Nie masz konta? Zarejestruj się

Ktoś tu mąci?

19.01.2005 00:00
Kontrowersyjny proboszcz parafii w Żarkach tematem plotek
Nie mamy organisty, nie mamy kościelnego, bo proboszczowi żal wydawać pieniądze. Wszystkie te obowiązki: granie na mszy, śpiewanie wykonuje ksiądz katecheta, którym proboszcz „się wyręcza” – taki dramatyczny list otrzymaliśmy od Czytelniczki z Żarek.
W parafii proboszczem od 27 lat jest ksiądz Eugeniusz Najbor. W pracy pomaga mu młodszy ksiądz wikary. Ludzie mówią, że proboszcz trzyma parafię twardą ręką.

To wszystko prawda!
Z treścią listu zgadza się sołtys Tadeusz Bogacz:
- Nie mamy ani kościelnego, ani organisty. W kościele na mszy jest zimno. Od lat proboszcz obiecuje budowę domu pogrzebowego. Nic z tego nie wychodzi. Kolejny problem to rudera przy głównej ulicy w Żarkach, która kiedyś służyła za plebanię. Majątek niszczeje i grozi katastrofą budowlaną – uważa sołtys.
Ludzie we wsi mówią, że z proboszczem żyć w zgodzie trzeba, bo to jedyny, jakiego mają.

Rada działa,
czy nie?
Mimo to, zdania są podzielone. Przykład? Chociażby kwestia działalności rady parafialnej. Kilku moich rozmówców przyznało, że to martwy twór, bo żelazne rządy w parafii samodzielnie sprawuje proboszcz.
- Spotykamy się regularnie. Reszta to plotki – ucina dyskusję członkini rady Emilia Szafran.
Zupełnie inaczej sprawę widzi były członek rady Stanisław Garlacz:
- Rada nie spotkała się już chyba od roku. Nie wiem, co tam się dzieje – mówi.

Winni działacze
według niego konflikt między proboszczem a wikarym i mieszkańcami jest sztucznie nadmuchany.
- Nie chcę tego komentować, ale mieszają tu różni miejscowi działacze – twierdzi Garlacz.
Jego zdaniem fakt, iż w parafii nie ma obecnie ani kościelnego ani organisty, jest zwykłym zbiegiem okoliczności. Podobnie uważa Emilia Szafran, która przekonuje, że proboszcz czyni starania, by zatrudnić kogoś na oba te stanowiska.
Kim są owi działacze, którzy rzekomo „mieszają”? Między słowami udało się wyczytać, że chodzi o sołtysa.
On tymczasem mówi, że proboszcza się nie boi i swoje robić będzie. I dalej walczy o budowę domu pogrzebowego. Ten temat wraca na każdym zebraniu wiejskim. Ksiądz Najbor nie może się do niego ustosunkować, bo w zebraniach nie uczestniczy.
- To osobista sprawa księdza. Dawniej proboszcz chodził na zebrania, ale źle się to kończyło. Ze strony działaczy nie było dobrej woli współpracy – uważa Stanisław Garlacz.

Zła robota
O tym, że we wsi nie ma dobrej woli, nie trzeba nikogo przekonywać. Zgadzają się z tym wszyscy rozmówcy. Jednym słowem: Żarki są podzielone.
- Ktoś robi złą robotę, plotkuje, komentuje, a nie wie, o co tak naprawdę chodzi. Budynek dawnej plebanii ksiądz proboszcz chce sprzedać, ale potrzebna jest na to zgoda kurii – tłumaczy Emilia Szafran.
Inne informacje ma Stanisław Garlacz:
- O plebanii rozmawiałem z proboszczem jakieś pół roku temu i nic nie było mowy o sprzedaży budynku. Uważam, że dom należałoby wyremontować i wydzierżawić na przedszkole. Ale na to potrzebne są pieniądze – podsumowuje.
Nie musi być
rozkoszny
Emilia Szafran broni proboszcza:
- Nie chodzi o to, by ksiądz był rozkoszny, ale o to, by był sobą. Jeśli nie chodzi na zebrania wiejskie, to tylko jego sprawa. Może mu zdrowie nie pozwala – zastanawia się członkini rady parafialnej.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 3 (666)
  • Data wydania: 19.01.05

Kup e-gazetę!