Nie masz konta? Zarejestruj się

Kazimierz zbyt szybki

19.01.2005 00:00
Sobotnie popołudnie. Jadę alwernijskimi drogami na spotkanie noworoczne ludowców. Ponieważ wąsko tu i kręto, nie szarżuję (staram się nie przekraczać 70 km na godz). Wtem w lusterku dostrzegam mknące za mną srebrne auto. Po krótkiej chwili dzielący nas dystans zmniejsza się do jakichś 2 metrów. Kierowcy renówki najwyraźniej się spieszy. Sądząc po jego dość nerwowych manewrach, usiłuje mnie wyprzedzić, ale droga wąska, a ja nie widzę potrzeby przepuszczania piratów drogowych. Wreszcie, zniecierpliwiony, mruga światłami, siedząc mi prawie „na grzbiecie”.
- Na takiego to przydałby się fotoradar - zgrzytam zębami, ale zjeżdżam w kierunku pobocza.
Renówka za moment znika mi z pola widzenia. Po kilku minutach podjeżdżam przed Dom Ludowy w Okleśnej, gdzie „peeselowcy” mają wznieść noworoczny toast. Stoi tam srebrna renówka, z której zdążył już wysiąść brawurowy kierowca. Patrzę i kogóż widzę? Ano starostę chrzanowskiego Kazimierza Boronia we własnej osobie! Personę numer 1 tego samorządu, który ma w swe kompetencje wpisane sprawy bezpieczeństwa (chyba jednak nie tego na drogach).
- Aaa, to pan o mało mnie nie zepchnął przed chwilą z drogi! - mówię na przywitanie.
Skonfudowany nieco włodarz powiatu tłumaczy się, że przecież był kulturalny, bo mrugnął światłami, zanim wyprzedził. Potem dodaje też, że sobotni grafik ma bardzo napięty. Spotkanie z ludowcami to już czwarte w tym dniu, a jeszcze czekają go dwa - z emerytami w Babicach i sportowcami w Chrzanowie.
Słuchając starosty, prawie że zrobiło mi się go żal. Taki biedak zabiegany, że - chcąc nie chcąc - łamie przepisy drogowe!
Postanowiłam zatem zaapelować do członków wszystkich stowarzyszeń i organizacji (partyjnych i bezpartyjnych) w powiecie, by dali nieco odetchnąć szefowi powiatu i nie zapraszali go na każdą, nawet najdrobniejszą uroczystość. Bo jak tak dalej pójdzie, to nam jeszcze starosta Kazimierz, mknąc z jednego spotkania na drugie, pewnego razu nie wyrobi na zakręcie i zahaczy o jakiś znak, przydrożne drzewo, czy - nie daj Boże - stodołę. A tego chyba nie życzy głowie powiatu nawet opozycja…

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 3 (666)
  • Data wydania: 19.01.05

Kup e-gazetę!