Za kilka dni miał zdawać próbny egzamin dojrzałości. Nie zdążył. Pochowano go w białej trumnie. Był kawalerem.
W sobotę, 5 marca, 20-latek z Libiąża, uczeń technikum mechanicznego w Zespole Szkół, wybrał się z kolegami do pubu. Odwiedzili kilka miejsc. Ostatnim, w którym widziano go żywego, był „Kombajn”, skąd wyszedł przed północą.

Ktoś poinformował
Tu rekonstrukcja zdarzeń się kończy. Nie wiadomo, czy chłopaka pobito, czy sam się przewrócił. Nie wiadomo, czy ewentualna bójka miała miejsce w pobliżu „Kombajnu”, czy przy ul. Piłsudskiego, gdzie go znaleziono.
O godz. 23. ktoś poinformował policję, że na ulicy leży chłopak. Funkcjonariusze wezwali pogotowie, które odwiozło go do szpitala.
W niedzielę matka ofiary zgłosiła policji pobicie. Wszczęto postępowanie. We wtorek, 8 marca, mężczyzna zmarł.

Sekcja zadecyduje
- W szpitalu okazało się, że miał urazy czaszki. Dlatego przewieziono go do kliniki traumatologii, gdzie zmarł mimo operacji. Ustalamy, czy był to nieszczęśliwy upadek (uderzenie głową w twardą nawierzchnię), czy skutek działania osób trzecich – informuje Piotr Kosmaty, zastępca prokuratora rejonowego.
Decydujące dla dochodzenia będą zapewne wyniki sekcji zwłok, którą wykonano w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie.

Przypadki się zdarzają
Chłopaka znaleziono w pobliżu siedziby Straży Miejskiej w Libiążu. Komendanta, Henryka Kapcię zapytaliśmy, gdzie wtedy byli jego pracownicy?
- Patrolowali centrum miasta. A takie przypadki, jak ten, który miał miejsce 5 marca, zdarzały się, zdarzają i będą zdarzać – podkreśla komendant Straży Miejskiej.
W ,,Kombajnie” co tydzień odbywają się dyskoteki. Nad bezpieczeństwem młodzieży czuwa kilku ochroniarzy.
- Nigdy nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia o jakiejkolwiek awanturze w tym miejscu – dodaje Henryk Kapcia.