Pod kontrolą gminy
Tadeusz Arkit, burmistrz Libiąża, mówi o podatku śmieciowym i gospodarce odpadami
Pod kontrolą gminy
Pod kontrolą gminy
Ministerstwo Środowiska pracuje nad projektem ustawy dającej samorządom łatwiejszą drogę do wprowadzenia tzw. podatku śmieciowego. Aby to zrobić, wystarczyłaby zwykła uchwała rady gminy, a nie referendum mieszkańców.
- Cieszę się, że w końcu rozpoczęto poważnie nad tym problemem się zastanawiać. Sam od ponad dziesięciu lat jestem gorącym zwolennikiem tego podatku.
Na czym polegałby taki podatek?
- Obecnie mieszkańcy prywatnych domów sami zawierają umowy z firmami wywożącymi śmieci. Wysokość opłat zależy od tego, ile śmieci wyprodukuje dane gospodarstwo. Część mieszkańców postępuje nieuczciwie i korzysta tylko sporadycznie z usług firmy wywozowej lub w ogóle tego nie robi. Śmieci zaś podrzuca sąsiadom lub wyrzuca w lesie, przy drodze. Stąd zmora dzikich wysypisk, których nie brakuje w naszym otoczeniu. Podatek śmieciowy płaciliby obowiązkowo wszyscy mieszkańcy.
Stawka naliczana byłaby miesięcznie od jednego mieszkańca i pozostawałaby niezależna od ilości wyprodukowanych odpadów. Szacuje się, że stawka ta wynosiłaby kilka złotych, np. 3 zł od osoby miesięcznie.
System taki przypomina rozwiązania stosowane przez spółdzielnie mieszkaniowe.
- To prawda. I proszę zauważyć, że mieszkańcy osiedli nie jeżdżą z workami ze śmieciami do lasu, lecz wyrzucają je do znajdujących się na osiedlu kontenerów. Skoro spółdzielnia i tak obciąża ich za odpady bez względu na to, ile ich mają, bez sensu byłoby tworzenie dzikich wysypisk i narażanie się na przyłapanie przez straż miejską czy policję. Jestem przekonany, że identycznie sytuacja wyglądałaby, gdyby wprowadzić podatek śmieciowy.
Mieszkańcy prywatnych domów zapewne obawiają się, że byłoby drożej.
- Niepotrzebnie. Sądzę, że mogłoby być nawet nieco taniej, wyłonienie firmy przewozowej odbywałoby się bowiem w drodze przetargu. Warto też podkreślić, że na wprowadzeniu zyskaliby uczciwi mieszkańcy, którzy regularnie płacą za wywóz śmieci. Obecnie z ich podatków musimy pokrywać m.in. likwidację dzikich wysypisk.
Obowiązek wywozu śmieci przejęłaby na siebie gmina. Kto jednak zajmowałby się tym fizycznie?
- Firma, która wygrałaby publiczny przetarg. Na gminę wielkości Libiąża wystarczyłby jeden podmiot. W większych aglomeracjach zdecydowano by się zapewne na podział na rejony i wybór kilku firm. Gmina bacznie przyglądałaby się przedsiębiorstwom startującym w przetargu: jaki mają sprzęt, ilu zatrudniają pracowników, czy posiadają umowy podpisane ze składowiskiem odpadów.
Wspomniał pan o firmach zajmujących się wywozem śmieci. Póki co, to one są największymi przeciwnikami wprowadzenia podatku śmieciowego. Ich przedstawiciele szacują, że upadłaby większość z ponad tysiąca małych firm „śmieciowych”.
- Sądzę, że aż tak źle by nie było. Faktem jednak jest, że na rynku pozostaliby najlepsi i najrzetelniejsi przedsiębiorcy.
Skoro podatek śmieciowy to same plusy i nie wiąże się z podwyżkami, dlaczego nie zdecydował się pan na przeprowadzenie referendum w tej sprawie w Libiążu? Istnieje przecież taka prawna możliwość i niektóre gminy w Polsce z niej skorzystały.
