W powiecie chrzanowskim można już natknąć się na jednoosobowe patrole dzielnicowych. Ponoć plusów takiego rozwiązania jest więcej niż minusów.
Taką oficjalną opinię można usłyszeć w komendzie. Niektórzy dzielnicowi, wypowiadając się na ten temat już mniej oficjalnie, zdają się być bardziej sceptyczni.
Pojawienie się jednoosobowych patroli umożliwiła zmiana przepisów wiosną zeszłego roku.
- O zmroku patrole są dwuosobowe. Jednoosobowy patrol jest stosowany wyłącznie od świtu do zmierzchu – podkreśla Dariusz Pogoda, rzecznik prasowy chrzanowskiej komendy. - Dzięki temu rozwiązaniu dzielnicowi mogą więcej czasu poświęcić na pracę w swym rejonie – dodaje.
Rzeczywiście, podczas dwuosobowych partoli dzielnicowy część służby spędzał w swoim rejonie, część na terenie kolegi z patrolu. Teraz ma więcej czasu na załatwienie spraw dotyczących przypisanego mu rejonu. Ale każdy medal ma dwie strony.
- Druga osoba w patrolu jest potrzebna nie tylko po to, by pomóc w podejmowaniu interwencji, ale także po to, by potem, w razie jakichś problemów, zaświadczyć o przebiegu zdarzenia – mówi jeden z dzielnicowych.
Zdaniem Dariusz Pogody, sprawa jest jasna – dzielnicowy nie powinien podejmować interwencji w pojedynkę, lecz wezwać za pośrednictwem oficera dyżurnego drugiego policjanta.
- Na hasło „policja potrzebuje pomocy” policjanci przerywają wykonywane w danej chwili czynności i natychmiast udzielają wsparcia dzielnicowemu – przekonuje rzecznik.
Szkopuł w tym, że dojazd zajmuje trochę czasu.
- A zdarza się, że wchodzimy do jakiegoś domu, a tam awanturę robi agresywny małżonek. Rozwój wydarzeń może nastąpić szybciej niż przyjazd kolegi – twierdzi nasz rozmówca.
Na razie – odpukać – żadnemu dzielnicowemu podczas samotnego patrolu krzywda się nie stała. Zdarzają się jednak przypadki, gdy konieczne okazuje się wezwanie drugiego funkcjonariusza.