Nie masz konta? Zarejestruj się

Nogi, zamiast mercedesa

16.03.2005 00:00
12 procent uczniów I LO ma zwolnienia lekarskie z wf-u przez cały rok. Czy winna jest ciasnota na zajęciach?
Czy 25 tys. zł, które chrzanowski Staszic wydał na wykonanie pełnej dokumentacji namiotowej hali, zostało utopione w przysłowiowym błocie? Faktem jest, że licealiści wciąż gniotą się na małej sali gimnastycznej.
Żadna szkoła powiatowa nie posiada sportowego zaplecza z prawdziwego zdarzenia. Ani zarząd, ani radni nie kwestionują potrzeby budowy nowych hal, jednak po listopadowej zmianie władzy, stare koncepcje poszły do lamusa.

Chodzą na nogach
Początkiem ubiegłego roku Janusz Makuch, dyrektor I LO w Chrzanowie, rzucił hasło budowania hal namiotowych. Pomysł zaakceptował ówczesny zarząd, któremu przewodniczył starosta Wiktor Cypcar. Temat poparł radny Tadeusz Adamczak, zapalony sportowiec. Obiekt miał m.in. powstać przy I LO. Janusz Makuch został zobowiązany do zgromadzenia pełnej dokumentacji.
- W ubiegłe wakacje miałem wszystko gotowe. Hala byłaby długa na 37 metrów i szeroka na 18, posiadałaby pełne zaplecze socjalne. Kosztowałaby około 800 tysięcy – pokazuje projekt i niezbędne uzgodnienia. – Kontaktowałem się ze dyrektorami szkół, którzy od kilku lat mają namiotowe hale, i są bardzo zadowoleni.
Sporządzenie kompletnej dokumentacji kosztowało ok. 25 tys. zł. Pieniądze pochodziły z budżetu szkoły. Jednak papiery nie trafiły do starostwa, bo 4 listopada zmieniła się władza. Stanisława Klimczak, nowa wicestarosta, uważa, że nie opłaca się inwestować w nietrwałe obiekty sportowe. Koronnym argumentem jest to, że powiat nie otrzyma unijnego wsparcia na budowę namiotowych hal. Musiałby zatem wyłożyć kasę z własnej kieszeni. Obecny zarząd chciałby kiedyś wznieść murowaną halę (szacunkowy koszt to kilka milionów złotych).
- Jeżeli nie ma się na mercedesa, to jeździ się maluchem, a my chodzimy na nogach – konstatuje dyrektor Makuch.

Ciasnota
obniża frekwencję

W poniedziałkowe południe gimnastyczną salę chrzanowskiego Staszica okupowały trzy klasy. Miały być cztery, ale zachorował jeden nauczyciel.
- Czasami mamy tu setkę uczniów, więc można zapomnieć o komfortowych warunkach. Robimy jednak wszystko, aby jakość ćwiczeń nie była gorsza. Program wf-u jest elastyczny i pozwala dostosować zajęcia do pogodowych warunków. W zimie organizujemy zespołową gimnastykę, którą można prowadzić na ograniczonej powierzchni. W lecie gramy na boisku – mówi dyrektor Janusz Makuch.
Dyrektor przyznaje, że ciasnota przekłada się na frekwencję w lekcjach wf-u. Szkoła liczy 892 uczniów, około 12 proc. przynosi lekarskie zwolnienia na cały rok.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 11 (674)
  • Data wydania: 16.03.05

Kup e-gazetę!