- Cały czas czekałem na rozstrzygnięcia w Ministerstwie i Sejmie. Obawiałem się również, że frekwencja podczas referendum mogłaby być zbyt niska i dobra inicjatywa zostałaby spalona. Pozostałoby po niej złe wrażenie. Liczę, że sprawa podatku śmieciowego ostatecznie zostanie uregulowana w Warszawie.
- Cieszę się, że w końcu rozpoczęto poważnie nad tym problemem się zastanawiać. Sam od ponad dziesięciu lat jestem gorącym zwolennikiem tego podatku.
Na czym polegałby taki podatek?
- Obecnie mieszkańcy prywatnych domów sami zawierają umowy z firmami wywożącymi śmieci. Wysokość opłat zależy od tego, ile śmieci wyprodukuje dane gospodarstwo. Część mieszkańców postępuje nieuczciwie i korzysta tylko sporadycznie z usług firmy wywozowej lub w ogóle tego nie robi. Śmieci zaś podrzuca sąsiadom lub wyrzuca w lesie, przy drodze. Stąd zmora dzikich wysypisk, których nie brakuje w naszym otoczeniu. Podatek śmieciowy płaciliby obowiązkowo wszyscy mieszkańcy.
Stawka naliczana byłaby miesięcznie od jednego mieszkańca i pozostawałaby niezależna od ilości wyprodukowanych odpadów. Szacuje się, że stawka ta wynosiłaby kilka złotych, np. 3 zł od osoby miesięcznie.
System taki przypomina rozwiązania stosowane przez spółdzielnie mieszkaniowe.
- To prawda. I proszę zauważyć, że mieszkańcy osiedli nie jeżdżą z workami ze śmieciami do lasu, lecz wyrzucają je do znajdujących się na osiedlu kontenerów. Skoro spółdzielnia i tak obciąża ich za odpady bez względu na to, ile ich mają, bez sensu byłoby tworzenie dzikich wysypisk i narażanie się na przyłapanie przez straż miejską czy policję. Jestem przekonany, że identycznie sytuacja wyglądałaby, gdyby wprowadzić podatek śmieciowy.
Mieszkańcy prywatnych domów zapewne obawiają się, że byłoby drożej.
- Niepotrzebnie. Sądzę, że mogłoby być nawet nieco taniej, wyłonienie firmy przewozowej odbywałoby się bowiem w drodze przetargu. Warto też podkreślić, że na wprowadzeniu zyskaliby uczciwi mieszkańcy, którzy regularnie płacą za wywóz śmieci. Obecnie z ich podatków musimy pokrywać m.in. likwidację dzikich wysypisk.
Obowiązek wywozu śmieci przejęłaby na siebie gmina. Kto jednak zajmowałby się tym fizycznie?
- Firma, która wygrałaby publiczny przetarg. Na gminę wielkości Libiąża wystarczyłby jeden podmiot. W większych aglomeracjach zdecydowano by się zapewne na podział na rejony i wybór kilku firm. Gmina bacznie przyglądałaby się przedsiębiorstwom startującym w przetargu: jaki mają sprzęt, ilu zatrudniają pracowników, czy posiadają umowy podpisane ze składowiskiem odpadów.
Wspomniał pan o firmach zajmujących się wywozem śmieci. Póki co, to one są największymi przeciwnikami wprowadzenia podatku śmieciowego. Ich przedstawiciele szacują, że upadłaby większość z ponad tysiąca małych firm „śmieciowych”.
- Sądzę, że aż tak źle by nie było. Faktem jednak jest, że na rynku pozostaliby najlepsi i najrzetelniejsi przedsiębiorcy.
Skoro podatek śmieciowy to same plusy i nie wiąże się z podwyżkami, dlaczego nie zdecydował się pan na przeprowadzenie referendum w tej sprawie w Libiążu? Istnieje przecież taka prawna możliwość i niektóre gminy w Polsce z niej skorzystały.
- Cały czas czekałem na rozstrzygnięcia w Ministerstwie i Sejmie. Obawiałem się również, że frekwencja podczas referendum mogłaby być zbyt niska i dobra inicjatywa zostałaby spalona. Pozostałoby po niej złe wrażenie. Liczę, że sprawa podatku śmieciowego ostatecznie zostanie uregulowana w Warszawie.
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze