Kilka tysięcy złotych mogą zapłacić rodzice chłopca, który w lutym i listopadzie zadzwonił do PG nr 3 w Trzebini, mówiąc, że w szkole znajduje się bomba.
W ubiegłym roku pracownicy gimnazjum i SP nr 8 przeżywali horror. Pierwszy telefon, ostrzegający o podłożonym ładunku wybuchowym, odebrano 7 lutego, drugi – 10 listopada, trzeci – 25 listopada. Za każdym razem ewakuowano wszystkich uczniów PG nr 3 i SP nr 8. Obie placówki mieszczą się w jednym budynku, kształcą 900 dzieci.
5 stycznia nastąpiła kolejna odsłona „bombowej rozrywki”, powtórzona w miniony poniedziałek, 17 stycznia. Wcześniej wykręcano numer gimnazjum, w ostatnim przypadku padło na podstawówkę.
- Za każdym razem była zachowana pełna procedura ewakuacyjna. Żadnego sygnału nie zlekceważyliśmy – zapewnia Andrzej Pypno, dyrektor SP nr 8.
Został już ustalony sprawca alarmów z 7 lutego i 10 listopada. Ma 13 lat. Według niepotwierdzonych informacji, jest uczniem jednego z trzebińskich gimnazjów.
- Obecnie trwa policyjne śledztwo, które ma wskazać osobę lub osoby stojące za pozostałymi zdarzeniami – mówi komisarz Dariusz Pogoda, rzecznik KPP Chrzanów.
W bombowych działaniach uczestniczą policjanci, strażacy, energetycy, pracownicy pogotowia. Szacuje się, że koszt jednej akcji, przeprowadzonej w PG nr 3 i SP nr 8, wyniesie kilka tysięcy złotych. W przypadku nieletniego gimnazjalisty zapłacą rodzice.
Za fałszywy alarm bombowy pełnoletniemu sprawcy grozi do 2 lat pozbawienia wolności.
Nieletnia osoba staje przed Sądem dla Nieletnich, który może zastosować wychowawczy środek: od upomnienia, poprzez ustanowienie rodzicielskiego lub kuratorskiego nadzoru, do umieszczenia w poprawczaku.
Sąd może również orzec, posiłkując się art. 39 pkt. 5 Kodeksu Karnego, naprawienie szkody, czyli w tym wypadku pokrycie kosztów akcji.
Jeżeli sprawcą jest uczeń podstawówki lub gimnazjum, może – za zgodą kuratora – zostać przeniesiony do innej szkoły. Oprócz obniżonego zachowania musi się liczyć z otrzymaniem publicznej nagany.