Nie masz konta? Zarejestruj się

Brud i beznadzieja

12.01.2005 00:00
Czarne, lepkie od brudu parapety i okna, zapaskudzone chodniki i pobocza, huk ważących ponad 70 ton samochodów – to codzienność mieszkańców ulic Krakowskiej i Gromieckiej w Libiążu. Ich zmorą są ciężarówki wożące kleiste odpady mułowe z kopalni Janina.
Czarne, lepkie od brudu parapety i okna, zapaskudzone chodniki i pobocza, huk ważących ponad 70 ton samochodów – to codzienność mieszkańców ulic Krakowskiej i Gromieckiej w Libiążu. Ich zmorą są ciężarówki wożące kleiste odpady mułowe z kopalni Janina.
Problem pojawił się kilka lat temu. Wcześniej wszelkie odpady wożone były specjalną kolejką oddaloną od zabudowań.

Były odszkodowania
- Nagle, w 1996 r. kopalnia zaniechała używania kolejki i zaczęła wozić odpady samochodami. W naszych ogrodach pojawiła się czarna maź. Interweniowaliśmy w urzędzie wojewódzkim w Katowicach. Przyjechali specjaliści, pobrali próbki z parapetów i ogrodów. Kopalnia przyznała, że prowadzony przez nią transport drogowy powoduje straty w przydomowych ogródkach. Mieszkańcy podpisali ugodę, zgodnie z którą otrzymali odszkodowanie w wysokości 2 tys. zł. Dyrekcja Janiny obiecywała, że wznowi transport kolejkowy, co też przez kilka następnych lat miało miejsce – opowiada jedna z poszkodowanych mieszkanek ulicy Krakowskiej.

Pękają ściany
Problemy na nowo rozpoczęły się po 2000 r. Obok transportu kolejkowego coraz częściej pojawiały się ciężkie samochody. Kilkudziesięciotonowe ładunki powodowały drgania budynków. Mieszkańcy stawiali wzmacniające ściany filary. W meblach pękały szklane zastawy. Interwencje w małopolskim urzędzie marszałkowskim doprowadziły do remontu chodnika przy ruchliwej drodze.

Zabawy kierowców
W zeszłym roku kopalniana kolejka stanęła na dobre. Rozpoczął się koszmar z przeładowanymi ciężarówkami.
- Obserwuję te auta codziennie. Nie mogę się nadziwić pomysłom kierowców. Po załadowaniu nie ruszają natychmiast, ale czekają jeden na drugiego. Gdy w końcu załaduje się kilka, dajmy na to sześć samochodów, ruszają wszystkie jednocześnie. Proszę sobie wyobrazić ten huk! Naczepy wypełnione ponad miarę odpadami miały być należycie zabezpieczone zarówno wystarczająco wysokimi burdami, jak i plandekami. Nic z tego! Ciężarówki mkną, mimo ograniczenia szybkości, jak szalone. Wystarczy niewielka nierówność na drodze, auto podskakuje i maź spada na jezdnię – opisuje sytuację kobieta.

Krążą listy
Mieszkańcy skarżyli się zarówno u dyrekcji kopalni, jak i w urzędzie miejskim oraz wojewódzkim.
- Gmina robi, co może. Pisze do policji, straży miejskiej, w końcu do dyrekcji kopalni. Z kopalnią rozmawia się różnie. Kilka lat temu na nasze interwencje odpowiadano groźbami: że doprowadzimy do zamknięcia Janiny, że jesteśmy nieodpowiedzialni. Z prezesem Jerzym Wróblem rozmowa jest spokojniejsza i konkretna – uważa mieszkanka.

Publiczne zobowiązania
W połowie października ub. roku doszło do spotkania przedstawicieli mieszkańców ulic Krakowskiej i Gromieckiej z gminnymi urzędnikami oraz pracownikami ZGE Janina.
- Mówiliśmy o uciążliwościach związanych z transportem odpadów, o wcześniejszych ustaleniach dotyczących regularnego sprzątania drogi i mycia samochodów przed wyjazdem z terenu kopalni. Przedstawiciele kopalni publicznie podjęli zobowiązanie, że firma zajmująca się transportem odpadów regularnie będzie sprzątać ulicę. Porządek miał być również utrzymany przy wyjeździe z ulicy Kopalnianej na Krakowską. Pojawił się też temat ewentualnych rekompensat za dotychczasowe uciążliwości – wymienia kobieta, która uczestniczyła w spotkaniu.

Słowa nie dotrzymano
Od październikowego spotkania minęło kilka tygodni, a na drodze nic się nie zmieniło. Po kolejnych interwencjach w grudniu przyjechała ekipa sprzątaczy. Czyszczenie ulicy powtórzono w styczniu.
- O naszej sprawie rozmawiałam już nawet z krakowską delegaturą Naczelnej Izby Kontroli. Dowiedziałam się, że problemy z kopalnią mogą być powodem przeprowadzenia wnikliwej kontroli. Mamy bowiem do czynienia nie tylko z zanieczyszczeniem drogi, ale i zagrożeniem ekologicznym – mówi kobieta.
Mieszkańcy ulic Krakowskiej i Gromieckiej czekają na rozpoczęcie budowy drogi technologicznej, która miałaby odciążyć ich drogę. Andrzej Fraś, naczelny inżynier w ZGE Janina, zapowiedział, że jej budowa rozpocznie się na wiosnę i potrwa nie dłużej niż cztery miesiące. Wkrótce ma się odbyć kolejne spotkanie mieszkańców z władzami kopalni.

Bezduszność
- Mamy już dość bezduszności urzędników i władz Janiny. Nie chcemy cudów, tylko dotrzymania wzajemnych uzgodnień. Jesteśmy rozczarowani postawą policji i straży miejskiej. Pod ich nosem jeżdżą przeładowane ciężarówki, które nie tylko zanieczyszczają drogę, ale nagminne przekraczają dozwoloną prędkość. Policja odpowiedziała nam kiedyś, że nie ma gdzie ustawić się z radarem! Ktoś z nas zaproponował własny podjazd... Nie pomogły nawet interwencje u posła Janusza Lisaka – skarżą się ludzie.
O tym, że mają rację, a ich skargi nie są czczym wymysłem, można bardzo łatwo się przekonać. Wystarczy wypucować swój samochód, a następnie wybrać się na wycieczkę ulicą Krakowską, koniecznie przejeżdżając obok skrzyżowania z Kopalnianą. Efekt będzie widoczny od razu na karoserii auta.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 2 (665)
  • Data wydania: 12.01.05

Kup e-gazetę!