Nie masz konta? Zarejestruj się

Propozycje nie do odrzucenia?

12.01.2005 00:00
Związek Komunalny Komunikacja Międzygminna żąda coraz więcej pieniędzy za zatrzymywanie się na przystankach. W nowych umowach jest już mowa nie o kilkudziesięciu złotych, ale kilkusetzłotowych opłatach – skarżą się prywatni przewoźnicy.
Związek Komunalny Komunikacja Międzygminna żąda coraz więcej pieniędzy za zatrzymywanie się na przystankach. W nowych umowach jest już mowa nie o kilkudziesięciu złotych, ale kilkusetzłotowych opłatach – skarżą się prywatni przewoźnicy.
- Miałem zamiar uruchomić kursy na następnej trasie. Gdy usłyszałem, ile musiałabym płacić za utrzymanie przystanków, zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle warto. Opłaty są kilkakrotnie wyższe od tych, które płacę za obsługę mojej dotychczasowej linii. Trzeba poświęcić na nie w całości kilkudniowy przychód – ubolewa jeden z przewoźników.
Zdaniem Marka Dyszy, prezesa zarządu Małopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych, pobieranie opłat za korzystanie z przystanków nie powinno mieć miejsca:
- W ustawie z 6 września 2001 r. o transporcie drogowym w rozdziale 8 określono opłaty, do ponoszenia których zobowiązany jest przedsiębiorca podejmujący i wykonujący transport zbiorowy. Wśród nich nie wymieniono opłat za korzystanie z przystanków. Co innego, gdy przystanek jest usytuowany poza drogą publiczną, np. na terenie prywatnym. Wówczas sprawa utrzymania i odpłatności może być regulowana na podstawie przepisów kodeksu cywilnego. Natomiast żądanie opłat od przewoźników za korzystanie z przystanków zlokalizowanych na drogach publicznych nie ma podstaw prawnych – twierdzi.
W związku nie podzielają jednak tej opinii. A minibusiści wiedzą jedno – bez ponoszenia opłat za korzystanie z przystanków mogą pożegnać się z zezwoleniem, co oznacza, że musieliby zaprzestać wykonania usług.
- Nie mieliśmy również wyjścia i musieliśmy się zgodzić w umowach zawartych z ZK KM na zapisy dotyczące obserwacji przewoźników. Za pięć spóźnień powyżej 2 minut, w ciągu miesiąca grozi nam zerwanie umów, czyli w konsekwencji również cofnięcie zezwolenia – dodają przewoźnicy.
Ubolewają, że burmistrz Chrzanowa, jako uprawniony do wyznaczenia instytucji kontrolującej przewoźników, wskazał na związek. Takie rozwiązanie było może uzasadnione ekonomicznie, ale w ich ocenie – krzywdzące dla minibusistów.
- Przecież wiadomo, że związkowi zależy na wyeliminowaniu nas z rynku. Na przykład po co dołożono tyle kursów autobusów 309? Teraz wedle rozkładu niektóre kursy mam na cztery minuty za autobusem 309, co zupełnie nie ma sensu – skarży się minibusista obsługujący linię Chrzanów-Gaj.
O wysokość opłat za korzystanie z przystanków spytaliśmy przewodniczącego zarząd ZK KM – Tadeusza Grubera. Za każde zatrzymanie się na przystanku przewoźnicy płacą do 10 gr netto plus 22 proc. VAT. A więc na liniach, gdzie przystanków jest więcej, opłaty są wyższe.
- Podpisywanie umów ze związkiem nie jest przymusowe – przypomina przewodniczący Gruber.
- Tylko że my nie mamy innego wyjścia – ripostują przewoźnicy.
Dodajmy, że rocznie na utrzymania przystanków (sprzątanie plus remonty wiat) ZK KM wydaje (według danych za 2004 r.) ok. 166 tys. zł. Wpływy z umów zawartych z prywatnymi przewoźnikami sięgają 215 tys. zł w skali roku.
- Różnica wynika stąd, że związek część prac wykonuje we własnym zakresie. Kwota 166 tys. zł nie obejmuje np. kosztów robocizny naszych pracowników – tłumaczy Krzysztof Bilski, wiceprzewodniczący zarządu ZK KM.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (665)
  • Data wydania: 12.01.05

Kup e-gazetę!