Nie masz konta? Zarejestruj się

Ekonomia utopii

12.01.2005 00:00
Grupa lokalnych handlowców wymyśliła coś, co budzi wątpliwości ich mniej bogatych kole- gów, władz miasta i klientów.
Grupa lokalnych handlowców wymyśliła coś, co budzi wątpliwości ich mniej bogatych kole- gów, władz miasta i klientów.
Pomysł wybudowania wielkiej hali targowej na terenie już wystawionym przez gminę na przetarg wydaje się utopią właśnie z tych trzech wymienionych powodów. Zatem po kolei.
Bez boksów
Hala miałaby mieścić wiele małych boksów, w których handlowaliby drobni sprzedawcy, płacąc miesięczny czynsz, jak wyliczyli pomysłodawcy, w wysokości ok. 800 zł.
- Czy oni spadli z księżyca? Za takie pieniądze mogę wynająć lokal w kamienicy przy Rynku – puka się w czoło sprzedawczyni bielizny z placu przy ul. Kusocińskiego.
- U nas klientów brakuje, choć to niby najpopularniejsze targowisko w Chrzanowie. A kto przyjdzie tam, na drugą stronę torów? Przecież gdyby to było dobre miejsce, już by na nim hulał handel jak złoto – ironizuje sprzedawca warzyw.
- Za dziewięć metrów kw. płacę tu gminie miesięcznie brutto 312 zł i ledwie wychodzę na swoje. To jak zwiążę koniec z końcem płacąc na tej hali 800 zł za boks? – pyta właścicielka stoiska z garnkami.
Bez ulgi
Kupcy podkreślali na sesji Rady Miejskiej Chrzanowa, że pieniędzy na zakup działki przy ul. Szpitalnej nie mają. Tymczasem gmina wystawiła parcelę na przetarg z ceną wywoławczą ponad 4 mln zł.
- Nie możemy wycofać się z przetargu ogłoszonego w ogólnopolskiej prasie, bo to podważy wiarygodność Chrzanowa jako partnera dla poważnych inwestorów. Tym bardziej, że mamy dla nich następne propozycje – mówi stanowczo burmistrz Ryszard Kosowski.
- Ustawa o gospodarce nieruchomościami nie pozwala gminie na darowanie kupcom działek, czy też na specjalne ich traktowanie, skoro nie są instytucją, która zamierza przeznaczyć teren przy ul. Szpitalnej na cele publiczne – tłumaczy Iwona Faron, naczelnik wydziału geodezji chrzanowskiego magistratu.
Innymi słowy, chcąc budować tam halę, kupcy muszą ten teren kupić albo wydzierżawić, biorąc udział w publicznym przetargu, bo innej możliwości nie ma.
- Dzierżawa tej nieruchomości jest jednak nieuzasadniona zarówno z punktu widzenia strategii rozwoju miasta, jak i z powodów czysto ekonomicznych. Czy warto bowiem, by kupcy inwestowali w wydzierżawioną działkę, nie mając żadnej pewności, że zostanie ona im potem przez gminę sprzedana? – pyta retorycznie naczelnik Faron.
Bez klientów
Trzecim wyznacznikiem utopii jest przekonanie, że klienci będą tłumnie przybywać do hali kupców na zakupy, bo nie odstraszą ich ceny.
Tymczasem to przecież klient będzie musiał w ostateczności sypnąć dodatkowym groszem za pomysł zrzeszenia kupców. Zapłacić za procent od zaciągniętych przez nich kredytów na budowę. Dofinansować zakup gruntu w drodze przetargu. A wreszcie zrekompensować drobnym sprzedawcom wygórowane czynsze za boksy.
Nie przeliczę się raczej, twierdząc, że zwykła marchewka będzie tam kosztować tyle co ananasy. A ananasy tyle co szynka.
Takie delikatesy nie mają szans. I dlatego lepiej, żeby nawet nie powstawały.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (665)
  • Data wydania: 12.01.05

Kup e-gazetę!