Nie masz konta? Zarejestruj się

Wielka niewiadoma

23.03.2005 00:00
Dzika likwidacja kopalni Siersza
Mniej więcej do 2007 r. ma potrwać zatapianie wyrobisk po kopalni Siersza. Na jakim poziomie teraz znajduje się woda? Tego nie wie nikt.

Nie ma
odpowiedzialnego

Gdy kilka lat temu zapadła decyzja o likwidacji kopalni, gminie obiecywano, że proces ten będzie przeprowadzony w cywilizowany sposób. Jeden z warunków uzgodnionych z władzami Trzebini dotyczył prowadzenia pełnego monitoringu stosunków wodnych. Przypuszcza się bowiem, że woda po wypełnieniu wyrobisk górniczych może wystąpić na powierzchni w kilkunastu miejscach w na terenie gminy.
Zapewnienia sprzed lat okazały się czczą obietnicą. Dziś monitoring pozostał na papierze, co chyba zresztą nie jest najszczęśliwszym określeniem, zważywszy, że ostatnie sprawozdania na ten temat złożone w urzędzie pochodzą z 2001 r. Co więcej – nie ma winnego tego stanu rzeczy.

Spadkobierca się
nie poczuwa

Schedę po likwidowanej kopalni najpierw przejęła Nadwiślańska Spółka Węglowa. To właśnie ona w styczniu 2000 r. zwróciła się do gminy o uzgodnienie planu ruchu likwidowanego zakładu na lata 2000-2001. Uzgodnienie nastąpiło, ale pod kilkoma warunkami. Chodziło między innymi o prowadzenie monitoringu i składania sprawozdań raz na kwartał. W ostatnim ze sprawozdań jest mowa o tym, że w sięgającym najgłębiej punkcie obserwacyjnym (dawny szyb) woda jeszcze się nie pojawiła.
Tymczasem NSW sprzedała kopalnię Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Wkrótce miało się okazać, że przekazanie pokopalnianego majątku kolejnym podmiotom sprzyja rozmyciu się odpowiedzialności. Gdy gmina odmówiła uzgodnienia planu ruchu na kolejne lata ze względu na niespełnienie wszystkich warunków stawianych prowadzącemu likwidację m.in. w zakresie monitoringu wód, SRK niejako poczuło się zwolnione z obowiązku informowania gminy o swych działaniach. Co więcej – nie zamierzało wywiązać się z obietnicy złożonej jeszcze przez NSW, a dotyczącej prowadzenia monitoringu wód. Tak jest do dziś.

Likwidacja
bez planu ruchu

W kwietniu zeszłego roku temat „dzikiej” likwidacji kopalni Siersza stanął na komisji ochrony środowiska i gospodarki wodnej Sejmiku Województwa Małopolskiego. Komisja wnioskowała do Ministra Ochrony Środowiska oraz Ministra Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej o kontynuowanie pełnego monitoringu oraz wykonanie prognoz stref zagrożonych podtopieniami wskutek zatapiania kopalni.
- Obecnie proces likwidacji prowadzony jest z naruszeniem obowiązującego prawa, tj. bez zezwolenia wymaganego przepisami i zatwierdzonego przez organ nadzoru – pisała do Warszawy wojewódzka komisja.
I choć Minister Ochrony Środowiska wskazał w piśmie przesłanym do trzebińskiego magistratu na SRK jako podmiot, który winien prowadzić monitoring, do dzisiaj nie udało się tego wyegzekwować od spółki.

Koncesja
już wygaszona

Co na to Okręgowy Urząd Górniczy w Krakowie jako organ nadzoru? Od Bogusława Słowika, zastępcy dyrektora tej instytucji, słyszę, że obecnie ta sprawa już ich nie dotyczy z prostego powodu. Mianowicie – jesienią zeszłego roku minister wygasił koncesję dla kopalni. W myśl przepisów prawa, Okręgowy Urząd Górniczy sprawuje nadzór nad działaniami zakładu górniczego dopóty, dopóki koncesja jest ważna.
W decyzji o wygaszeniu koncesji wskazano co prawda na SRK jako spadkobiercę zlikwidowanej kopalni Siersza, ale podmiot ten nadal uparcie stoi na stanowisku, że odpowiada za likwidację tego, co na powierzchni, a nie pod ziemią. Ostatnio przedstawiciele spółki dali temu wyraz na spotkaniu z trzebińskimi radnymi.
Większego znaczenia nie ma więc chyba fakt, że od 2001 roku SRK przekształciła się już dwukrotnie. Najpierw połączyła się z Janem Kantym w Jaworznie, a ostatnio (z początkiem 2005 r.) połączeniu uległy cztery oddziały spółki SRK, w tym Jan Kanty-Siersza. Powstał kolejny podmiot o długiej nazwie: SRK S.A. w Katowicach Zakład Kopalnie Węgla Kamiennego w Całkowitej Likwidacji. W piśmie przesłanym do magistratu można przeczytać, że nowa spółka wchodzi w prawa i obowiązki poprzedniego podmiotu. Ale jakie to ma znaczenie, skoro poprzedni podmiot też nie poczuwał się do odpowiedzialności za to, co dzieje się i stanie się może po zatopieniu kopalni?

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 12 (675)
  • Data wydania: 23.03.05

Kup e-gazetę!