego. Nie posiada też pozwolenia na przeróbkę i składowanie żwiru w międzywalu. Mówiąc wprost: zgodnie z prawem żwirowni w Gromcu już dawno powinno nie być – komentuje wiceburmistrz.
Podobnego zdania są mieszkańcy wsi, którzy na ostatnim zebraniu wiejskim jednogłośnie podjęli uchwałę o zamknięciu żwirowni. Uchwała zostanie przesłana do marszałka Małopolski. Dokument ten nie ma jednak większej mocy prawnej.

Starostwo bez efektów
Ze żwirownią walczy też starostwo powiatowe. Na razie dość nieudolnie. Kilka lat temu starosta wydał decyzję o usunięciu przez właściciela zakładu maszyn i urządzeń. Jednocześnie toczyło się w starostwie postępowanie o wydanie decyzji o emisji przez żwirownię hałasu do środowiska. Decyzja została wydana, ale odwoływali się od niej mieszkańcy Gromca i libiąski urząd miejski. Obecnie sprawa utknęła w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Pracownicy starostwa zajmujący się tym problemem przyznają, że na chwilę obecną brak prawomocnej decyzji o emisji hałasu oznacza, że Kierczyński może hałasować do woli. A mieszkańcom pozostaje zaciskać ze złości zęby i ubolewać nad nieudolnością i bezsilnością urzędów.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 18 (680)
  • Data wydania: 04.05.05

Kup e-gazetę!