Nie masz konta? Zarejestruj się

Dług

09.03.2005 00:00
Ktoś kiedyś powiedział, że zadłużenie jest najgorszą formą ubóstwa. Jak prawdziwe są to słowa, wie dobrze 54-letnia Krystyna z Chrzanowa. Jej własnościowe mieszkanie może zostać zlicytowane.
Ktoś kiedyś powiedział, że zadłużenie jest najgorszą formą ubóstwa. Jak prawdziwe są to słowa, wie dobrze 54-letnia Krystyna z Chrzanowa. Jej własnościowe mieszkanie może zostać zlicytowane. Przez długi.
Krystyna szuka wśród sterty papierów z banków i od komornika niedużej kartki – zawiadomienia o zebraniu wspólnoty mieszkaniowej. Odbędzie się 10 marca. Punkt szósty brzmi dla niej prawie jak wyrok – „omówienie sprawy licytacji zadłużonych lokali”.
- W Zarządzie Budynków dowiedziałam się, że chodzi o dwa mieszkania. Jedno z nich jest moje – opowiada.
Utrzymuje się z renty po nieżyjącym od 10 lat mężu. Renty na tyle wysokiej, że na żadną pomoc z opieki społecznej liczyć nie może. Tymczasem świadczenie pożera 13 postępowań egzekucyjnych. Pani Krystyna jest zadłużona po uszy (ok. 40 tys., zł). Po odliczeniu wszystkich kredytowych rat, na życie pozostaje ok. 500 zł, z których winna opłacić mieszkanie (250 zł) plus prąd i gaz (ok. 100 zł). Opłaty uiszcza częściowo. Dług więc rośnie. Dziś sięga ok. 3,5 tys. zł.

Kilkanaście
kredytów
W dwupokojowym mieszkaniu w bloku przy ul. Oświęcimskiej pani Krystyna mieszka od 27 lat. Nie wyobraża sobie, że przyjdzie jej się z niego wynosić. Teraz żałuje, że nabrała tyle kredytów i poręczyła pożyczki innym.
Tłumaczy, że po prostu potrzebowała pieniędzy. Najpierw wzięła kredyt hipoteczny (20 tys. zł) na remont mieszkania. Jedna z dwóch córek, niezamężna, mieszkała u niej z dwójką dzieci. A wiadomo, gdy są dzieci, to i wydatki są spore. Potem druga wychodziła za mąż. To też kosztuje. Zaciągała kolejne pożyczki, gdzie popadło – w SKOK-u, Banku Spółdzielczym, Providencie. Dziś sama z trudem dolicza się wszystkich swych zobowiązań.
Komornik co miesiąc pomniejsza jej rentę o 500 zł. Kolejne kredyty spłaca sama – 40 zł dla Providenta, który zgodził się rozłożyć zadłużenie na większą liczbę rat, 160 zł kredytu hipotecznego, następne 200 zł na raty w SKOK-u i Banku Spółdzielczym. No i jeszcze 110 zł w innym oddziale Banku Spółdzielczego z tytułu następnego kredytu. Pieniędzy wystarcza jej już tylko na regulowanie opłat za mieszkanie w niepełnej wysokości – 100 zł. I podobna kwota – na gaz i prąd. Zadłużenie systematycznie wzrasta.
- Ja wszystko spłacę – deklaruje Krystyna. – Niech tylko poczekają do września. Mój dług za mieszkanie wzrośnie wtedy do 4.300 zł – już to obliczyłam. Ale w sierpniu kończę spłacać jeden z kredytów. Miesięcznie wystarczy mi już na opłacanie mieszkania w pełnej wysokości plus 100 zł więcej na spłatę zadłużenia, czyli w sumie ok. 350 zł – wyłuszcza.

Najtańszy olej
i margaryna
Gdy rozmawiamy, po pokoju biega jej wnuczek, kilkuletni Miłoszek. Przyjechał wraz z mamą w odwiedziny. Córka pani Krystyny, choć chciałaby, wiele pomóc nie może. Na utrzymanie trzyosobowej rodziny zarabia tylko mąż. Mimo niewielkich dochodów, wykupuje matce lekarstwa. Czasem przywiezie jej trochę ryżu, kaszy, wędliny.
- Kiełbasę już nie za bardzo mogę jeść. Żołądek się odzwyczaił. Jem tylko ziemniaki (niedawno kupiłam dwa worki za 27 zł, to mi starczy do maja), chleb, najtańszą margarynę. Od czasu do czasu kupuję porcje rosołowe i groch. No i jeszcze olej, też najtańszy. Niekiedy zrobię sobie na nim frytki albo placki ziemniaczane. U córki na wsi sadzą dynie i cukinie. Z dyni przyrządzam dżem, a z cukini leczo. Albo smażę ją z cebulą i mam kolację – opowiada Krystyna.
Mleka, serów nie kupuje wcale. Jogurty, szynka – to dziś dla niej niedostępny luksus.
- Chcę jakoś przemordować ten najgorszy czas, gdy mam najwięcej rat do spłacenia. Nie chcę się stąd wyprowadzać – mówi.
Chciałby znaleźć jakąś pracę.
- Do handlu już jestem za stara. Szukają tylko młodych. Ale mogłabym sprzątać. Uszyć też potrafię, bo jestem krawcową. Dawniej brałam różne prace chałupnicze – przekonuje.
Ostatnio też próbowała. Np. dowiadywała się o takich ofertach pracy z ogłoszeń prasowych.
- Ale w tych ogłoszeniach najpierw chcieli, żebym trochę zainwestowała, a ja nie mam z czego – bezradnie rozkłada ręce.

Szybka
reakcja
Od Anny Sotowicz, prezes Zarządu Budynków w Chrzanowie słyszę, że zaleganie z czynszem w przypadku pani Krystyny trwa dłużej niż 14 miesięcy. Skoro lokatorka płaci co miesiąc tylko 100 zł, a czynsz wynosi 250 zł, jej zobowiązania dalej wzrastają.
- Wspólnota musi zawczasu reagować. W tym momencie kredytuje lokatorkę – tłumaczy administratorka.
W przeszłości jedno postępowanie komornicze wobec pani Krystyny zawieszono. W kolejnym komornikowi udało się wyegzekwować tylko 41 zł.
- Problem będzie omawiany podczas czwartkowego zebrania wspólnoty. Od decyzji właścicieli zależy, czy mieszkanie będzie licytowane. W takiej sytuacji byłoby rozsądniej, gdyby sama właścicielka sprzedała je na wolnym rynku, bo w ten sposób uzyska za niego wyższą cenę niż w drodze licytacji. Chyba że jest w stanie spłacić zadłużenie. Wtedy powinna przekonać o tym wspólnotę – wyjaśnia Anna Sotowicz.
Do tej pory w Chrzanowie nie doszło do licytacji mieszkania, choć niektóre wspólnoty podjęły takie uchwały. Zwykle działały one mobilizująco na dłużników.
I trudno się dziwić, bo właścicielowi, który straci w ten sposób mieszkanie, gmina nie ma obowiązku zapewnienia lokalu jak w przypadku eksmitowanego najemcy.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 10 (673)
  • Data wydania: 09.03.05

Kup e-gazetę!